Jan Dziekoński, Fltr.pl: Glapiński, Trump i polska mieszkaniówka

Prezes NBP nie wyklucza już obniżek stóp procentowych w 2025 r. Prezydent USA doprowadził do spadku rentowności polskich obligacji skarbowych. To ma wpływ na rynek mieszkaniowy – mówi Jan Dziekoński, szef działu badań rynku w RynekPierwotny.pl

Publikacja: 06.04.2025 18:53

Jan Dziekoński, szef działu badań rynku portalu RynekPierwotny.pl i założyciel Fltr.pl

Jan Dziekoński, szef działu badań rynku portalu RynekPierwotny.pl i założyciel Fltr.pl

Foto: parkiet.tv

Dane o sprzedaży mieszkań w I kwartale płynące z firm analitycznych nie są spójne. Jedni mówią o dalszym spadku kwartał do kwartału, inni o odbiciu. Co pokazują dane portalu RynekPierwotny.pl?

Przede wszystkim zobaczyliśmy na razie dane wstępne, te finalne opublikujemy w połowie miesiąca, razem z raportem za I kwartał. Widzimy w siedmiu największych aglomeracjach 12-proc. wzrost sprzedaży wobec IV kwartału. Zaważyły głównie mocne styczeń i luty, marzec wypadł trochę słabiej, była to sprzedaż, powiedzmy, na trzecim biegu. Różnice między miesiącami potrafią być duże, dlatego lepiej patrzeć na dane kwartalne. Rynek jest w takiej sytuacji, że o ile ceny ofertowe stoją w miejscu, o tyle duża oferta i bogactwo rabatów powodują, że ci, którzy są w stanie kupować – a to wciąż klienci zamożniejsi – mają w czym wybierać, i faktycznie na zakup się decydują.

Wyniki firm analitycznych się różnią, ale jest jedna tendencja: deweloperzy dalej wprowadzają na rynek więcej mieszkań, niż w tym czasie sprzedają. Oferta bije kolejne rekordy. Wszyscy drapią się w głowę: o co chodzi, po co deweloperzy dosypują do podaży, skoro sprzedaż nie idzie tak dobrze?

Istotnie, praktycznie we wszystkich największych aglomeracjach mamy rekordową ofertę. Poprzedni rekord wypadł w połowie 2022 r. i pamiętamy, co się wtedy działo: szybki wzrost stóp procentowych, buforu na ryzyko stopy procentowej, obawy po rosyjskiej agresji na Ukrainę – mieszkania przestano kupować i efektywnie oferta wzrosła. Sami deweloperzy zaczęli mocno ograniczać nową podaż, z jednej strony widząc, co się dzieje z popytem, a z drugiej ze względu na duży skok kosztów realizacji. To dlatego w 2023 r. „Bezpieczny kredyt 2 proc.” przypadł na moment, kiedy oferta była bardzo niska.

Dziś mamy sytuację odmienną. Z jednej strony jest stagnacja cen mieszkań, z drugiej koszty realizacji już nie rosną, są ustabilizowane, może nawet spadają. Od generalnych wykonawców słyszymy, że nowe etapy mogą być realizowane po niższych kosztach niż rok temu. Efektywnie deweloperzy mają na tyle atrakcyjne marże, że jeżeli mają pozwolenie na budowę, wprowadzają projekt do sprzedaży. Sprzedaż może nie jest bardzo wysoka, ale jest na tym trzecim biegu – czyli wystarczającym poziomie, by w ciągu 20–24 miesięcy realizacji projektu spokojnie wyprzedać mieszkania. I sprzedaż nie jest na tyle niska, żeby rodzić to ryzyko, żeby po zakończeniu budowy została duża pula lokali. To dlatego deweloperzy nie zaciągnęli aż tak mocno hamulca, bo nadal całkiem sensownie zarabiają.

Miesiąc do miesiąca na każdym rynku mamy stagnację średnich cen ofertowych. W ujęciu rocznym wzrosty są już jednocyfrowe, na części rynków dynamika jest poniżej inflacji, a na pewno poniżej dynamiki wzrostu wynagrodzeń. Można powiedzieć, że w ujęciu realnym ceny nawet spadają. Przy słabszym popycie możliwość podnoszenia cen w projektach w toku znika. Na średnią wpływają też nowe inwestycje. W większości miast nowa oferta jest wprowadzana w niższych cenach, niż kosztują mieszkania już w sprzedaży. Tu mamy dwa efekty. Deweloperzy przesunęli nową ofertę ze średniej i wyższej półki w kierunku segmentu bardziej popularnego. Drugi efekt to ten kosztowy. Skoro mogę zbudować taniej, a dookoła mam konkurencyjne projekty, to jestem również w stanie wprowadzić mieszkania taniej. To jednak nie są drastyczne obniżki.

Wiele czynników decyduje o rynku, głównym są oczywiście stopy procentowe – kiedy były zerowe, kupowano mieszkania na potęgę. Po podwyżkach chwilowym wsparciem był „Bezpieczny kredyt 2 proc.”. Dziś mamy najdroższy kredyt w UE, a nowy program – jeśli w ogóle wejdzie – miałby objąć tylko rynek wtórny. Co dalej?

Gdybyśmy rozmawiali tydzień temu, pewnie powiedziałbym za prezesem NBP, że może początek 2026 r. przyniesie pierwsze obniżki. W ostatnich dniach nastąpiły dwie ważne rzeczy.

Po pierwsze, na konferencji po posiedzeniu RPP, kiedy stopy utrzymano, nastąpił gołębi piwot prezesa Glapińskiego. Prezes nie wykluczył, że może już w maju nastąpi obniżka. To płynie z nowych danych makro: jednak niższej inflacji po rewizji koszyka inflacyjnego, zwłaszcza spadku inflacji bazowej, która już ociera się o górną granicę celu, oraz wielu obiektywnych czynników, które jednak wskazują, że czekanie z obniżkami do 2026 r. jest trochę za mocne.

Nastąpiła też druga ważna rzecz: pełnoskalowe wprowadzenie ceł przez administrację prezydenta Trumpa. Ktoś zapyta, co cła mają do polskiej mieszkaniówki? Okazuje się, że jednak bardzo dużo.

Zacznijmy od tego, że oprocentowanie kredytów mieszkaniowych o okresowo stałej stopie, które dzisiaj dominują w sprzedaży, nie zależy od stopy referencyjnej ani WIBOR. Najczęściej polityka cenowa banków jest powiązana z oprocentowaniem obligacji skarbowych. Po prostu: jeśli na obligacjach skarbowych bank ma 6 proc. i nie płaci przy tym podatku bankowego, to po dodaniu marży, ryzyka i innych rzeczy kredyt mieszkaniowy będzie kosztować 7 proc. Od ogłoszenia wprowadzenia ceł w środę rentowność polskich obligacji spadła z 5,8 do 5,2 proc. To powoduje, że prawdopodobnie na koniec kwietnia zobaczymy oferty kredytów bankowych na mniej więcej 6,5 proc., a może delikatnie mniej.

Wprowadzenie ceł na cały świat oczywiście wywraca wiele rzeczy: łańcuchy dostaw będą musiały się trochę przemodelować, inne będą przepływy finansowe, ale paradoksalnie wpłynęło to też na obniżenie oczekiwań inflacyjnych: od razu spadły ceny ropy, uprawnień do emisji CO2, węgla i innych czynników, które wpływają bezpośrednio na koszty energii – a to już ważny czynnik inflacyjny. Po drugie, wzrosło ryzyko globalnej recesji. Przy obawach recesji rynki finansowe wyceniają niżej stopy procentowe, bo oczekują, że przy recesji banki centralne będą obniżały stopy. Wszystkie te czynniki powodują, że w najbliższych miesiącach kredyt w Polsce będzie tańszy. Dziś efekty polityki USA są właśnie takie, ale po Donaldzie Trumpie możemy się spodziewać niespodziewanego. Na pewno będzie ciekawie.

Nieruchomości
Zrzutka na kredyt mieszkaniowy. Nowy rekord średniej wartości wnioskowanej pożyczki
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Nieruchomości
Mieszkaniówka znów dominuje w dyskusji o polskich REIT-ach
Nieruchomości
Drogie są nawet tańsze dzielnice. Warto wyczekiwać na spadki cen?
Nieruchomości
Lokal usługowy na parterze bloku, czyli ciekawa nisza inwestycyjna
Nieruchomości
Ekspert Metrohouse: Oczekiwanie na dopłaty może się nie opłacać
Nieruchomości
Dlaczego polskie budynki nie mogą być własnością polskich emerytów?