Zgodnie z rynkową wyceną, ma ona wynieść 25 pkt baz., co sprowadzi przedział dla stopy dolarowej do poziomu 4,25–4.50 proc. Docelowo, do końca przyszłego roku cena pieniądza powinna spaść tam w okolice 3,70 proc. Byłaby więc o 2 pkt proc. niższa niż w Polsce.

Taki scenariusz wynika z ostatnich wypowiedzi prezesa NBP. Kurs EUR/PLN po dwusesyjnym flircie z poziomem 4,2550 wrócił powyżej 4,26, ale niezmiennie ma ochotę na mocniejsze zejście. Wysokie stopy martwią ministra finansów. Po pierwsze, wysoka stawka WIBOR będzie bolesna dla finansowania rekordowych dużych potrzeb pożyczkowych. Po drugie będzie sprzyjać dalszemu umocnieniu krajowej waluty, obniży konkurencyjność eksportu i założoną w przyszłorocznym budżecie dynamikę PKB. Ministerstwo zakładało, że od drugiego kwartału krajowe stopy procentowe zaczną spadać i dadzą gospodarce ulgę. Prezes Glapiński obawia się jednak, że inflacja nie będzie spadać tak posłusznie, jak zakładano wcześniej. Luźna polityka fiskalna i przyszłoroczne odmrożenie cen energii będą ją dokarmiać. Popyt na środowej aukcji obligacji hurtowych skupił się, w efekcie, na papierach indeksowanych stawką Wibor i wskaźnikiem CPI. Wycena tej ostatniej zakłada niezmiennie, że średniorocznie inflacja nie będzie wyższa niż 2,50 proc.