Telekomunikacyjne bezpieczne przystanie. Gdzie ich szukać?

Akcje firm telekomunikacyjnych to relatywnie bezpieczna lokata w niepewnych czasach. Nie wszystkie można jednak nazwać „bezpieczną przystanią". Przykład Węgier pokazuje, że miano to można szybko stracić. Gdzie analitycy widzą nadal okazje?

Publikacja: 13.04.2025 10:05

Telekomunikacyjne bezpieczne przystanie. Gdzie ich szukać?

Foto: AdobeStock

– Specjalizujemy się w dostarczaniu gospodarstwom domowym usług i dóbr pierwszej potrzeby – powtórzył kilka razy Maciej Stec, wiceprezes Cyfrowego Polsatu, omawiając wyniki i plany grupy założonej przez Zygmunta Solorza, jednego z najbogatszych Polaków. W niepewnych czasach, które fundują światu przywódcy największych państw, przypomnienie, czym zajmuje się firma, nie wydaje się przypadkowe.

Giełdowi inwestorzy dotknięci silną przeceną na rynkach akcji szukają dziś tzw. bezpiecznych przystani – lokat, które może nie gwarantują dużych zysków, ale są relatywnie bezpieczne. Na rynku akcji należą do nich firmy, bez produktów i usług których gospodarstwa domowe nie mogą się obyć nawet w czasie recesji.

Ważna dywidenda

– Telekomy pozostają bardziej bezpieczne na tle rynku – mówi Dominik Niszcz, analityk Domu Maklerskiego Trigon. Jednak co to oznaczać będzie dla wycen spółek i ich kursów rozmawiać nie chce. Nastroje inwestorów zmieniają się obecnie diametralnie z dnia na dzień pod dyktando wypowiedzi prezydenta Stanów Zjednoczonych, przywódców Chin i Rosji oraz doniesień z Ukrainy.

Na warszawskiej giełdzie notowane są dwie duże grupy telekomunikacyjne. Wspomniany już Cyfrowy Polsat oraz Orange Polska.

Pierwszy po mocnej przecenie trwającej od 2021 r. wywołanej zmianą strategii i zarzuceniem wypłaty dywidendy ostatecznie wypadł w tym roku z głównego indeksu – WIG20. Choć 2024 r. przyniósł grupie wyraźną poprawę wyników, zarządzający Cyfrowym Polsatem nadal nie wiedzą, kiedy firma będzie mogła znów dzielić się zyskami. Formalny warunek to wskaźnik długu netto do EBITDA nie wyższy niż 3,5 (na koniec 2024 r. było 3,59 lub 3,81 w zależności od ujęcia).

Wskaźnik ten zależy od tego, ile gotówki zostaje grupie. Teoretycznie powinno być jej więcej gdy Rada Polityki Pieniężnej obniży kolejny razy stopy procentowe. Każde 100 punktów bazowych to dla Cyfrowego Polsatu około 80 mln zł kosztów mniej.

Katarzyna Ostap-Tomann odpowiedzialna za finanse Cyfrowego Polsatu, zastrzega jednak, że o dacie powrotu do dywidendy spekulować nie chce, chociaż Maciej Stec, wiceprezes ds. strategii, ogłosił, że grupa zrealizowała energetyczne inwestycyjne cele ze strategii 2023+.

Gdy Cyfrowy Polsat zaangażował się w biznes energetyczny i przestał płacić dywidendę, Orange Polska zaczął i nadal trzyma się w gronie warszawskich blue chips. W tym roku podzieli się zyskiem z akcjonariuszami trzeci raz po długiej przerwie. Zarząd pod kierunkiem Liudmily Climoc zadeklarował, że w kolejnych latach wypłata będzie nie mniejsza niż 0,53 zł na akcję.

Orbán mówi dość

Dywidenda to jedna strona medalu. Liczy się także to, czy telekomunikacyjne firmy są zdolne trwale zwiększać skalę biznesu.

W ostatnich latach udawało im się to za sprawą podwyżek cen usług. Według opublikowanych właśnie danych, średni rachunek (ARPU) płacony Cyfrowemu Polsatowi przez klientów urósł w 2024 r. o 4,8 proc., do 76,1 zł (plus VAT). W podobnym tempie – 4,5 proc. (do 124,3 zł plus VAT) – powiększyła się średnia opłata za pakiet usług Orange Love.

Zarządy obu firm deklarują, że chciałyby dalej podnosić ceny usług. To od podwyżek zależy, czy mogą więcej zarabiać – nie kryje Ostap-Tomann.

W ostatnim kwartale 2024 r. segment usług dla klientów detalicznych i biznesowych Cyfrowego Polsatu zanotował spadek zysku. Ostap-Tomann tłumaczy to nieudaną próbą nadgonienia inflacji. – Nie możemy podnieść cen klientom na umowach dwuletnich, a czasami mamy wyższe koszty – wyjaśnia.

Najlepszym przykładem tego, jak reagują notowania akcji telekomu, gdy podnosi ceny, jest Magyar Telekom (należy w prawie 66 proc. do Deustche Telekom, właściciela T-Mobile Polska). Papiery węgierskiego operatora podrożały w dwa lata do ostatniego czwartku o… 333 proc. (do 1555 forintów). Jak wskazują analitycy, to efekt przyzwolenia rządu Viktora Orbána na podniesienie cen wszystkim klientom. Prognoza firmy na 2024 r. zakładała wzrost przychodów o 10 proc., a EBITDA o 25 proc. O takich poziomach polskie telekomy mogą tylko marzyć, jeśli nie decydują się na przejęcia.

9 kwietnia okazało się jednak, że i na Węgrzech podwyżki mają swój limit. Zarząd Magyar Telekom ogłosił, że ze względu na cele rządu, który chce walczyć z inflacją, wycofuje się z ogłoszonych w styczniu podwyżek (miały wejść w życie 1 kwietnia) i nie będzie ich wprowadzać do końca I półrocza 2026 r. Ostatnia planowana podwyżka miała wynieść 3,7 proc., a jej podstawą były zapisy umowne o możliwości korekty cen o wskaźnik inflacji. Telekom podał, że zmieni warunki umów klientom.

– W tej perspektywie i otoczeniu regulacyjnym ciężko nazwać to bezpieczną inwestycją – ocenia Piotr Raciborski z Wood & Company.

Typy poza Polską

Raciborski obserwuje różne spółki zagraniczne. – Spośród nich najbezpieczniejsze wydaje się dziś greckie OTE – mówi analityk. Tłumaczy ten typ stabilną sytuacją konkurencyjną w Grecji oraz relatywnie wysoką stopą dywidendy, którą można uzyskać, inwestując w walory tego telekomu. Jak szacuje, to 8 proc. w ciągu kolejnych dwóch lat.

OTE – podobnie jak Magyar Telekom – kontrolowane jest przez Deutsche Telekom.

Drugą po OTE bezpieczną przystanią zdaniem Raciborskiego jest Orange Polska. Specjalista bierze pod uwagę rynek, działania regulatora oraz możliwy wzrost dywidendy w kolejnych latach.

Nora Nagy, analityczka Erste Securities, ma w kręgu zainteresowań, poza dwoma polskimi telekomami też Digi Communications, Telekom Austria, EuroTeleSites, Magyar Telekom, Hrvatski Telekom, Turkcell i Turk Telekom. Kursy szeregu z nich jej zdaniem już wiele nie zyskają.

– Mianem „bezpiecznej przystani” określiłabym EuroTeleSites – mówi Nora Nagy. Ta wieżowa firma infrastrukturalna wydzielona z Telekomu Austria zarządza obecnie około 13,7 tys. stacji bazowych i jest notowana w Wiedniu. Większość przychodu zapewnia jej spółka matka. Erste wyceniło akcję ETS na 5,9 euro. Notowania austriackiej firmy ostatnio się wahają, co może dawać okazję do zarobku. W czwartek za papier płacono 4,9 euro.

Podobny biznes prowadzi notowany w Madrycie Cellnex Telecom, który odkupił maszty od Polkomtelu (grupa Cyfrowy Polsat) i P4 (Play). Jednak zdaniem Nagy przypadki Cellneksu i ETS różnią się o tyle, że Hiszpanie są obecnie w fazie wyprzedaży aktywów. Zdaniem Nagy infrastrukturalne firmy mogą zyskać na obniżkach stóp procentowych. – Zobaczymy, czy do nich dojdzie – mówi.

Technologie
Creotech: kurs z 40-proc. potencjałem
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Technologie
Dobre wieści z 11 bit studios. Kurs atakuje 200 zł
Technologie
Cyfrowy Polsat mniej wyda na energetykę. Plus i Netia nie nadążają za inflacją
Technologie
Prezes Brand24: krew na rynkach może wpłynąć na ruchy udziałowców
Technologie
Vigo pochwaliło się dużą umową. Akcje drożeją
Technologie
Software Mansion stawia na wzrost po 30–40 proc. rocznie