Ceny złota, które notowały silne zwyżki w 2019 r., a zwłaszcza po wybuchu pandemii Covid-19, od prawie dwóch lat mają spore problemy z powrotem do tendencji wzrostowej. Przez większą część tego okresu kurs kruszcu utrzymywał się w przedziale 1700–2000 dol. za uncję.
Choć na rosyjską inwazję na Ukrainę inwestorzy zareagowali wzmożonymi zakupami kruszcu – na początku marca kurs chwilowo przekroczył 2050 dol. za uncję – to ten entuzjazm szybko wyparował. Ceny wróciły w okolice 1850 dol. Inwestorzy kupowali złoto jako zabezpieczenie przed ryzykiem geopolitycznym i przeceną na rynkach innych aktywów, jednak szybko okazało się, że kruszec radzi sobie w tej roli słabo.
Wybuch wojny na Wschodzie i konfrontacja na linii USA–Rosja napędziły obawy przed inflacją, przed którą złoto jest uważane za dobre zabezpieczenie. Atak Rosji na sąsiada wywołał negatywny szok podażowy na rynkach surowców, w tym nośników energii i płodów rolnych.
Odcięcie Ukrainy od możliwości eksportu towarów drogą morską i zniszczenia wojenne w tym kraju grożą niedoborami w globalnych dostawach m.in. pszenicy. Jednocześnie posługiwanie się przez Rosję surowcami energetycznymi jako bronią oraz nałożenie przez UE embarga na ich import z Rosji to zapowiedź deficytów i dłuższego okresu podwyższonych cen ropy, gazu i węgla.