Czy zapowiedziane inwestycje to przełom?

Rząd zapowiada na ten rok inwestycje w drogi, kolej, porty, energetykę na poziomie setek miliardów złotych. Ma to oznaczać gospodarczy przełom. Ekonomiści przyjmują te zapowiedzi chłodno. Ich zdaniem potrzebujemy znacznie większych inwestycji, zwłaszcza prywatnych.

Publikacja: 12.02.2025 06:00

Do 2032 r. zainwestujemy 180 mld zł w polską kolej. Do tego dojdą inwestycje drogowe, centralny port

Do 2032 r. zainwestujemy 180 mld zł w polską kolej. Do tego dojdą inwestycje drogowe, centralny port komunikacyjny. Fot. shutterstock

Foto: Sach336699

Premier Donald Tusk ogłosił 2025 r. rokiem przełomu. Ów przełom ma przynieść strategia: inwestycje, inwestycje, inwestycje. Szef rządu zapowiedział, że w polską gospodarkę w tym roku zainwestowanych zostanie ponad 650 mld zł.

Pieniądze mają pójść na rozbudowę polskich portów, które do 2030 r. mają dzięki nim potroić swoje możliwości przeładunkowe. Ma to przynieść rozwój całego pasa nadmorskiego. Szef rządu zapowiedział też potężne inwestycje w infrastrukturę transportową. Do 2032 r. zainwestujemy 180 mld zł w polską kolej. Do tego dojdą inwestycje drogowe, centralny port komunikacyjny. Tanią, dostępną, pewną energię mają dać inwestycje w sieci OZE, elektrownie atomowe, sieci przesyłowe i magazyny energii. Ważnym elementem tego programu jest wzmocnienie rynku kapitałowego, strategia w tym zakresie ma być gotowa za dwa–trzy miesiące.

Gdzie ten przełom?

Ekonomiści z trudem kryją niedosyt, by nie powiedzieć rozczarowanie, zapowiedziami premiera. – Te 650–700 mld zł to tak naprawdę poziom wolumenu inwestycji zgodny z prognozami większości ekonomistów na ten rok. Spodziewaliśmy się wydatków inwestycyjnych właśnie na tym poziomie. To by dawało przyrost stopy inwestycyjnej niewielki w stosunku do PKB przy dynamice rok do roku na poziomie dwucyfrowym, ale wynikającej głównie z niskiej ubiegłorocznej bazy. Nie ma tu więc żadnych rewelacji – ocenił Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

Czytaj więcej

Nadzieja na rynku kapitałowym umiera ostatnia

Zwrócił przy tym uwagę, że większość tych inwestycji, bo około 80 proc. z 650–700 mld zł, związanych będzie z absorbcją funduszy unijnych, z KPO i nowej perspektywy budżetowej. – Tam będzie wkład w wysokości ok. 20 proc. w postaci inwestycji nie finansowanych ze środków unijnych, ale to bardzo mało, szczególnie jeśli odnieść to do zasobu prywatnych oszczędności, które mamy w gospodarce. Oszczędności gospodarstw domowych to już ponad 2 bln zł, z czego lwia część to depozyty bankowe – tłumaczył.

– Z dużej chmury mały deszcz. Liczyliśmy na odważniejsze pomysły rządu na przyspieszenie polskiej gospodarki – ocenił Marcin Mrowiec, główny ekonomista Grant Thorntona. Jego zdaniem tytuł konferencji „Rok przełomu” wysoko podniósł poprzeczkę oczekiwań – natomiast przedstawione w jej trakcie stwierdzenia i propozycje pozostawiają duży niedosyt. – Obok przytoczenia szczegółów poszczególnych programów, które już się toczą (i związanych z nimi kwot), jedynym konkretem było przytoczenie przez premiera wartości „650 miliardów – a może nawet 700 miliardów inwestycji w tym roku”. Duże liczby mogą robić wrażenie na tych, którzy ich na co dzień nie śledzą, ale rzut oka na dane GUS-u – które pokazują, że inwestycje w 2024 r. wyniosą prawdopodobnie ok. 621 mld zł nominalnie – wskazuje, że podane przez premiera widełki pokrywają prognozę inwestycji od pesymistycznej (650 mld zł oznaczałoby dynamikę realną nieco powyżej zera rok do roku) do optymistycznej (700 mld zł, co oznaczałoby wysoką, ale wciąż jednocyfrową dynamikę realną w 2025 r.) – komentował główny ekonomista Grant Thorntona. Zwrócił uwagę, że Polska od wielu lat ma jedną z najniższych stóp inwestycji sektora prywatnego w UE. – Na dłuższą metę nie da się utrzymać bardzo niskich inwestycji i wysokiego wzrostu. Jaka jest diagnoza rządowa przyczyn tego stanu rzeczy i jakie działania zaradcze zamierza podjąć? Same deklaracje typu „trzy razy inwestycje” nie zbliżają nas ani do poznania przyczyn, ani do zaproponowania strategii, która miałaby trwale podnieść stopę inwestycji sektora prywatnego. To, że w tym roku będziemy mieli boom inwestycyjny napędzany „spiętrzonym” w poprzednich latach pieniądzem europejskim to jedno, ale jeśli w tzw. międzyczasie nie uruchomimy inwestycji sektora prywatnego, co do zasady znacznie rentowniejszych od inwestycji publicznych, to gdy tylko ta fala opadnie, to osiądziemy na mieliźnie – przestrzegł Mrowiec.

Czytaj więcej

Rząd sypnie miliardami na transport

Co dalej?

– Ambitne deklaracje, skromne propozycje – ocenił na Linkedinie ekonomista prof. Marcin Piątkowski. I wprost przyznał, że martwią go niskie inwestycje. – Wbrew PR-owej zagrywce o „650 mld zł inwestycji” w proporcji do PKB inwestycje w 2025 r. wyniosą tylko 16,5 proc. i będą niższe niż wcześniej. Nawet w bardziej optymistycznym wariancie inwestycji 700 mld zł dalej wyniosą one tylko 17,9 proc. PKB, poniżej długoterminowej średniej – stwierdził Piątkowski.

Zdaniem Piątkowskiego trzeba pójść za ciosem i postawić sobie za cel dojście do 20 proc. PKB inwestycji do końca kadencji i do średniej unijnej na poziomie 22 proc. PKB do 2030 r. – To możliwe i wykonalne – uważa profesor. I podsumowuje: – „Rok przełomu” lepszy niż nic, ale do zwartej wizji rozwoju, podpartej konkretnymi reformami, jeszcze daleko.

Gospodarka krajowa
Wynagrodzenia w Polsce rosną coraz wolniej
Gospodarka krajowa
W poszukiwaniu pracowników
Gospodarka krajowa
Rząd sypnie miliardami na transport
Gospodarka krajowa
Tempo wzrostu wynagrodzeń w polskiej gospodarce zwalnia. Dane gorsze od prognoz
Gospodarka krajowa
Inwestycje, deregulacja i transformacja, czyli o rządowym pomyśle na rozwój
Gospodarka krajowa
Krótszy tydzień pracy, ale wyższy wiek emerytalny?