Azja? Nie dla inwestorów detalicznych
Zainteresowanie polskich inwestorów Chinami jest mniej więcej takie jak zainteresowanie chińskich spółek warszawskim parkietem – znikome. Aktywa funduszy inwestycyjnych skoncentrowanych na rynkach azjatyckich, oferowanych przez polskie TFI, wynoszą 162 mln zł – wynika z danych Analiz Online (dane na koniec sierpnia, czyli ostatnie dostępne). Mowa o funduszach akcji azjatyckich bez Japonii, które wprawdzie inwestują w Chinach, ale również w innych krajach, m.in. w Indiach. Dla porównania, aktywa wszystkich funduszy przeznaczonych dla inwestorów detalicznych wynoszą około 100 mld zł. Chiny z Indiami i paroma innymi rynkami azjatyckimi zajmują więc zaledwie 0,16 proc. portfeli klientów TFI. Co więcej, w tym roku ich udział się dodatkowo zmniejszył – w okresie styczeń–sierpień inwestorzy wypłacili z funduszy tego typu o 7,8 mln zł więcej, niż do nich wpłacili. Powód? W tym czasie praktycznie wszystkie fundusze akcji azjatyckich bez Japonii naraziły inwestorów na straty, od 0,05 proc. do 1,2 proc. zainwestowanego kapitału (teraz sytuacja znacznie się poprawiła, w ostatnich trzech miesiącach Pioneer Akcji Rynków Dalekiego Wschodu zarobił niecałe 7 proc.). Daleki Wschód nie cieszy się również popularnością wśród inwestorów długoterminowych, którzy stawiają na ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe (UFK). Aktywa UFK opartych na funduszach azjatyckich wynosiły zaledwie 28 mln zł na koniec czerwca (ostatnie dostępne dane Analiz Online) wobec 44 mld zł zebranych we wszystkich UFK. JAM
Papiery kupisz, ale nie chińskie
Choć w Chinach działają aż trzy giełdy (Szanghaj, Shenzhen, Hongkong), to jednak polski inwestor ma do nich dość utrudniony dostęp. Spośród większych brokerów jedynie Millennium DM pozwala bezpośrednio nabyć akcje w Chinach, i to jedynie na giełdzie w Hongkongu. Wśród innych brokerów wyróżnia się m.in. DM Raiffeisen, który pozwala na zakup certyfikatów inwestycyjnych w Chinach. Nie brakuje też funduszy inwestujących w tym kraju: ING Chiny i Indie USD, Investor Indie i Chiny, Amplico Akcji Chińskich i Azjatyckich. Aby polski inwestor mógł kupić akcje notowane na zagranicznych rynkach, konieczne jest posiadanie rachunku powierniczego i zawarcie umowy brokerskiej na świadczenie usług maklerskich poza granicami Polski. Kiedy klient spełni oba warunki, wówczas zyska dostęp do ponad 20 największych giełd, na czele z rynkiem amerykańskim, niemieckim czy francuskim. Tak to wygląda w Millennium DM. Atrakcyjną ofertą dysponuje również DM BZ WBK. Warto jednak uważać, inwestowanie na rynkach zagranicznych wiąże się bowiem z dużym ryzykiem kursowym i ograniczonym dostępem do informacji rynkowych. Są też opłaty, które nieraz mogą zabierać dużą część zysków. Może więc warto założyć rachunek u zagranicznego brokera? Analitycy przekonują: to wariant możliwy, ale opłacalny tylko dla dużych międzynarodowych graczy. SOB
Chiński rynek ma zadyszkę
Chiński rynek akcji nie wkradł się w tym roku w łaski inwestorów. CSI 300, wspólny indeks dla giełd z Szanghaju i Shenzhen, stracił od początku stycznia 3,8 proc., gdy w tym samym czasie nowojorski S&P 500 zyskał 21 proc. Negatywnie na sytuację na chińskich giełdach wpływały przede wszystkim niepewność co do przyszłej polityki władz ChRL, a także obawy przed spowolnieniem gospodarczym (jednak w ostatnich tygodniach bardzo zmalały po publikacji szeregu dobrych danych makroekonomicznych). Przecena na tamtejszym rynku była szczególnie widoczna w czerwcu. Wówczas niepokój inwestorów podsycały działania Ludowego Banku Chin, który na krótki czas zmniejszył ilość pożyczek udzielanych bankom komercyjnym, co wywołało krótką panikę na rynku międzybankowym. Choć niepokój zdołano powstrzymać, CSI 300 wciąż nie wrócił na poziom z końcówki maja 2013 r. Przez ostatnie pięć lat CSI 300 zyskał 24 proc. Od szczytu z 2009 r. stracił on jednak prawie 36 proc. (31,5 proc. od najwyższego poziomu z 2010 r.). Ostatnie lata były na chińskich giełdach dosyć burzliwe – o ile w 2009 r. akcje mocno zyskiwały w związku z ożywieniem gospodarczym i rozbuchaną akcją kredytową, to później obawy przed spowolnieniem gospodarczym, bańką na rynku nieruchomości oraz wstrząsami politycznymi uderzały w nastroje inwestorów. Zaufaniu na rynku szkodziły również ujawnione przypadki manipulowania danymi finansowymi przez niektóre spółki. hk
Opinie
Artur Gromadzki zarządzający w Caspar Asset Management
Dla rynku polskiego ta oferta jest ważna, ponieważ jeśli okaże się udana - mam na myśli zarówno sukces spółki, jak i obejmujących akcje - może to przyciągnąć na warszawską giełdę inne przedsiębiorstwa z Państwa Środka. Wycena Peixin jest umiarkowana, jeśli zestawić wskaźniki tej firmy z globalnymi przedsiębiorstwami zajmującymi się produkcją maszyn dla przemysłu. Nieco słabiej wypada wskaźnik cena do przychodów, ale nie przesadnie. Sektor, w którym działa spółka, jest bardzo rozwojowy. Tak więc odnośnie do rynku, oferowanych produktów, sytuacji finansowej – Peixin wygląda atrakcyjnie. Ryzyko jest na pewno związane z ładem korporacyjnym, z wszystkimi aspektami zarządzania. Pewne rzeczy mogą zastanawiać – skoro spółka ma tak dobry bilans, dlaczego nie posiłkuje się w większym stopniu długiem. Albo dlaczego wybrano GPW, a nie giełdę w Hongkongu. ar