Zmienność nie oszczędza praktycznie nikogo i niczego

Na rynkach rządzą emocje. W krótkim czasie stopy zwrotu mogą się dynamicznie zmieniać. Pozytywne doniesienia ze wschodu Europy będą skłaniały do ryzyka. Na razie jednak inwestorzy szukają głównie bezpieczeństwa.

Publikacja: 01.03.2022 05:00

Zmienność nie oszczędza praktycznie nikogo i niczego

Foto: AFP

Ostatnie dni na światowych rynkach są absolutnie wyjątkowe. Temat wojny na Ukrainie w większym lub mniejszym stopniu odbija się praktycznie na każdej klasie aktywów. Inwestorzy przeżywają prawdziwą huśtawkę nastrojów, a sytuacja potrafi zmieniać się nie tylko z dnia na dzień, ale nawet z minuty na minutę. Dynamiczne wahania notowań od kilku dni stały się chlebem powszednim. Z jednej strony podwyższona zmienność jest szansą na imponujące stopy zwrotu, ale z drugiej ryzyko inwestycyjne też wyraźnie wzrosło. Na razie wiele wskazuje na to, że podwyższona zmienność pozostanie z nami na dłużej.

Europa cierpi najmocniej

Patrząc na to, co dzieje się chociażby na rynkach akcji, widać, że inwestorzy uciekają od ryzykownych aktywów. W Europie na szarym końcu stawki są oczywiście indeksy rosyjskie RTS czy też MOEX. Od momentu wybuchu wojny straciły po około 20 proc., przy czym trzeba pamiętać, że straty te byłyby dużo większe, gdyby nie fakt, że w poniedziałek rosyjska giełda była zamknięta. W przypadku innych rynków sytuacja wygląda lepiej, chociaż i tak dominuje kolor czerwony. Od czwartku węgierski BUX stracił prawie 8 proc. Indeks giełdy w Grecji Athex spadł ponad 5 proc. Przecena nie ominęła także największych rynków. Francuski CAC40 czy też niemiecki DAX potraciły po około 3 proc. Nasz WIG20 mimo ciężkich chwil, które przeżywał w czwartek (stracił prawie 11 proc.), dobrze wpisuje się w europejskie trendy i od wybuchu wojny także stracił około 3 proc.

O ile Europa jest pod kreską, o tyle zdecydowanie lepiej wyglądają statystki z innych stron świata. Amerykańskie indeksy, mimo że też doświadczyły większej zmienności, od momentu inwazji Rosji są nawet na plusie. W czwartek S&P 500 zyskał 1,5 proc., zaś w piątek 2,2 proc. Wybuchu wojny nie widać także, jeśli spojrzymy się na stopy zwrotu indeksów z Azji. Japoński Nikkei jest na nieznacznym plusie. Tylko na niewielkim minusie jest Shanghai Composite.

Walutowe bezpieczeństwo

Z klasycznym odwrotem w kierunku bezpiecznych przystani mamy natomiast do czynienia na rynku walutowym. Tutaj brylują m.in. jen japoński, frank szwajcarski oraz dolar amerykański. W czwartek główna para walutowa przez chwilę była bliska przełamania poziomu 1,11, podczas gdy jeszcze na początku lutego była w okolicach 1,15. – W tym momencie znaczenie polityki monetarnej banków centralnych schodzi na drugi plan, a ruchy na rynkach są determinowane emocjami, głównie strachem. W warunkach dużej awersji do ryzyka walutą pierwszego wyboru staje się dolar amerykański. Jeśli ruchy będą się nasilać i nadal trwać, wówczas techniczne wsparcie 1,1125 powinno zostać przełamane. Wówczas notowania mogłyby spaść nawet w okolice 1,10 – uważają analitycy TMS Brokers.

Foto: GG Parkiet

Na drugim biegunie jest oczywiście rubel, co jednak jest oddzielną historią. Pod presją sprzedających znalazły się jednak też m.in. węgierski forint czy też złoty. Ten pierwszy w stosunku do dolara w ciągu trzech ostatnich sesji stracił ponad 2 proc. Nasza waluta osłabiła się w tym czasie o około 1,5 proc. W stosunku do euro złoty odrobił ponad 1 proc. strat.

– Złoty zauważalnie traci. Nie ma paniki, ale patrząc na globalny rynek, w tym na kontrakty na amerykańskie indeksy, nasza waluta jednak odstaje. To, co dzieje się obecnie w Europie, jest niekorzystne dla europejskich walut, gdyż cios ekonomiczny w europejską gospodarkę będzie większy niż w amerykańską (i inne spoza Europy). Dla złotego największym ryzykiem byłoby domino zatorów płatności wynikające z sankcji. Taki efekt miał miejsce po upadku Lehman Brothers, jednak jak na razie nie ma symptomów tego zjawiska – wskazuje Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X - Trade Brokers.

Czytaj więcej

Inwestycje na wschodzie odbiły się czkawką

Surowce i towary w górę

Jeszcze więcej dzieje się na rynku towarów i surowców. Pierwszymi wygranymi ucieczki inwestorów w kierunku bezpieczeństwa były metale szlachetne, których notowania w pierwszej reakcji na wieść o ataku Rosji na Ukrainę wystrzeliły w górę. Świetnie prezentował się m.in. pallad, który również w poniedziałek brylował. Zyskiwał ponad 6 proc. Rosły także notowania złota czy srebra.

– W miniony czwartek notowania złota zwyżkowały do poziomów przekraczających 1970 USD za uncję. Cenie złota nie udało się jednak pozostać na tak wysokich poziomach i jeszcze w czwartek obserwowaliśmy odreagowanie spadkowe notowań kruszcu, a od piątku na rynku tym widzimy konsolidację cen i wyczekiwanie na nowe impulsy – wskazuje Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ. – Złoto nadal służy wielu inwestorom jako bezpieczna przystań na globalnych rynkach finansowych, co sprawia, że cena kruszcu utrzymuje się powyżej 1900 USD za uncję. Niemniej w centrum uwagi inwestorów pozostaje sytuacja w Ukrainie. Oczy inwestorów (i nie tylko) skierowane są bowiem na rozmowy dyplomatyczne między Ukrainą a Rosją. Podobnie jak na rynku ropy naftowej – jeśli przyniosą przełom, to można spodziewać się zniżek notowań złota. Zaś w przeciwnym wypadku cena złota może powrócić do dynamicznych zwyżek – dodaje Sierakowska. W rytm doniesień ze wschodu Europy poruszają się praktycznie wszystkie surowce i towary.

– W ubiegłym tygodniu sektor towarowy kontynuował wzrost, a indeks towarowy spot Bloomberg osiągnął w czwartek nowe rekordowe maksimum po tym, jak niesprowokowany atak Rosji na suwerenny kraj spowodował skokowy wzrost zmienności większości klas aktywów. Zyski widoczne były we wszystkich sektorach z wyjątkiem tzw. produktów miękkich. Największe ruchy dotyczyły gazu, ropy naftowej i pszenicy, czyli wszystkich towarów, w przypadku których przedłużający się konflikt mógłby zakłócić dostawy z Rosji i Ukrainy – wskazują eksperci Saxo Banku.

Na szczególną uwagę zasługuje oczywiście ropa, która pozostaje w centrum uwagi inwestorów, ale także i pszenica. W poniedziałek drożała o ponad 7 proc.

– Notowania pszenicy w ostatnich dniach zwyżkowały – cena tego zboża w USA przekroczyła 9 USD za buszel i porusza się w tych okolicach przy dużej zmienności. Wynika to oczywiście z sytuacji wokół Ukrainy i Rosji. Oba kraje należą do kluczowych producentów pszenicy na świecie, a ogromna część upraw znajduje się w rejonie Morza Czarnego – podobnie zresztą, jak porty eksportowe – wyjaśnia Sierakowska.

Gospodarka światowa
Europejskie banki mogą oberwać rykoszetem
Fundusze inwestycyjne
Inwestycje na wschodzie odbiły się czkawką
Inwestycje
Piotr Szulec, Skarbiec: Okazji trzeba szukać na rynku surowców
Inwestycje
Perspektywiczne branże: na jakie warto postawić
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Inwestycje
Obligacje przyniosły straty, ale nie warto się na nie obrażać
Inwestycje
Jarosław Niedzielewski: Może być potrzebna większa dywersyfikacja niż zwykle