VeloBank chce się załapać na zieloną zmianę

Naszym zadaniem jest poprowadzić VeloBank w kierunku przyszłości. Zdecydowaliśmy, że będzie ona zielona, technologicznie zaawansowana i przyjazna klientowi, bo dzięki temu budujemy zaufanie – mówi Mirosław Boda, członek zarządu VeloBanku ds. finansowych.

Publikacja: 15.07.2023 15:14

Mirosław Boda, członek zarządu VeloBanku ds. finansowych

Mirosław Boda, członek zarządu VeloBanku ds. finansowych

Foto: fot. mat. prasowe

VeloBank pozycjonuje się jako zielony bank – to taki chwyt marketingowy, bo wszyscy teraz stawiają na ekologię, czy strategiczne podejście?

Oczywiście to drugie, zielona rewolucja to wielka zmiana, przyszłość i trzeba się w tę przyszłość włączyć teraz. W naszej strategii na lata 2023–2025 kładziemy silny nacisk na finansowanie zrównoważonego rozwoju, planujemy zwiększać wolumen sprzedaży produktów green finance m.in. na podstawie nowych linii produktowych aż do 1 mld zł w 2025 roku.

Jakim zainteresowaniem cieszą się te nowe linie?

Nasz innowacyjny projekt VeloMarket to platforma, która kojarzy kupujących i sprzedających ekologiczne produkty z różnych kategorii. Głównie z obszaru wytwarzania energii, w tym fotowoltaiki, pomp ciepła czy magazynów energii. Klienci mogą też wybrać i kupić sprzęt RTV/AGD, oświetlenie czy inne urządzenia do domu i ogrodu pozwalające oszczędzać zasoby naturalne, a także wiele artykułów wspierających zieloną transformację.

Od czasu uruchomienia pilotażu w maju tego roku nasz e-market odwiedza kilka tysięcy osób dziennie, więc zainteresowanie jest bardzo duże.

Jak rozumiem, bank dostarcza tu finansowania dla tych ekozakupów?

Tak, klienci VeloMarketu znajdą tu wygodne sposoby finansowania, takie jak m.in. VeloRaty, EKO-kredyt czy kredyt niskokwotowy. I co ważne, naszym klientom zapewniamy także wsparcie doradcze know-how w zakresie zielonej transformacji, rozwiązań technologicznych, wyboru najlepszych produktów do ich potrzeb, montażu itp. Jest to możliwe dzięki partnerstwu z takimi firmami jak PGE Obrót, największym sprzedawcą energii w Polsce. Do tego mamy ciekawy produkt, VeloElektryk, czyli kredyt na pojazdy elektryczne czy wodorowe.

Czy zielone produkty finansowe są atrakcyjniejsze dla klientów od tych zwykłych?

Polacy są świadomi konieczności zielonej transformacji, chcą w niej uczestniczyć także w swoim codziennym życiu, wiedzą, że to coś dobrego, a inwestycje np. w energooszczędne produkty mogą poprawić ich jakość życia. I nie tylko ich, bo stawka jest o wiele większa.

My jako bank pomagamy w realizacji ich dążeń, odpowiadamy na aktualne potrzeby. Warto tu też dodać, że na zakup czy montaż proekologicznych produktów i instalacji dostępne są różnego rodzaju zachęty czy dopłaty, z których mogą korzystać również klienci indywidualni. Nasze finansowanie może być znakomitym uzupełnieniem uczestnictwa w tych programach.

A dlaczego zielone kredyty i pożyczki nie są tańsze niż te zwykłe? To pytanie dotyczy całego sektora finansowego.

Zawsze jest tak, że zmiana jest droższa, każda nowa technologia jest droższa. Proszę spojrzeć na historię motoryzacji. Pierwsze samochody były tak szalenie drogie, że nikogo nie było na nie stać, cenowo zaczęły być dostępne dopiero, gdy się upowszechniły. Potem każda kolejna innowacja, np. poduszki powietrzne, ABS-y, klimatyzacja, elektronika, na początku były oferowana w najdroższych modelach, następnie stawały się standardem.

Podobnie jest z zieloną transformacją – to gigantyczna, pożądana przez wszystkich i obejmująca wszystkich zmiana, jednak kosztowna. Na szczęście wiele instytucji uruchomiło duże programy łagodzące te wydatki.

Patrząc z punktu widzenia banków, green finance to inwestycja w przyszłość czy wymóg regulacyjny?

I jedno, i drugie. Z jednej strony rzeczywiście za tą zmianą stoją różnego rodzaju regulacje, dotyczące m.in. całej polityki kredytowej, które dla sektora finansowego są szczególnie silne. A także ogromne pieniądze uruchamiane przez tzw. supranational organizations, takie jak EBOR, Bank Światowy, nie mówiąc o Unii Europejskiej.

Oznacza to, że w odróżnieniu przykładowo od rewolucji przemysłowej z XIX wieku, która odbywała się w sposób oddolny, była napędzana pomysłami i wynalazkami poszczególnych ludzi i firm, teraz dzieje się to w sposób, powiedzmy, bardziej zorganizowany.

Dlatego moim zdaniem przyszłość została już wyznaczona i kto nie pójdzie w tę stronę, szczerze mówiąc, może wypaść z gry. Za to dla podmiotów wchodzących na rynek, takich jak VeloBank, to genialna sprawa. Bo jak nowi gracze walczą o klientów? Zwykle jakością, obsługą klienta itp., co oczywiście robimy. A teraz nagle pojawią się nowe produkty i nowe potrzeby, co zupełnie zmienia perspektywę.

Przecież zielone produkty oferują także inne banki.

Przypomnę teorię błękitnego i czerwonego oceanu. Czerwony ocean jest utopiony we krwi, dlatego że tam wszyscy ze sobą walczą; w błękitnym ocenia nie ma nikogo, nie ma rekinków pożerających innych, można żeglować we wszystkie strony. I my, jako nowy gracz, właśnie wpływamy na taki błękitny, czy inaczej mówiąc, zielony i niezagospodarowany jeszcze ocean.

VeloBank nie jest takim nowym podmiotem, jest przecież w pewnym sensie spadkobiercą Getin Noble Banku?

Tu potrzebne jest wyjaśnienie, by dobrze to zrozumieć. My jesteśmy VeloBank. Podczas przymusowej restrukturyzacji z Getin Banku została wydzielona jego „zdrowa” część i przeniesiona do banku pomostowego BFG, który potem zmienił nazwę na VeloBank, którym teraz zarządzamy. Z kolei Getin Noble Bank nadal istnieje, obecnie BFG zgłosił wniosek o ogłoszenie jego upadłości.

Wasi klienci to jednak w dużej części byli klienci GNB.

Naszym zadaniem jest poprowadzić VeloBank w kierunku przyszłości. Zdecydowaliśmy, że będzie ona zielona, technologicznie zaawansowana, przyjazna klientowi, bo dzięki temu budujemy zaufanie. W ten sposób klienci, którzy byli wygaszeni, teraz się aktywizują, zdobywamy też nowych. Obecnie mamy już ponad 120 tys. nowych VeloKont.

W waszej strategii założyliście 150 tys. nowych klientów do końca 2023 r.

Tak. Dotychczasowy wynik pokazuje, że te założenia mogą się sprawdzić, a na koniec 2023 r. uda się osiągnąć strategiczne cele nawet z nawiązką. Wyrazem zaufania ze strony klientów jest to, że powierzają nam swoje oszczędności, łącznie depozyty klientów wzrosły do ponad 40 mld zł.

Bankowy Fundusz Gwarancyjny ogłosił niedawno procedurę sprzedaży VeloBanku. Na jakiego inwestora liczycie?

Na najlepszego, oczywiście. A tak poważnie mówiąc, robimy wszystko, by VeloBank był ciekawym i wartościowym aktywem. Do końca września, zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej, BFG musi pozyskać oferty niewiążące i zobaczymy, kto będzie zainteresowany kupnem.

Co jeszcze, oprócz green finance, wyróżnia was na rynku?

W naszej strategii stawiamy na „Świat bardziej Velo”. To hasło naszej marki nawiązujące do obietnicy budowy banku zgodnie z wartościami wspólnymi dla wszystkich interesariuszy, takimi jak bezpieczeństwo, zrozumienie, transparentność i nowoczesność. Na pierwszym miejscu zawsze stawiamy klientów, dlatego jesteśmy bankiem, który pomaga w codzienności, umie się dopasować do zmieniających się potrzeb i jednocześnie stara się bardziej ułatwiać „bankowanie” klientom indywidualnym i firmowym.

Bardzo dużo zainwestowaliśmy w obsługę klienta. Poprawiamy obsługę w sieci oddziałów i kanałach zdalnych, inwestujemy w najnowsze technologie, aplikacje mobilne, sztuczną inteligencję, mapowania behawioralne itp. Wszystko po to, by jeszcze lepiej zrozumieć potrzeby i preferencje klientów.

Nad sektorem bankowym w Polsce zbiera się sporo czarnych chmur, choćby w takim kontekście, że kredyty hipoteczne nagle stały się produktem o wysokim ryzyku.

To bardzo ważne kwestia. Zacznijmy od tego, że polski sektor bankowy jest wyjątkowy na tle Europy czy USA, ma ponad 200 mld zł kapitałów własnych. To znaczy jest bardzo dobrze skapitalizowany, mógłby zwielokrotnić skalę swojej działalności. Jednak skoro długoterminowe kredyty hipoteczne okazują się produktem obarczonym coraz większym ryzykiem, i mam tu na myśli przede wszystkim próby podważania WIBOR jako wskaźnika referencyjnego, to problem jest bardzo poważny. Moim zdaniem państwo powinno zareagować i zagwarantować stabilność długoterminowego finansowania. To ważne dla klientów indywidualnych, ale też całej gospodarki, bo tego typu finansowanie to przecież budownictwo mieszkaniowe, infrastrukturalne czy, szczególnie teraz ważne, inwestycje w transformację energetyczną.

Sektor potrzebuje stabilności, także biorąc pod uwagę środowisko wysokich stóp procentowych. A tu bardzo dobrym pomysłem jest „Bezpieczny kredyt 2 proc.” w ramach rządowego programu „Pierwsze mieszkanie”.

VeloBank uruchomił ten produkt jako jeden z pierwszych, dlaczego?

Przez pięć lat byłem prezesem banku hipotecznego i wówczas walczyłem o wprowadzenie takich produktów z kilku powodów. Zapewniają wsparcie przede wszystkim młodym ludziom, którzy potrzebują mieszkań, są bezpieczne ze względu na stałą stopę oprocentowania, w tym przypadku przez 10 lat, oraz dodatkowo można ubiegać się o gwarancje wkładu własnego. Zainteresowanie tym programem, zgodnie z naszymi przewidywaniami, okazało się bardzo duże.

CV

Mirosław Boda

Mirosław Boda pełni funkcję członka zarządu ds. finansowych w VeloBanku od chwili jego powstania, czyli od początku października 2022 r. To doświadczony menedżer w polskim sektorze bankowym. Pracował m.in. w Banku Przemysłowo-Handlowym czy ING Banku Śląskim, gdzie m.in. przez 12 lat pełnił funkcję wiceprezesa, w 2019 r. objął stanowisko prezesa zarządu ING Banku Hipotecznego.

Banki
Rośnie ryzyko prawne kredytów. „Trzeba coś z tym zrobić” – postulują bankowcy
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Banki
Kontrofensywa frankowa banków. Kredyt spłacony, a mimo to jest wezwanie do zapłaty
Banki
Citi Handlowy zarobił tyle, ile oczekiwano
Banki
Citi Handlowy zarobił tyle, ile oczekiwano
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Banki
Zysk BNP Paribas powyżej oczekiwań
Banki
BNP Paribas BP miał 635,54 mln zł zysku netto w III kw.; raport. ROE za I-III kw: 18,2%