Piotr Kaczmarek, z prezesem Getin Holding: Możliwy debiut na giełdzie w Rumunii

Piotr Kaczmarek, z prezesem Getin Holdingu rozmawia Maciej Rudke.

Publikacja: 02.06.2017 06:02

Piotr Kaczmarek, prezes Getin Holdingu

Piotr Kaczmarek, prezes Getin Holdingu

Foto: Archiwum

Głównym składnikiem waszych aktywów jest Idea Bank Polska, który jest spółką giełdową i którego kondycja jest powszechnie znana. A jakie były ostatnie miesiące dla zagranicznej działalności Getin Holdingu?

Odbudowaliśmy się w Rosji, na Białorusi i Ukrainie, gdzie wróciliśmy do osiągania kwartalnych zysków, oraz osiągnęliśmy break-even w Rumunii. To wszystko wciąż wyniki na małych liczbach, ale między 5 milionami na minusie a 5 milionami na plusie jest ogromna różnica. Mam wrażenie, że rynek jednak wciąż patrzy na nasz holding i wycenia go głównie przez pryzmat Idea Banku Polska, którego 54 proc. akcji posiadamy. Wygląda to tak, jakby inwestorzy zdecydowali, że nasze zagraniczne aktywa należy przyrównać do zera. Moim zdaniem takie myślenie jest bardzo błędne.

W Rosji macie firmę leasingową Carcade, której nie udało się sprzedać w lutym 2016 r. Jaka jest jej kondycja?

Po konflikcie na Ukrainie w 2014 r. podjęliśmy decyzję motywowaną bardziej politycznie niż gospodarczo, że lepiej będzie wyjść z tego rynku. Ta decyzja determinowała nasze działania w końcu 2014 i w całym 2015 r. Transakcja sprzedaży Carcade upadła z powodu „oportunizmu" rosyjskiego partnera, w związku z czym sytuacja tej spółki była trudna. Finansowanie było zamrożone, bo przed spodziewaną sprzedażą banki mocno je ograniczyły ze względu na niepewność wobec nowego właściciela. Dodatkowo zmienił się zarząd, spodziewający się zmiany właściciela na rosyjskiego. Na to wszystko nałożył się kryzys w gospodarce tego kraju.

Mocno odbiło się to na sprzedaży tej spółki, należności zmalały w 2016 r. o 56 proc.

Wiedząc, że musimy mocno zmniejszyć firmę, zdecydowaliśmy o cięciu kosztów, redukując je o 37 proc. między IV kwartałem 2015 r. a IV kwartałem 2016 r. Był to efekt m.in. zwolnienia 300 z 800 pracowników i zamknięcia 24 z 70 oddziałów. Skoncentrowaliśmy się na największych i najbardziej perspektywicznych miastach. Zatrudniliśmy nowy zarząd i Carcade wychodzi na prostą – w II półroczu 2016 r. spółka uzyskała break-even i odzyskała zaufanie banków. Wraca do normalnej pracy, chcemy odbudować jej pozycję i utrzymać wskaźniki kosztowe. Wyniki, które Carcade pokaże w tym roku, może jeszcze nie będą takie jak w przedkryzysowym 2015 r., ale na pewno znacznie lepsze niż w 2016 r. Odbudowa skali firmy zajmie około dwóch lat. Potencjał, który pokazaliśmy w IV kwartale, jest jeszcze poniżej możliwości. Po I połowie tego roku będzie widoczny lepszy obraz zdolności sprzedażowych.

Caracade trafi na sprzedaż?

Jako holding zawsze działamy oportunistycznie – nie ma w naszym portfelu aktywów, które w razie pojawienia się inwestora oferującego dobrą cenę nie byłyby na sprzedaż. Sprzedają się biznesy dobre i dochodowe, my nie jesteśmy nastawieni na chaotyczną sprzedaż aktywów. Gospodarka rosyjska jest w lepszej sytuacji, ale aby doprowadzić Carade do odpowiednich wyników, potrzeba jeszcze kilkunastu miesięcy.

Co bankiem na Białorusi?

To kraj ekonomicznych cudów, gdzie gospodarka kurczy się przez trzeci rok z rzędu, inflacja rośnie, dochody realne spadają, ale poziom opóźnień naszych klientów w spłatach na nowym portfelu jest niski i znajduje się poniżej 2 proc. Sytuacja gospodarcza Białorusi jest utrzymywana nieco sztucznie, dlatego ostrożnie podchodzimy do zwiększania skali działalności naszego banku, tak, aby być optymalnie przygotowanym w przypadku potencjalnego kryzysu. Nasza strategia jest prosta – mimo że moglibyśmy rosnąć, bo mamy kapitał i bank jest dochodowy, to utrzymujemy niewielką skalę, koncentrujemy się na najlepszych, najbezpieczniejszych klientach.

Rozważacie wyjście z Białorusi?

Skoro już jesteśmy w tym kraju, przeszliśmy sporo zawirowań, to teraz nie byłoby rozsądne wychodzić. Chcemy utrzymać zdrowy bank, aby po potencjalnych turbulencjach w gospodarce móc nacisnąć na gaz i szybko rosnąć. Czy Białoruś pójdzie ku Europie czy ku Rosji? Jedno i drugie powinno oznaczać poprawę gospodarczą tego kraju i wzrost potencjału zarabiania na biznesie bankowym. Na Białorusi jest 30 banków, my pod względem aktywów jesteśmy na 15. miejscu. Około 60 proc. udziałów w rynku mają dwa banki państwowe, my mamy 0,5 proc. udziałów, ale w samym detalu jesteśmy już na 10. miejscu, a pod względem ROE i ROA (odpowiednio wskaźnik rentowności kapitału własnego oraz rentowności aktywów – red.) odpowiednio na trzeciej i drugiej lokacie. Mamy tam uniwersalny bank, obsługujący także mały i średni biznes, gotowy do wzrostu. Inwestorzy nie powinni obawiać się problemów białoruskiego banku. Nadal oczekujemy dobrych zwrotów z kapitału i płacenia dywidendy do holdingu. W tym roku portfel kredytowy banku nie powinien już zmaleć, a może nawet lekko wzrośnie.

Jaka jest sytuacja waszego banku na Ukrainie?

Kryzys sektora był poważny – bank centralny ze 180 banków zamknął 80. Były to głównie banki pod dużą presją kapitałową, mające ogromne problemy płynnościowe. Teraz sytuacja się unormowała. Nasz bank specjalizuje się tam tylko w kredytach gotówkowych, krótkoterminowych i wysokodochodowych. W 2016 r. udzieliliśmy kredytów za 1,6 mld hrywien, o połowę więcej niż rok wcześniej. Przez internet sprzedajemy już 15 proc., ale mamy też dystrybucję tzw. white label – sprzedajemy własne kredyty przez sieć innych banków. Raiffeisen i OTP dostały zakaz kredytowania w tym kraju, więc wykorzystują swoją sieć do sprzedaży kredytów innych banków i pobierają od tego prowizje. W ten sposób sprzedajemy 30 proc. kredytów. Mamy 77 oddziałów i operujemy jeszcze przez sieć 400 placówek innych banków oraz przez internet. To nasz najbardziej efektywny bank, jego ROE sięga 20 proc.

Czemu zatem nie przyśpieszycie rozwoju?

Wciąż mamy tam duży portfel NPL (kredytów niespłacanych w terminie – red.), dotyczący głównie Donbasu i Krymu. Prowadzimy windykację, ale waży on dużo, bo blisko 40 proc. całego bilansu. Sprawia to, że nasza ukraińska spółka to de facto w połowie bank, a w połowie firma windykacyjna. Dlatego rozdzieliliśmy te dwie działalności, aby portfel w banku był czysty, pozbawiony historycznych NPL. Nasza firma windykacyjna będzie kupować też portfele z rynku, ale teraz priorytetem jest jej praca na rzecz banku. Jesteśmy na 36. pozycji pod względem aktywów, pod względem detalicznych depozytów jesteśmy na 20., a kredytów na 9. miejscu z 4-proc. udziałem w rynku pożyczek dla osób fizycznych. Mamy 300 tys. klientów, w tym 150 tys. aktywnych, to dobra podstawa.

Jakie są plany wobec ukraińskiego banku w tym roku?

Od połowy 2016 r. wprowadziliśmy kartę kredytową, która bardzo dobrze się sprzedaje, przechodzimy też do finansowania małych i średnich firm. Priorytetem na ten rok jest też obniżenie kosztów finansowania. Stawiamy na biznes transakcyjny, chcemy obsługiwać płatności i transakcje Ukraińców pracujących w Polsce. Badamy i analizujemy tę sprawę. Do połowy roku powinna się wyjaśnić.

W Rumunii po przejęciu banku i firmy leasingowej w 2013 r. pierwsze lata były trudne z powodu dużych odpisów. Co dalej?

Przez pierwsze lata porządkowaliśmy nasz rumuński biznes z zaszłości historycznych. Rok 2016 był pierwszym, kiedy naprawdę się rozpędzaliśmy. Nasze aktywa wzrosły o 40 proc. i osiągnęliśmy break-even, wskaźnik ROE sięgnął 15 proc. Obecnie w Rumunii jest 36 banków, pod względem aktywów jesteśmy na 28. miejscu (1,5 mld zł aktywów), ale pod względem nowej sprzedaży kredytów konsumenckich mamy już 2,5 proc. udziału. To nieźle jak na 34 oddziały. Wyróżniamy się tam technologią, dostaliśmy sporo wyróżnień i nagród. Mocno stawiamy na cyfryzację, to właśnie z tym bankiem prowadzę wymianę know-how z Idea Bankiem Polska. Rozmawiamy o kilku rozwiązaniach działających już u nas, które moglibyśmy wprowadzić w tamtym kraju. Byłoby grzechem z nich nie skorzystać. PKB Rumunii rośnie, to wciąż niezagospodarowany rynek – liczba obywateli to ponad połowa ludności Polski, ale sektor bankowy jest czterokrotnie mniejszy niż u nas.

Skoro jest dobrze, to przyśpieszycie rozwój w Rumunii?

Będziemy się nadal szybko rozwijać, choć uważamy na koszty ryzyka. Aktywa w 2016 r. wzrosły o 40 proc. obecnie trudno się spodziewać aż tak dużej dynamiki, ale mam nadzieję, że będziemy rozwijać się równie szybko. W zeszłym roku kapitał banku wzrósł o ponad 40 mln zł., zwiększenie skali działalności będzie implikowało także dodatkowe potrzeby kapitałowe. W związku z tym rozważamy różne scenariusze strategiczne na pozyskanie środków na rozwój organiczny albo przejęcia. Ale to nie są plany na ten rok, patrzymy na to w perspektywie dwóch–trzech lat.

Czy rozważaliście IPO banku w Rumunii?

To bardzo ciekawy pomysł. Byłby to zresztą pierwszy debiut polskiej spółki na tamtejszej giełdzie, której notabene prezesem jest Ludwik Sobolewski.

CV

Piotr Kaczmarek jest prezesem Getin Holdingu od czerwca 2014 r. W latach 2008–2014 był członkiem zarządu Alfa Banku na Ukrainie odpowiedzialnym za bankowość detaliczną. Między 2002 a 2008 rokiem związany z Credit Agricole i należącym do tej grupy EFL, którego był prezesem w latach 2002–2005. Absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego, ma tytuł radcy prawnego.

Banki
KNF: 100 proc. zysku banków na dywidendę jeszcze nie teraz
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Prezes PKO BP: Wychodzimy daleko poza naszą strefę komfortu
Banki
Citi Handlowy: co dalej z segmentem detalicznym?
Banki
Prezes Banku Millennium: nasz bank zdejmuje ciasny krawat, ale nadal jest i będzie w garniturze
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Banki
Czy dojdzie do fuzji Pekao i Aliora? Bardzo możliwe
Banki
Rozważają nabycie akcji Alior Banku przez Pekao od PZU. Jest list intencyjny