Czwartkowe rozstrzygnięcie TSUE dotyczy zasadności roszczeń o tzw. wynagrodzenie za korzystanie z kapitału po unieważnieniu umowy – zarówno ze strony banku, jak i kredytobiorcy.
Rozprawa w sprawie C-520/21 odbyła się w październiku 2022 roku, a w połowie lutego 2023 r. opinię przedstawił Rzecznik Generalny TSUE Anthony Michael Collins. Wedle tej opinii, w przypadku uznania, że umowa kredytu między bankiem a kredytobiorcą jest od początku nieważna z powodu zawarcia w niej przez bank nieuczciwych warunków umownych, bank nie ma prawa domagać się od konsumenta jakichkolwiek innych świadczeń oprócz zwrotu wypłaconego kapitału (i zapłaty odsetek ustawowych za opóźnienie od chwili wezwania do zapłaty). Konsument natomiast w świetle unijnych dyrektyw ma takie prawo, a o dopuszczalności i zasadności takich roszczeń na gruncie prawa krajowego powinny rozstrzygać sądy krajowe.
Opinia Rzecznika Generalnego nie jest wiążąca dla TSUE, ostateczny wyrok może być inny (zdarza się tak mniej więcej w ok. 30 proc. przypadków, choć w ok. 70 proc. wyrok jest zbieżny z opinią). Dlatego warto przyjrzeć się możliwym wariantom ostatecznego orzeczenia.
„Tak” dla frankowiczów, „nie” dla banków
Pierwszy scenariusz - a jednocześnie, zdaniem zarówno środowiska bankowego, jak i prawniczego, najbardziej prawdopodobny - zakłada, że wyrok TSUE będzie w całości zgodny z opinią rzecznika. Oznaczałby to mówiąc kolokwialnie, że frankowicze uzyskają darmowy kredyt - nie będą musieli płacić ani odsetek, ani żadnych dodatkowych „opłat” bankowi, a do tego będą mogli wysuwać roszczenia o wynagrodzenie za to, że bank korzystał z ich pieniędzy.
- To wariant bardzo negatywny dla banków. Zapowiada bowiem przegraną banków w wielu procesach sądowych i właściwie pozbawia banki szans na uzyskanie dodatkowych świadczeń z tytułu tzw. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału kredytu – wyjaśnia radca prawny Radosław Górski z kancelarii Radosław Górski i Wspólnicy, autor pozwu do TSUE.