Czy Polska jest atrakcyjna na tle innych rynków wschodzących?

Na tytułowe pytanie twierdzącą odpowiedź daje ranking agencji Bloomberga, obejmujący 20 spośród 24 rynków wschodzących z indeksu MSCI Emerging Markets.

Publikacja: 24.01.2018 04:00

Polska zajmuje w tym zestawieniu czwarte miejsce, za Turcją, Meksykiem i Czechami. Te rynki mają największy potencjał wzrostowy w 2018 r. Na drugim biegunie są Indonezja, Indie i Chiny.

Czy na rankingu Bloomberga można polegać? – Jeśli ktoś szuka okazji inwestycyjnych, Turcja i Meksyk rzeczywiście się wyróżniają, bo tamtejsze aktywa są obecnie relatywnie tanie – powiedział Takeshi Yokouchi, zarządzający funduszami w Daiwa SB Investments. – Rynki azjatyckie są dziś relatywnie drogie, bo solidne fundamenty gospodarcze przyciągały kupujących – dodał.

Wysoka pozycja Meksyku i Turcji w zestawieniu Bloomberga, podobnie jak niska pozycja Indii i Chin, rzeczywiście ma w dużej mierze związek z wycenami aktywów, zwłaszcza w ujęciu dolarowym. Na dwóch pierwszych rynkach akcje i obligacje są tańsze niż średnio w minionej dekadzie, a przy tym słabsze są ich waluty. Z kolei na rynkach Azji wyceny aktywów są wysokie w ujęciu historycznym, a waluty mocne (chodzi o tzw. realny efektywny kurs).

Nieco inaczej jest w przypadku Polski (oraz Czech). Ranking Bloomberga, oprócz wyceny aktywów i waluty, uwzględnia jeszcze trzy zmienne (a dokładnie ich wartości na tle średniej z minionej dekady): tempo wzrostu PKB, saldo rachunku obrotów bieżących oraz ocenę wiarygodności kredytowej kraju. Polska wysoką pozycję w rankingu zawdzięcza głównie nadwyżce na rachunku obrotów bieżących. Choć jest ona niewielka (w pierwszych trzech kwartałach ub.r. wynosiła niespełna 1 mld euro), ma wymiar historyczny: Polska bowiem tradycyjnie miała znaczący deficyt na tym rachunku.

Pomijając kryterium salda obrotów bieżących, które wydaje się najmniej istotne dla inwestorów, Polska jest w rankingu Bloomberga na siódmej pozycji. – W pierwszej chwili ten parametr może się rzeczywiście wydawać nieistotny, ale w mojej ocenie tak nie jest. Saldo obrotów bieżących często bagatelizowane jest w sytuacji optymizmu na rynku, ale jest fundamentalne w momentach gorszych, gdy kapitał zagraniczny odpływa – tłumaczy Jarosław Leśniczak, główny strateg rynków globalnych w PZU TFI. Przypomina, że saldo bilansu obrotów bieżących stanowi miarę uzależnienia danego kraju od kapitału zagranicznego. – Duży deficyt oznacza, że rynek jest wrażliwy na „kaprysy" tego kapitału – mówi.

Strateg PZU TFI wskazuje również, że takie zestawienia, jak to tworzone przez agencję Bloomberga, są pomocne głównie dla inwestorów detalicznych oraz mniejszych instytucjonalnych. Więksi inwestorzy tworzą własne modele oceniające atrakcyjność rynków. A różne modele, nawet jeśli bazują na podobnym zbiorze zmiennych, mogą dawać bardzo odmienne wyniki. Widać to na przykładzie ocen wiarygodności kredytowej, których ta obserwacja też dotyczy. Agencja Moody's ocenia wiarygodność Polski o dwa stopnie wyżej niż agencja Standard & Poor's.

I tak w ocenie banku inwestycyjnego Brown Brothers Harriman Polska nie wyróżnia się na tle innych rynków wschodzących ani pozytywnie, ani negatywnie. Ale już modele towarzystwa funduszy Schroders prowadzą do innych wniosków. – Przeważamy Polskę w naszych portfelach, bo ma ona wysoką notę w naszym modelu ilościowym – powiedział „Parkietowi" Mohsin Memon, zarządzający funduszami aktywów z rynków wschodzących w Schroders. – Nasz pozytywny stosunek do Polski wynika m.in. z dobrej sytuacji makroekonomicznej kraju, wspieranej popytem konsumpcyjnym i inwestycjami, poprawiającej się sytuacji na rynku pracy, niedowartościowanej waluty oraz zbliżających się podwyżek stóp procentowych. Ten ostatni czynnik powinien sprzyjać notowaniom cen akcji banków, które mają duży udział w WIG20 – wyjaśnił.

Opinie

Krzysztof Wańczyk, analityk BM ING Banku Śląskiego

Od 2016 r. warszawski parkiet stał się beneficjentem poprawy sytuacji na rynkach emerging markets, co zmieniło jego postrzeganie wśród inwestorów zagranicznych. To powinno powodować dalszy napływ kapitału portfelowego na nasz rynek. Poza tym nasilające się tendencje inflacyjne w dalszym ciągu powinny wspierać wzrost kursów spółek na GPW. Tym samym obecnie nic nie stoi na przeszkodzie nowym rekordom WIG w najbliższym czasie. Uważam, że 2018 rok będzie kolejnym dobrym okresem, co oznaczałoby wzrost indeksu w rejon 81 tys. pkt.

Blue chips nadal będą sobie dobrze radzić na tle szerokiego rynku. Największą ich zaletą jest relatywnie niska wycena na tle akcji zagranicznych. Poza tym są to najpłynniejsze spółki warszawskiego parkietu, a to oznacza, że są one najatrakcyjniejszą grupą dla inwestorów zagranicznych. Zatem moda na inwestowanie w blue chips szybko nie minie, dlatego powinny one pozostać jednym z liderów wzrostu warszawskiego rynku. W perspektywie roku WIG20 przekroczy maksima z poprzedniej hossy i znajdzie się na najwyższym poziomie w historii.

Damian Rosiński, główny ekonomista DM AFS, najlepszy prognosta WIG20 w 2017 r.

GPW, tak jak zbiorczy indeks rynków wschodzących (EM), miała i wciąż ma sporo do nadrobienia zarówno w stosunku do indeksów rynków dojrzałych (DM), jak i indeksów globalnych. Historyczny rekord WIG nie może zatem dziwić. Uważam, że polskie akcje są obecnie względnie dobrze wycenione lub tylko w niewielkim stopniu przewartościowane. Na pewno zdecydowanie mniej niż spółki z USA czy ogółem z DM. Potencjał polskiego rynku jest więc wciąż znaczny. W porównaniu z 2007 r., gdy WIG ustanowił pobity właśnie rekord, polska gospodarka jest – lekko licząc – o 60 proc. większa. A trzeba pamiętać, że dobra koniunktura na GPW ma też przełożenie na realną gospodarkę, choć nie tak duże jak w USA. Z pewnością jednak wzrost cen akcji oznacza większe możliwości rozwoju dla polskich spółek, ich większą „pewność siebie" i szersze cele strategiczne. Nie widzę więc powodów, aby – oczywiście zakładając sprzyjające nastroje na globalnych rynkach – przed końcem dekady WIG nie mógł urosnąć o kolejne 50 proc., do 100 000 pkt. Dopiero wówczas można by mówić o poważnym przewartościowaniu akcji.

Piotr Żółkiewicz, zarządzający Żółkiewicz & Partners Inwestycji w Wartość FIZ

Dane historyczne z rynku polskiego i amerykańskiego pokazują, że dobre zachowanie indeksów pomaga w zwiększeniu napływów do funduszy akcji. Jednak nie spodziewam się euforii i aż tak gwałtownych napływów kapitału jak w latach 2005–2007. Po ostatnim kryzysie z 2008 r. inwestorzy stali się bardziej konserwatywni. Wielu wciąż pamięta, co stało się wtedy z ich portfelami i ile czasu zajęło WIG odrobienie strat. Stąd popularność funduszy bezpiecznych. Na koniec 2007 r. portfele dłużne, pieniężne i gotówkowe stanowiły około 15 proc. rynku. W grudniu 2017 r. miały ponad 49 proc. udziałów. Należy jednak pamiętać, że w długim terminie indeksy zawsze rosną. Przez ostatnie 100 lat Dow Jones rósł średnio 6 proc. rocznie, a przy uwzględnieniu reinwestowania dywidend ponad 10 proc. rocznie, czyli podwajał swoją wartość mniej więcej co siedem lat. Nie mam żadnych wątpliwości, że WIG będzie rósł, gdyż polska gospodarka się rozwija. Nawet jeśli funduszom nie uda się przyciągnąć inwestorów detalicznych, akcje będą zyskiwać na wartości dzięki zakupom inwestorów zagranicznych, strategicznych oraz skupowaniu akcji własnych przez spółki i wypracowywanym przez nie zyskom.

Per Hammarlund, główny strateg ds. rynków wschodzących, SEB, Sztokholm

W krótkim terminie wyceny polskich akcji mogą sprawiać wrażenie nieco „napiętych", ale w długim terminie polską giełdę powinien czekać generalnie ruch wzrostowy. Obserwujemy od jakiegoś czasu bardzo silną poprawę nastawienia inwestorów względem Europy Środkowo-Wschodniej. Sprzyja temu m.in. ożywienie gospodarcze w strefie euro, którego beneficjentami są też gospodarki Europy Środkowo- Wschodniej, w tym oczywiście Polska. Można się co prawda zaniepokoić sytuacją polityczną w Polsce, ale wygląda na to, że jeśli nie dojdzie do całkowitego zerwania relacji pomiędzy polskim rządem a Komisją Europejską, to wpływ sytuacji politycznej na rynki powinien być ograniczony. Inwestorzy zwracają większą uwagę na dobrą kondycję polskiej gospodarki. Oczywiście to, jak inwestorzy będą postrzegać polską giełdę, jest w pewnym stopniu zależne od ogólnych nastrojów na globalnych rynkach. Ale przecież mamy solidny wzrost gospodarczy w USA, Europie, Chinach i Indiach, który powinien zostać odzwierciedlony w wynikach spółek, także polskich spółek. Środowisko sprzyja więc jak na razie zwyżkom na giełdach.

Analizy rynkowe
Przetasowania w portfelach OFE. Kto zyskał, a kto stracił?
Analizy rynkowe
Medyczne spółki na celowniku inwestorów. Rekord w Europie
Analizy rynkowe
Fundusz Mid Europa chce sprzedać pakiet akcji Diagnostyki i wprowadzić spółkę na giełdę
Analizy rynkowe
Rekordowe wyceny mocarzy z warszawskiej giełdy
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Analizy rynkowe
Tydzień na parkietach: Inflacja łagodzi nastroje
Analizy rynkowe
Akcje giełdowych maluchów z GPW zachęcają atrakcyjnymi wycenami