Jeszcze pierwsza połowa 2024 r. była pod względem konsumpcji prywatnej bardzo dobra. W pierwszym kwartale odnotowano tu wzrost o 4,4 proc. rok do roku, w drugim – o 4,6 proc. Już wtedy zwracano uwagę, że duży wzrost dochodów do dyspozycji częściowo przeznaczamy na odbudowę oszczędności, a nie wydajemy. Niemniej konsumpcja była kluczowym motorem naszej gospodarki. Czysto hipotetycznie, bez wpływu tego komponentu, w pierwszym kwartale PKB Polski spadłby o 0,6 proc. rok do roku (tymczasem wzrósł o 2,1 proc.), w drugim urósłby tylko o 0,6 proc. (w rzeczywistości odnotowano wzrost o 3,2 proc.).
W konsumpcji coś się nieco zacięło
W trzecim kwartale sprawy się jednak skomplikowały. Konsumpcja prywatna urosła tylko o 0,3 proc. rok do roku, choć nawet jeszcze w połowie roku ekonomiści spodziewali się wzrostu o grubo ponad 3 proc. Jej wkład do wzrostu gospodarczego był już znikomy – bez niej roślibyśmy o 2,5 proc. rok do roku, a nie 2,7 proc., jak zameldował GUS.
W comiesięcznych danych straszyła przede wszystkim sprzedaż detaliczna, która we wrześniu tąpnęła aż o 3 proc. rok do roku. W całym trzecim kwartale tąpnęła o 1,5 proc. rok do roku, choć w pierwszej połowie br. miała około 5-proc. dynamikę. Ekonomiści przyczyn wrześniowego tąpnięcia szukali m.in. w powodzi (trudności dla handlu oraz zbierania danych przez GUS na dotkniętych nią terenach) i efekcie wyjątkowo wysokiej bazy sprzed roku (gdy kupowaliśmy wręcz na zapas paliwo w ramach przedwyborczej „promocji”). Dane były o tyle zaskakujące, że np. statystyki sprzedaży przez internet żadnego tąpnięcia nie wykazały. W październiku sprzedaż detaliczna znów wyszła na plus (+1,3 proc. r./r.), ale wciąż nie była to imponująca dynamika. Lepiej niż sprzedaż detaliczna towarów od wielu kwartałów wygląda popyt na usługi, ale dane o PKB za trzeci kwartał sugerowały pewne rozczarowanie także w tej dziedzinie.
W 2024 r. spłynął na nas, średnio rzecz biorąc, niemal deszcz pieniędzy. Płace nauczycielskie urosły o 30 proc., a w administracji publicznej o 20 proc. Płaca minimalna poszła w górę o około 20 proc. rok do roku. Dane GUS wskazują, że przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej urosło w trzecim kwartale o 13,4 proc. rok do roku, w pierwszej połowie te zwyżki były nawet jeszcze bardziej imponujące (14,4–14,7 proc.).
Co ważne, podwyżki płac były wysokie nie tylko w ujęciu nominalnym, ale przede wszystkim realnym. Szczególnie widać to było w pierwszej połowie roku, gdy inflacja zjechała nawet do 2 proc. Realna dynamika przeciętnego wynagrodzenia była wtedy w okolicach 11–12 proc. rok do roku, najwyżej w XXI wieku.