Gerard Ryan, dyrektor generalny IPF, przypomniał, że w tym roku Provident rozpocznie działalność na Litwie i w Bułgarii. Ekspansja na pierwszy z tych rynków będzie realizowana przez polski zespół firmy. Podkreślił, że wskaźnik kapitału własnego IPF do należności, odpowiednik bankowego Tier 1, wynosi 55 proc., spółka nie potrzebuje więc dodatkowego kapitału. Debiut na warszawskiej giełdzie ma przede wszystkim wizerunkowy charakter. Polska z liczbą 821 tys. klientów ma największy udział w strukturze dochodów IPF na świecie.

Prezes Providenta w Polsce David Parkinson zwrócił uwagę na model biznesowy firmy, zatrudniającej 11 tys. pracowników w naszym kraju, który zakłada częsty osobisty kontakt agentów (cotygodniowe wizyty domowe) z klientami. Wynagrodzenie sprzedawców zależy przede wszystkim od spłaty rat przez klientów, a nie od samego przyznania pożyczki.

Dlatego, zdaniem przedstawicieli Providenta, porównywanie spółki z firmami udzielającymi tzw. chwilówek jest krzywdzące. Średni czas trwania pożyczki w Providencie to 45–50 tygodni, a nie 15–30 dni jak w przypadku firm udzielających pożyczek bez weryfikacji zdolności kredytowej klienta.

Obecny podczas debiutu ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce Robin Barnett zwrócił uwagę, że nad Wisłą jest ok. 1,6 mln samozatrudnionych osób. To ważna informacja w kontekście niedawnego rozbudowania oferty Providenta o pożyczki dla mikroprzedsiębiorstw (umożliwiających wliczenie pożyczki w koszty uzyskania przychodu).

Do obrotu na GPW zostały dopuszczone wszystkie akcje IPF notowane już w Londynie, łącznie ok. 249 mln walorów. To 52. zagraniczna spółka notowana na GPW i pierwsza spoza Polski, która zadebiutowała na naszej giełdzie w tym roku.