Złoty umacniał się w środę późnym popołudniem o 0,4 proc. Niby niewiele, ale wystarczyło to, by notowania zeszły poniżej 4,35 zł za dolara. Przebiły więc dołek z końcówki grudnia i były najniższe od czerwca. Aprecjacja złotego wobec euro była nieco skromniejsza. Sięgała 0,2 proc., a notowania spadały poniżej 4,68 zł. Znalazły się więc na poziomie podobnym jak 5 stycznia. Złoty dosyć solidnie się natomiast umocnił wobec franka szwajcarskiego – o około 1 proc. Za 1 franka płacono w środę po południu nieco ponad 4,68 zł. Notowania znalazły się więc bardzo blisko dołka z końcówki grudnia. Tymczasem rentowność polskich obligacji dziesięcioletnich rano zeszła poniżej 5,85 proc., by później jednak odbić się do 5,9 proc. Jeszcze w październiku przekraczała 9 proc.

Euro umacniało się w środę wobec dolara o około 0,2 proc. Kurs sięgał 1,0765 USD. W zeszły piątek był poniżej 1,05 USD. Poszedł w górę po tym, jak dane z amerykańskiego rynku pracy po raz kolejny okazały się lepsze od prognoz. Nieco oddaliły ryzyko recesji w USA, a i z Europy płynęły ostatnio sygnały sugerujące, że dekoniunktura gospodarcza będzie mniejsza, niż się obawiano. Inwestorzy czekają na czwartkowe dane o inflacji konsumenckiej w USA. Jeśli znów pokażą jej hamowanie, mogą stać się impulsem do dalszego osłabienia dolara i powrotu nadziei na mniej „jastrzębią” politykę Rezerwy Federalnej.