Raport francuskiego think tanku Shift Project ostrzega, że tempo produkcji ropy spada szybciej niż proces uniezależniania się Europy od tego surowca. Taki stan może doprowadzić do kryzysu dostaw ropy oraz gwałtownego wzrostu jej cen. Badanie powstało na podstawie danych firmy konsultingowej Rystad Energy, według których Rosja, odpowiadająca za produkcję 40 proc. ropy dostarczanej do Europy, ma „systematycznie spadające" wydobycie. Gwałtowny spadek produkcji ropy w ciągu najbliższej dekady czeka Afrykę, dostawcę kolejnych 10 proc. surowca na Stary Kontynent.
Analitycy zwracają uwagę, że pandemia koronawirusa jedynie przyspieszy szczyt deficytu ropy, ponieważ z powodu rekordowo niskiego popytu firmy wydobywcze muszą szukać oszczędności, co negatywnie odbija się na zaplanowanych inwestycjach. Według szacunków Rystad Energy planowane obniżenie wydatków firm wydobywczych o 40 mld dolarów poskutkuje przesunięciem szczytu zapotrzebowania na ropę z 2030 r. na 2027 r. – Niedostateczne zaopatrzenie w ropę wywoła katastrofalne skutki dla społeczeństwa, o których niewiele się mówi. Dlatego szybka transformacja na alternatywne źródła energii jest istotna nie tylko dla ochrony klimatu, ale i dla gospodarek wschodzących, które w ten sposób mogą uniknąć trwałej recesji wywołanej deficytem ropy – stwierdził Per Magnusen Nysveen, główny analityk Rystad Energy.
Ceny ropy powinny utrzymać się na obecnym, niskim poziomie do 2022 r., kiedy to w wyniku podnoszenia się gospodarek po lockdownie popyt zostanie wywindowany na pułap sprzed pandemii. Prognoza Rystad Energy pokrywa się z przewidywaniami Międzynarodowej Agencji Energii, według której globalna produkcja spadnie w 2020 r. o 8,1 mln baryłek dziennie, natomiast w 2021 r. wzrośnie o 5,7 mln baryłek.