Często słyszymy, że branża budowlana jest w trudnej sytuacji, a tymczasem produkcja budowlano-montażowa po 11 miesiącach jest rok do roku wyższa o kilkanaście procent, a WIG-budownictwo nie szoruje po dnie, przeciwnie, od połowy października mocno rośnie. Jaki więc właściwie był dla branży 2022 r. i jakie są perspektywy, jeśli chodzi o 2023 r.?
Sytuacja jest niejednoznaczna i przez opinię publiczną może być różnie interpretowana: organizacje branżowe i sam rynek budowlany faktycznie nie są zbyt optymistycznie nastawione, jeśli chodzi o kolejne miesiące, natomiast wyniki firm wcale nie są tak złe, jak można oczekiwać, słuchając komentarzy. Rynek budowlany się mierzy z bardzo wieloma zjawiskami i śmiało można powiedzieć, że 2022 r. był jednym z najtrudniejszych po 1989 r., bo nagromadzenie niekorzystnych zdarzeń wystąpiło jak nigdy wcześniej. Przede wszystkim to rekordowe koszty, które obniżają rentowność realizowanych kontraktów i będą wywoływały presję na marże. To hamująca gospodarka i pogorszenie koniunktury inwestycyjnej powoduje niższy popyt na usługi budowlane, co będzie miało wpływ na przychody firm budowlanych. Trzecia sprawa to niepewność związana z ogólną sytuacją w gospodarce na świecie i stosunkami międzynarodowymi, która utrudnia planowanie i podejmowanie odpowiedzialnych decyzji biznesowych.
Jak popatrzymy na wyniki spółek giełdowych, nie są złe. Także portfele zamówień są pokaźne. To poduszka, która pozwoli w miarę lekko przejść przez 2023 r., czy jednak na jakąś zmianę jakościową wyników powinniśmy się nastawić?
Co do perspektywy przychodów, wszystko zależy od tego, w jakim segmencie rynku dana firma prowadzi działalność. Mamy bardzo duże spowolnienie w mieszkaniówce, to jest mniej więcej 20 proc. rynku budowlanego, i 2023 r. nie rysuje się jeszcze różowo. Dalej mamy rynek zamówień publicznych, to mniej więcej 55 proc. całego rynku. Tu też jest duże zróżnicowanie. Inwestycje kolejowe i energetyczne są bardzo mocno uzależnione od finansowania unijnego, bez napływu tych pieniędzy inwestycje nie mogą się rozpocząć. Pieniądze z budżetu na lata 2021–2027 powinny napłynąć najwcześniej w 2024 r., wcześniej moglibyśmy skorzystać z funduszy w ramach KPO, ale trwa spór polskiego rządu z instytucjami unijnymi. Dyskutowanym pomysłem jest prefinansowanie tych inwestycji przez Polski Fundusz Rozwoju. Inaczej jest w przypadku inwestycji drogowych, one wydają się najmocniejszym fundamentem rynku budowlanego w 2023 r., bo są finansowane w przeważającej mierze ze środków krajowych. GDDKiA zamierza w 2023 r. ogłosić przetargi o wartości prawie 29 mld zł, można przypuszczać, że te projekty będą realizowane w sposób niezakłócony.