Raporty finansowe firm, które rozczarowały swoimi osiągnięciami, z reguły nie pozostawały bez odpowiedzi inwestorów. – Gwałtowna reakcja kursu po raportach wynikała z kilku czynników. Pierwszym z nich jest skala zaskoczenia, czyli różnica pomiędzy oczekiwanymi wynikami a zaraportowanymi. Drugim czynnikiem jest zachowanie kursu spółki przed wynikami. Jeśli kurs dynamicznie wzrósł w oczekiwaniu na silne rezultaty, nawet lekkie pogorszenie wyników w stosunku do oczekiwań może spowodować gwałtowną realizację zysków. Trzeci powód to niedopasowanie wyników do oczekiwań. Czwarty istotny czynnik to samo otoczenie rynkowe w momencie publikacji wyników. Na silnie spadającym rynku, co możemy obserwować od jakiegoś czasu w przypadku małych i średnich spółek, nawet lekko słabsze wyniki potrafiły spowodować silną wyprzedaż – wskazuje Kamil Hajdamowicz, zarządzający w Vienna Life.
Chwilowa zadyszka?
Biorąc pod uwagę kilkunastoprocentowy spadek kursu w ciągu jednej sesji, jednym z największych negatywnych zaskoczeń tego sezonu były wyniki 11 bit studios. Wprawdzie producent gier pochwalił się skokową poprawą zysków rok do roku, ale apetyty inwestorów były znacznie większe. Analityków negatywnie zaskoczyły niższe przychody ze sprzedaży „Frostpunka" w wersji na PC oraz wysokie koszty operacyjne. – Zakładamy, iż gra sprzedaje się obecnie przeciętnie, a istotna poprawa jest prawdopodobna dopiero w IV kwartale br. – ocenia Michał Wojciechowski, analityk Vestor DM. Dlatego obniżył założenia sprzedaży gry w 2018 r. do 1,1 mln kopii i 59 mln zł przychodów. Przewiduje także przesunięcie premiery wersji konsolowej na I kwartał 2019 r.
Jego zdaniem spółka musi się też liczyć z dalszym wzrostem kosztów. – Wzrost ten wynikał z rozpoznania programu motywacyjnego, rezerwy na premię roczną oraz kosztów tantiem, zakładamy jednak, iż był także efektem wzrostu płac i przechodzenia deweloperów na bardziej kosztowne umowy o pracę. Rozbudowa zespołów studia oraz duża konkurencja pracodawców wpłyną na dalszy wzrost kosztów operacyjnych w 2019 r. – uważa specjalista.
Rozczarowaniem dla rynku były wyniki Wawelu, który w II kwartale br. zarobił mniej niż przed rokiem. Krzysztof Kawa, analityk Haitong Banku, zwraca jednak uwagę, że kwartał ten ma najmniejsze znaczenie w całorocznych wynikach firmy. – Przychody spółki charakteryzuje duża sezonowość, gdyż większa sprzedaż odbywa się w I i IV kwartale roku (efekt świąt). Dlatego bardziej dokładny obraz kondycji spółki poznamy dopiero w następnych kwartałach – wyjaśnia ekspert. Jednocześnie uważa, że istotnym czynnikiem mogącym zaważyć na wyniku spółki będą rezultaty sprzedaży nowych produktów. – W wynikach spółki Wawel za II kwartał widoczny był znaczny wzrost wydatków na kampanie marketingowe związane z wprowadzonymi na rynek żelkami i produktami agarowymi oraz kosztów ogólnego zarządu związanych z kosztami obsługi nowego zakładu produkcyjnego. W III kwartale Wawel wystartował z nową kampanią mającą na celu zwiększenie świadomości marki, co również będzie rzutować na rentowność tego okresu – wskazuje Kawa.
Wyzwaniem są koszty
Kolejny słaby kwartał ma za sobą Sanok RC. Zdaniem analityków wyniki tego producenta wyrobów gumowych w tym roku nadal będą pod silną presją rosnących płac i drożejących surowców. Dlatego krótkoterminowo analitycy nie widzą szans na ich poprawę. – Zdecydowanie większe szanse na odbicie notowań spółki dostrzegamy w dłuższym terminie, a najwcześniej w perspektywie przełomu lat 2018–2019, kiedy Draftex i QRMP będą realizowały nowe kontrakty, rozpocznie się też produkcja w Meksyku i zakończona będzie inwestycja w nowe hale w Sanoku. Dla notowań kluczowe będzie również otoczenie rynkowe, w tym ceny surowców, które w dalszym ciągu znajdują się na wysokich poziomach – ocenia Adam Anioł, analityk BM BGŻ BNP Paribas.