Kurs funta brytyjskiego sięgnął w poniedziałek nad ranem 1,0327 USD, czyli najniższego poziomu, odkąd w 1971 r. Wielka Brytania przeszła na system dziesiętny. Później brytyjska waluta odrabiała część strat, a jej notowania przekraczały po południu 1,08 USD za 1 funta. Dawały wówczas o sobie znać nadzieje inwestorów na to, że Bank Anglii dokona w tym tygodniu nadzwyczajnej podwyżki stóp. Rynek kontraktów terminowych wyceniał, że taka podwyżka może wynieść 75 pkt baz., a na posiedzeniu zaplanowanym na 3 listopada stopy wzrosną jeszcze o 150 pkt baz. Jeśli te nadzieje się nie spełnią, funt może dalej tracić.
Szok fiskalny
Funt był mocno wyprzedawany już podczas piątkowej sesji. Stracił wówczas 3,6 proc. wobec dolara. Był to dla niego trzeci pod względem wielkości spadek dzienny od 1992 r. Brytyjska waluta bardziej traciła tylko po referendum brexitowym, gdy zniżkowała w jeden dzień o 8,1 proc., i w trakcie paniki związanej z pandemią, gdy straciła w ciągu jednej sesji 3,7 proc. Z wyliczeń Deutsche Banku wynika, że w trakcie ponad 47 tys. sesji od 1862 r. tylko podczas 40 dni funt tracił mocniej niż w piątek.
Impulsem do tej wyprzedaży było ogłoszenie przez Kwasi Kwartenga, brytyjskiego kanclerza skarbu, tzw. minibudżetu, zakładającego największe obniżki podatków od 50 lat. Plan Kwartenga obejmuje m.in. zniesienie najwyższej stawki podatku od dochodów osobistych wynoszącej 45 proc., obniżkę głównej stawki PIT z 20 proc. do 19 proc., pozostawienie stawki CIT na poziomie 19 proc. (poprzedni minister finansów chciał ją podnieść do 25 proc.). Koszt tych cięć ma sięgnąć, według wyliczeń brytyjskiego resortu finansów, 161 mld funtów w ciągu pięciu lat. Do tego należy doliczyć 60 mld funtów przeznaczonych na łagodzenie kryzysu energetycznego. W weekend Kwarteng stwierdził, że w grze są kolejne cięcia podatków.
Czytaj więcej
Notowania uncji złota sięgnęły w poniedziałek 1627 dol., co oznacza nowe minimum w tym roku. Jednocześnie zniżka złota przekroczyła 10 proc.