Sprzedaż akcji spółki przez kluczowego akcjonariusza z reguły wywołuje niepokój pozostałych uczestników rynku. Inwestorzy wychodzą z założenia, że główni akcjonariusze wiedzą najlepiej, co się dzieje w spółce, więc zmniejszanie zaangażowania w jej kapitale może rodzić wątpliwości na rynku, czy wszystko jest z nią w porządku.
– Taka sytuacja zazwyczaj jest negatywnie interpretowana przez inwestorów jako oznaka spadku wiary głównego akcjonariusza w dalszy rozwój biznesu, bez względu na oficjalne powody takiego ruchu, jeśli w ogóle są podawane do wiadomości. Często rynek to także odczytuje jako zapowiedź pogorszenia wyników lub otoczenia biznesowego spółki – przyznaje Sebastian Trojanowski, zarządzający portfelami TMS Brokers.
Ważne są okoliczności sprzedaży
Nie bez znaczenia są okoliczności rynkowe, w których kluczowy akcjonariusz decyduje się na sprzedaż posiadanych walorów kontrolowanej spółki. – Dużo jednak zależy od szerszego kontekstu, gdyż nieco inaczej rynek odbiera sprzedaż pakietu po okresie silnego wzrostu, a inaczej po dłuższym okresie spadku i napiętej sytuacji bilansowej. W pierwszym wypadku taka decyzja może wynikać z naturalnej chęci uwolnienia części środków i przesunięcia ich na inne obszary w celu dywersyfikacji majątku. Niemniej, zawsze należy patrzeć na fundamenty spółki i jej perspektywy biznesowe, jeśli te pozostają korzystne, to takie wahnięcie kursu może być dobrą okazją do zwiększenia zaangażowania – uważa ekspert.
Najczęściej sprzedaż odbywa się w formule przyspieszonej budowy księgi popytu (ABB). W ten sposób tylko w tym roku swoje udziały sprzedawali najwięksi akcjonariusze British Automotive Holding czy Auto Partnera. W całym 2017 roku takich transakcji było dużo więcej. Zdarzają się sytuacje, że mniejsze pakiety papierów upłynniane są poprzez rynek, co oczywiście nie pozostaje bez wpływu na notowania spółki. Taką ścieżkę obrał główny akcjonariusz Ursusa Andrzej Zarajczyk, który w ostatnich miesiącach systematycznie zmniejszał zaangażowanie w kapitale przemysłowej spółki. W wyniku przeprowadzonych transakcji kontrolowane przez niego podmioty zmniejszyły udział w kapitale zakładowym Ursusa z ponad 50 proc. do 45,7 proc. Pozyskane środki pozwoliły sfinansować wykup pozostałych udziałów w Ursusie Bus, spółce córce Ursusa specjalizującej się w produkcji m.in. autobusów elektrycznych. Warto zaznaczyć, że mimo zejścia poniżej progu 50 proc. Andrzej Zarajczyk w dalszym ciągu kontroluje holding.
– Podjęliśmy decyzję o możliwości kontrolowania Ursusa 40-proc. pakietem. Upłynnione udziały zostały zainwestowane w Ursusie Bus. Teraz w 100 proc. kontrolujemy tę spółkę. Kolejne transakcje będą przeznaczone na dofinansowanie jej rozwoju – tłumaczył okoliczności sprzedaży akcji Karol Zarajczyk, prezes Ursusa. Przetasowania w akcjonariacie negatywnie wpłynęły na notowania spółki. Od października 2017 r., gdy miały miejsce pierwsze transakcje, akcje straciły na wartości ponad 25 proc.