Cały czas sytuacja techniczna na kluczowych amerykańskich indeksach jest słaba, a kluczowe informacje mogące "wstrząsnąć" rynkami są dopiero przed nami. Jutro mamy inflację PPI, we wtorek CPI, a w środę posiedzenie FED, które może okazać się niewystarczająco "gołębie". W takim układzie rynki akcji powróciłyby do przeceny, a dolar mógłby zyskać (też na fali risk-off).
Dzisiaj jest jednak relatywnie nudno. W kalendarzu danych mamy jedynie cotygodniowe bezrobocie z USA, stąd też większą uwagę mogą przykuć wystąpienia decydentów z banków centralnych. Rynek dostał już "jastrzębi" komentarz ze strony Petera Kazimira, którego zdaniem zasadna byłaby trzecia podwyżka stóp w skali 75 punktów baz., gdyż inflacja jest stanowczo za wysoka. Przed nami wystąpienia Christine Lagarde (godz. 13:00), oraz de Cos'a z Banku Hiszpanii (godz. 13:15).
Wczoraj po południu rynki zwróciły przez chwilę uwagę na słowa prezydenta Rosji, który nie wykluczył użycia broni jądrowej w sytuacji, kiedy zaatakowane zostałyby tereny Rosji, choć jak dodał taki scenariusz jest mało prawdopodobny. Czy ta "delikatna aluzja" Władimira Putina ma znaczenie? W pewnym sensie tak, gdyż wojna na Ukrainie nie zakończy się bez decyzji samej Rosji, która zostałaby do tego zmuszona. Jak? Na razie gospodarcze i polityczne sankcje nie przynoszą do końca pokładanych w nich nadziei. Niemniej to bardziej temat na rynkowe prognozy na 2023 r.
EURUSD traci impet do wzrostów?
Wczoraj po południu EURUSD podbił w górę, ale nie zdołał wyjść ponad opór przy 1,0540. Późniejszy powrót poniżej 1,05 to sygnał, że oddala się perspektywa testowania ostatniego szczytu przy 1,0594, czy też ataku na ważny długoterminowo rejon 1,0634 (minimum z marca 2020 r.). Notowania zaczynają kreślić formację mogącą zapowiadać korektę całego ruchu od okolic 0,95 do 1,06. To oznaczałoby nawet powrót w rejon parytetu, czego nie wyklucza układ tygodniowy EURUSD.