Tegoroczne lato na rynkach akcji jest wyjątkowo burzliwe. Po zastanawiająco słabym lipcu na GPW sierpień przyniósł gwałtowną huśtawkę nastrojów. Po analizowanym przed trzema tygodniami tąpnięciu z początku miesiąca potem zmaterializował się obstawiany przez nas scenariusz odreagowania. To odreagowanie pozwoliło z jednej strony na odbicie WIG-u z poziomu najniższego od prawie sześciu miesięcy, ale z drugiej zaczęło ostatnio tracić impet, zanim indeks zdołał zbliżyć się do majowego szczytu hossy. Szczytu, od którego ustanowienia minęły już ponad trzy miesiące.
Sezonowa słabość w punkcie kulminacyjnym
Czy okres zawieruchy rynkowej jest już za nami? Oby tak było, aczkolwiek na razie widać na horyzoncie poważną przeszkodę w uspokojeniu zmienności – sezonowość. Już kończący się sierpień nie wygląda w historycznych statystykach zbyt zachęcająco, ale dopiero mający się niebawem rozpocząć wrzesień to prawdziwy punkt kulminacyjny w ramach typowej sezonowej słabości.
Wrześniowy „sezon na niedźwiedzia”, jakkolwiek jest dość kłopotliwy do racjonalnego wytłumaczenia (efekt przysłowiowej chandry wraz z końcem lata na półkuli północnej?), ma solidne ugruntowanie w danych historycznych, również na GPW. Ze statystyk wyłania się obraz września jako zdecydowanie najsłabszego miesiąca roku.
Wrzesień to statystycznie najbardziej niedźwiedzi miesiąc roku