Już w czwartek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wyda wyrok, który może być przełomowy dla relacji na linii frankowicze-banki. TSUE orzeknie bowiem, czy stronom unieważnionej umowy kredytowej należy się prawo do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału.
Bez ryzyka
Jeśli wyrok będzie negatywny dla banków (na co obecnie wszystko wskazuje), nie będą one mogły występować z żadnymi dodatkowymi roszczeniami wobec frankowiczów, będą mogły jedynie domagać się zwrotu udzielonego wcześniej kapitału w wartości nominalnej wyrażonej w złotych. Tym samym zniknie duże obecnie ryzyko, że nawet po wygranej w sądzie i po unieważnienie kredytu w CHF bank rozpocznie kontratak w postaci pozwu o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału.
A skoro takiego ryzyka nie będzie, można spodziewać się, że zachęci to jeszcze większą liczbę frankowiczów do wejścia na sądową ścieżkę. – Po korzystnym dla konsumentów wyroku TSUE zapewne wiele osób pozwie bank – ocenia mecenas Adrian Goska, radca prawny z kancelarii SubiGo. – Według różnych szacunków dotychczas ok. 10–15 proc. frankowiczów w całej Polsce odkładało taką decyzję do momentu ogłoszenia wyroku TSUE. A w ciągu roku pozew może złożyć 30–40 proc. kredytobiorców spośród tych, którzy jeszcze nie podjęli żadnych kroków w sprawie swojego kredytu – dodaje.
Czytaj więcej
Już w czwartek, 15 czerwca, około godz. 10, zapadnie bardzo istotny dla tzw. frankowiczów i banków wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Przedstawiamy teoretycznie możliwe warianty tego werdyktu.
Tysiące pozwów
Ile to może być spraw? Tu szacunki nie są takie proste, według ostatnich danych Komisji Nadzoru Finansowego na koniec kwietnia 2023 r. czynnych było 287,4 tys. umów kredytu mieszkaniowego w CHF zaciągniętych przez gospodarstwa domowe. Gdyby 40 proc. z nich zostało skierowanych do sądu, liczba nowych pozwów sięgnęłaby ok. 114 tys.