Wyzwaniem dla wielu firm z warszawskiej giełdy są rosnące koszty, za którymi nie nadążają przychody – co negatywnie przekłada się na poziom marż. Część spółek stawiła jednak czoła temu negatywnemu trendowi.
Walka o wyższe marże
Korzystne warunki do poprawy marż to zwykle efekt otoczenia, w jakim dana firma działa. Takie warunki mają m.in. spółki z sektora handlu detalicznego. Korzysta z nich Dino Polska. Właściciel sieci supermarketów w imponującym tempie poprawia wyniki, co jest efektem rozwoju organicznego i wzrostu tzw. sprzedaży porównywalnej w sklepach. – Poprawa marży brutto pozwoliła Dino z nawiązką pokryć wzrost kosztów wynagrodzeń oraz usług obcych. Wraz ze wzrostem sieci, Dino zatrudnia coraz więcej pracowników, jednak ze względu na lokalizację sklepów w małych i średnich miastach presja płac jest tam mniejsza. Mimo podwyżek płacy minimalnej firma ma koszty wynagrodzeń pod kontrolą. Choć negatywny wpływ na marże operacyjne miał wzrost kosztów usług obcych, w tym głównie koszt usług transportowych – zauważa Krzysztof Kawa, analityk Ipopemy. – Jeśli chodzi o kolejne kwartały, to oczekuję po Dino kontynuacji trendów z 2018 r. Zakładam, że Dino wciąż będzie w stanie poprawiać warunki zakupów od dostawców, co powinno z nawiązką rekompensować wzrost wynagrodzeń – ocenia ekspert.
Poprawianie marż dobrze wychodzi Wawelowi. Spółka zawdzięcza to w dużej mierze korzystnym relacjom cen surowców. – Spółka poprawiała rentowność głównie dzięki poprawie marży brutto. To z kolei była zasługa korzystnej sytuacji na rynkach surowcowych (kakao i cukier) oraz siły brandu, pozwalającej na utrzymanie dodatkowych zysków w spółce pomimo nacisku detalistów, którzy są świadomi tego, co się dzieje na rynku surowców – wskazuje Tomasz Sokołowski, analityk Santander BM. Jednak nie wierzy on w utrzymanie pozytywnego trendu w marżach Wawelu. – W 2019 r. nie spodziewałbym się dalszej poprawy rentowności operacyjnej, ponieważ sytuacja na rynkach surowcowych już nie jest tak korzystna – przekonuje.
Przemysł wstaje z kolan
W trudniejszej sytuacji są spółki przemysłowe – z uwagi na stosunkowo duży udział wynagrodzeń w kosztach sprzedaży oraz istotny wpływ droższych surowców na wyniki. Mimo to część przedstawicieli tego sektora jest w stanie utrzymać, a nawet poprawiać marże. W takiej sytuacji jest Famur, który jest beneficjentem rosnących inwestycji w branży wydobywczej w Polsce i za granicą.
W ocenie Krzysztofa Kozieła, analityka Haitong Banku, producent sprzętu górniczego będzie miał korzystne warunki do poprawy wyników w najbliższych latach. – Po pierwsze, po przejęciu Kopeksu Famur stał się bezdyskusyjnym liderem na polskim rynku sprzętu górniczego, co wzmacnia jego pozycję w negocjacjach z najważniejszymi klientami. Po drugie, przewidujemy wzrost budżetów na wydatki kapitałowe w polskiej branży węglowej po dwóch–trzech latach niedoinwestowania. Według polskiego rządu węgiel pozostanie kluczowym paliwem w polskiej energetyce, przynajmniej w perspektywie średnioterminowej, a ze względu na potężny wzrost importu w ubiegłym roku analitycy wnioskują, że na rynku jest również dużo miejsca dla wzrostu rodzimej produkcji. Po trzecie wreszcie, wierzymy, że strategia międzynarodowej ekspansji jest słuszna. Wysokie ceny węgla w poprzednich latach pociągnęły za sobą nowe inwestycje, a większość głównych producentów surowca (w tym Chiny, Indie i Rosja) zwiększa wydobycie – uzasadnia ekspert.