Stopy NBP w tym roku pewnie nie spadną, ale depozyty tak

Inflacja powoli idzie w górę, zapewne osiągnie w tym roku 5 proc. Wraz z wysokim wzrostem płac to czynnik hamujący ewentualne obniżki stóp procentowych NBP. Tych można się spodziewać raczej dopiero w przyszłym roku.

Publikacja: 08.06.2024 08:34

Inflacja powoli idzie w górę

Inflacja powoli idzie w górę

Foto: AdobeStock

W maju inflacja ponownie przyspieszyła, choć zaledwie z 2,4 proc. do 2,5 proc. r./r. – Dynamika CPI w marcu minęła dołek na poziomie 2 proc. r./r. i rozpoczęła – jak na razie – mozolną wspinaczkę. Powrót dwucyfrowego tempa wzrostu cen zdecydowanie nam nie grozi. Inflacja będzie się jednak stopniowo rozpędzać w kierunku 5 proc. r./r., które powinna osiągnąć pod koniec roku. Na długo zablokuje to obniżki stóp procentowych przez RPP z obowiązującego od października ub.r. pułapu 5,75 proc. – uważa Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl. Jak analizuje dalej, wskaźnik CPI wypadł dokładnie na poziomie celu NBP. – Dopuszczalne pasmo wahań wokół 2,5 proc. r./r. opuści najpewniej w połowie roku, gdy odpowiednio o przeszło 25 proc. i 15 proc. wzrosną rachunki za energię elektryczną i gaz – dodaje. – Jedyną niewiadomą w kontekście wznowienia obniżek stóp procentowych w Polsce pozostaje wysoki wzrost płac. Jeśli jego dynamika w dalszej części roku spadnie do poziomów jednocyfrowych, może to otworzyć drogę do obniżek stóp procentowych w 2025 r. – komentują odczyt analitycy platformy inwestycyjnej Portu. A Paweł Majtkowski, analityk eToro w Polsce, zwraca uwagę, że wzrost inflacji o jedynie 0,1 pkt proc. w stosunku do kwietnia był niższy, niż prognozowali analitycy. – Jednak inflacja znajduje się obecnie na ścieżce wzrostowej i na koniec roku może wynieść około 5–6 proc. r./r. – przewiduje.

RPP nie tnie stóp

A Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny nie zmieniła stóp procentowych – czego się spodziewano. Rada argumentowała dotychczasową niechęć do obniżek m.in. niepewnością regulacyjną. – Dwuetapowe wycofywanie się rządu z działań osłonowych w zakresie cen energii dopiero przed nami. Należy też przyjąć, że ostra konkurencja sieci handlowych rozłożyła w czasie podwyżki cen żywności. Tempo wzrostu cen konsumenckich rozpędza się powoli, ale będzie zmierzać w kierunku 5 proc. r./r. Inflacja powinna osiągnąć maksimum w pierwszej połowie 2025 r. Wydaje się, że dopiero gdy wzrost cen minie szczyt, w Radzie ożywi się dyskusja na temat odkurzenia cyklu redukcji stóp – analizuje sytuację Bartosz Sawicki.

Jak dodaje, luzowaniu polityki pieniężnej nie sprzyja też rozpędzanie się wzrostu gospodarczego podsycane odradzaniem się konsumpcji. Szeroki strumień wydatków gospodarstw domowych będzie w najbliższych kwartałach wywierał presję popytową na ceny. – Inflacja bazowa w maju spadła najpewniej wyraźnie poniżej 4 proc. r./r. i była najniższa od połowy 2021 r., lecz dynamika wskaźnika nieuwzględniającego cen żywności i energii ugrzęźnie w tych trudnych do zaakceptowania przez bankierów centralnych okolicach – uważa analityk Cinkciarz.pl.

Czytaj więcej

Banki dopięły swego: coraz mniejsze jest zainteresowanie lokatami

Obniżka za rok?

– Kolejny ruch stóp w dół nastąpi nie wcześniej niż za rok. Na szybsze wznowienie luzowania nie pozwolą: dynamika CPI (zmierzająca poza dopuszczalny przedział wokół 2,5 proc. celu NBP), kilkuprocentowa inflacja bazowa i rozpędzająca się pod wpływem odrodzenia konsumpcji dynamika PKB – podsumowuje Sawicki.

Tradycyjne banki przegrywają z rozwiązaniami cyfrowymi

Banki, które są liderami we wdrażaniu rozwiązań cyfrowych, osiągają w porównaniu z resztą rynku o 5 pkt proc. wyższe stopy zwrotu dla akcjonariuszy, ich wskaźnik kosztów do dochodów jest 10 pkt proc. niższy, a wskaźnik lojalności klienta, tak zwany NPS (Net Promoter Score), wynosi średnio o 12 pkt więcej, wynika z badania Bain & Company przeprowadzonego wśród 42 największych pod względem aktywów banków na świecie.
– W sektorze bankowym wykorzystanie nowych technologii jest obecnie głównym obszarem budowania przewagi konkurencyjnej – mówi Paweł Kozub, młodszy partner w Bain & Company.
– Zarówno klienci indywidualni, jak i biznesowi oczekują prostych, wygodnych, dostosowanych do swoich potrzeb rozwiązań i są gotowi zmienić bank, by mieć dostęp do nowoczesnych usług.
W opinii ekspertów Bain & Company z największym wyzwaniem mierzą się banki tradycyjne, konkurujące z podmiotami, których działalność od początku opierała się na rozwiązaniach cyfrowych. Próba zmiany procesów i wprowadzenie innowacji w ramach dużych, działających od wielu lat organizacji może okazać się nie tylko trudna, ale i nieefektywna. Wydatki na technologie stanowią obecnie w sektorze około 16 proc. całkowitych kosztów. W wielu przypadkach związane są z wysokimi kosztami operacyjnymi generowanymi przez stare, rozbudowane i skomplikowane zasoby IT. Wiele wdrożeń technologicznych, które wprowadzano w przeszłości bez koordynacji, i powiązania ze strategicznymi celami rozwojowymi stanowią obecnie obciążenie dla wielu instytucji. – W efekcie, mimo wysokich nakładów na technologie, w wielu bankach realnie na innowacje przeznacza się niewiele, co prowadzi do stagnacji – braku rozwoju, pogorszenia jakości portfela produktów i doświadczenia klienta – dodaje Paweł Kozub. – Dla części tradycyjnych banków to historyczne obciążenie technologiczne jest tak duże, że najkorzystniejszym rozwiązaniem okazuje się porzucenie przestarzałej architektury i zbudowanie od podstaw zasobów informatycznych, do których stopniowo przenosi się klientów.

– RPP trzyma się strategii przyjętej kilka miesięcy temu, zgodnie z którą w tym roku nie zobaczymy obniżek stóp procentowych. Najbliższe posiedzenia będą raczej wskazówką co do skali luzowania monetarnego, którego możemy spodziewać się w 2025 r. Ostatnie dane o inflacji oraz działania innych banków centralnych z regionu sugerują, że przestrzeń do takiego ruchu może się pojawić. Kluczowe będzie jednak, czy inflacja zakończy rok bliżej poziomu 4 proc., czy 6 proc. Ewentualna skala luzowania monetarnego w przyszłym roku nie będzie jednak znacząca i powinna zamknąć się w przedziale 50–75 pkt bazowych, o ile w ogóle nastąpi – uważają analitycy platformy inwestycyjnej Portu.

Czytaj więcej

Czarne chmury gromadzą się nad posiadaczami depozytów

Jak podkreśla Bartosz Sawicki, wydłużający się okres stabilizacji kosztu pieniądza oraz jasne stanowisko prezesa NBP, że wznowienie cięć w tym roku jawi się jako mało realne, zakotwiczyły stawki WIBOR 3M i 6M ok. 10 pkt baz. ponad poziomem stopy referencyjnej. Wskaźniki te zaczną się obniżać, skutkując spadkiem rat kredytów, dopiero gdy pojawią się sygnały zwiastujące, że w Radzie rośnie poparcie dla rychłego wznowienia obniżek – na co się obecnie nie zanosi. Natomiast jak to na ogół bywa, spadek cen kredytów poprzedzi seria obniżek oprocentowania depozytów. W kwietniu średnie ich oprocentowanie wynosiło 4,18 proc. wobec 4,3 proc. w marcu i 4,38 proc. w lutym. Spada powoli, ale sukcesywnie. Nic dziwnego, bankom potrzebni są klienci płacący prowizje i odsetki za wykorzystywane produkty, a nie tacy, którym trzeba te odsetki płacić.

Polacy trzymają pieniądze na depozytach bieżących

W kwietniu 2024 r. wartość zaliczanych do podaży pieniądza M3 depozytów i innych zobowiązań w sektorze gospodarstw domowych wzrosła o 18,4 mld zł, tj. 1,5 proc., do poziomu 1249,3 mld zł, a wartość pieniądza gotówkowego w obiegu o 7,5 mld zł, tj. 2,1 proc., do poziomu 374,8 mld zł.

– To dość wysoka wartość, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, iż w marcu wypłaty z bankomatów netto sięgnęły ponad 6 mld zł. Od początku roku wypłacone zostało już ponad 12 mld zł. Poza okresem pandemii oraz wybuchu wojny w Ukrainie, w ostatnich latach nie obserwowaliśmy tak pokaźnych wypłat – zauważają analitycy mBanku.

Parkiet

Czy to może oznaczać, że wzrośnie konsumpcja? Może na to wskazywać odnotowany w danych o podaży pieniądza NBP wzrost depozytów bieżących gospodarstw domowych o ponad 18 mld zł. – Nie licząc okresów zwrotów podatkowych oraz końcówek roku z uwagi na wypłacane premie, jest całkiem spory przyrost. Wiążemy to z wypłatą podwyżek dla sfery publicznej. To też potencjalny pozytywny czynnik dla konsumpcji, gdyż skłonność do oszczędzania na depozytach bankowych wyraźnie spadła – zauważają specjaliści. Od początku roku przyrost depozytów bieżących gospodarstw domowych to ponad 42 mld zł, a terminowych już tylko 4,4 mld zł. Trzeba jednak pamiętać, że do depozytów bieżących zaliczane są konta oszczędnościowe.

A jak wygląda sytuacja w bankach? Tu spadek skłonności do korzystania z lokat terminowych jest jeszcze bardziej widoczny. Wzrost depozytów terminowych osób prywatnych w styczniu wyniósł 4,2 mld zł – po czym zaczął się utrzymywać na osiągniętym poziomie. W marcu nawet nastąpił lekki spadek, a w kwietniu lokaty terminowe wzrosły zaledwie o 273 mln zł. Za to depozyty bieżące osób prywatnych wzrosły przez cztery miesiące tego roku aż o 56,7 mld zł!

Czytaj więcej

Najlepsze lokaty przyniosą realny zysk. Ale deponenci strat nie pokryją

Pytanie, czy oznacza to wzrost na kontach osobistych czy oszczędnościowych. Na razie wiadomo, że chociaż konsumpcja prywatna była głównym motorem wzrostu gospodarczego w I kwartale tego roku, to wzrosła w tym okresie zaledwie o 7,3 proc. r./r. w cenach bieżących (czyli w ujęciu nominalnym), a więc dużo wolniej niż dochody gospodarstw domowych (płace i świadczenia socjalne) w tym samym czasie (13,6 proc. r./r.), jak zauważają analitycy Banku Pekao. Oznacza to według nich, że Polacy ostrożnie zwiększają konsumpcję, a niemal połowę wzrostu dochodów przeznaczają na oszczędności. Ten proces będzie trwał według nich co najmniej do końca roku.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza