Złoty osłabia się systematycznie od połowy lutego, gdy zaczęło rosnąć ryzyko zbrojnej napaści Rosji na Ukrainę. Od czwartku, gdy wojna stała się faktem, deprecjacja polskiej waluty przyspieszyła. We wtorek kurs euro podskoczył do niemal 4,81 zł, podczas gdy w poniedziałek oscylował wokół 4,70 zł, a tydzień wcześniej niespełna 4,55 zł.
Już w poniedziałek analitycy z Banku Millennium pisali, że jeśli kurs euro sforsuje poziom 4,72 zł, to będzie miał otwartą drogę do ataku poziomu 4,78, a następnie 4,83 oraz 4,92. We wtorek po południu kurs zatrzymał się przed drugim z tych poziomów oporu.
Złoty nie jest odosobniony. We wtorek równie mocno na wartości traci forint węgierski, nieco mniej zaś korona czeska. To sugeruje, że główną przyczyną przeceny wszystkich walut Europy Środkowo-Wschodniej jest globalny odwrót od ryzykownych aktywów, którego przejawem jest umocnienie dolara. Kurs euro w dolarach we wtorek po południu malał o około 0,5 proc. w stosunku do poniedziałku i wynosił niespełna 1,12. Kurs euro w dolarach rósł we wtorek o ponad 2,3 proc. i przekroczył 4,31 zł. To najwyższy poziom od pierwszych lat bieżącego stulecia.
Czytaj więcej
Nerwowa sytuacja na rynkach finansowych w związku z niepewnością, jaką powoduje wojna w Ukrainie, osłabiła w poniedziałek złotego. Od rana euro kosztuje ponad 4,70 zł.