Czy warto skorzystać z promocji obligacji oszczędnościowych?

W czerwcu resort finansów podnosi marże dla obligacji indeksowanych inflacją i jednocześnie obniża oprocentowanie innych serii. Wyraźnie kieruje inwestorów w jednym kierunku. Czy i jakie jest drugie dno tych zmian?

Publikacja: 31.05.2024 06:00

Czy warto skorzystać z promocji obligacji oszczędnościowych?

Foto: Adobestock

Odpowiedź na tytułowe pytanie brzmi: tak. Od co najmniej dekady resort finansów nie oferował inwestorom indywidualnym równie wysokich marż doliczanych do inflacji. W przypadku serii sprzedawanych cztery i trzy lata temu jej wysokość się podwoi. Nawet ponaddwukrotnie wyższe (!) będzie też oprocentowanie nowych obligacji w pierwszym roku inwestycji niż w przypadku przedłużenia „życia” obligacji kupionych w latach wcześniejszych.

Skąd te różnice?

W przypadku obligacji indeksowanych inflacją, które w tym roku weszły lub wejdą w kolejne okresy odsetkowe, inwestorzy wręcz powinni wykazać się pewną aktywnością. Spadek tempa inflacji w skali roku jest bowiem drastyczny (z 18,4 proc. w lutym ub.r. zmniejszyła się do 2,0 proc. w marcu br.) i ma to wpływ na spadek oprocentowania obligacji skarbowych indeksowanych CPI. Czteroletnie obligacje, które wejdą w czerwcu w nowe okresy odsetkowe, naliczą oprocentowanie na podstawie inflacji z kwietnia i wyniesie ono 3,15–3,4 proc. w zależności od roku zakupu. W przypadku obligacji dziesięcioletnich marże w przeszłości były nieco wyższe, ale i tak maksymalny poziom odsetek wyniesie 3,9 proc.

Posiadacze obligacji oszczędnościowych mogą je w niemal każdej chwili umorzyć, przy czym złożenie takiej dyspozycji kosztuje 70 groszy (0,7 proc. nominału, a dziesięciolatek 2 zł (2 proc.). W przypadku obligacji czteroletnich warto go ponieść, by sięgnąć po wyższe oprocentowanie, które w przypadku serii czerwcowej wyniesie 6,55 proc., a w kolejnych latach marża doliczana do inflacji wyniesie 1,5 pkt proc.

W przypadku obligacji dziesięcioletnich decyzja jest trudniejsza do podjęcia. Teoretycznie arytmetyka wskazuje na zamianę starszych serii na nową, zwłaszcza w przypadku serii kupionych w latach 2020–2023. Starsze serie miały wyższą marżę, ale ważny jest także inny element. Obligacje dziesięcioletnie nie wypłacają odsetek. Są one co roku dopisywane do kapitału. Komuś, kto dokonał inwestycji np. dziewięć lat temu, może być trudno podjąć decyzję o jej przedłużeniu o kolejną dekadę, bez względu na oferowane obecnie warunki. Jednak dokonując umorzenia i wybierając w zamian choćby obligacje dwuletnie (6,05 proc. w pierwszym miesiącu i 0,35 pkt proc. ponad stopę referencyjną w kolejnych miesiącach), i tak wynik inwestycji będzie wyższy.

Jeśli ktoś podjął już decyzję o umorzeniu, powinien ją zrealizować na dzień przed wypłatą odsetek. Wówczas opłata manipulacyjna obniży wysokość odsetek, a przez to także i podatek od zysków kapitałowych.

Gdzie tkwi haczyk?

Oprocentowanie istniejących obligacji opartych o inflację staje się na tyle nieatrakcyjne, że w ostatnich miesiącach inwestorzy umarzali starsze serie nawet bez dodatkowej zachęty w postaci wyższej marży. Dlaczego więc resort finansów „zachęca” do umorzeń i przesiadki na nowe serie akurat teraz?

Dwa lata temu w czerwcu MF wprowadziło do sprzedaży obligacje roczne i dwuletnie o oprocentowaniu równym stopie referencyjnej (dwulatki dostały też skromną marżę). W efekcie sprzedaż w czerwcu 2022 r. przekroczyła 14 mld zł, z czego prawie 5,7 mld zł zł przypadło na obligacje roczne. Przed rokiem MF chciało zatrzymać te pieniądze i zaoferowało promocyjne warunki zamiany, ale to nie wystarczyło. Inwestorzy zamienili tylko 2,6 mld zł na obligacje nowych serii. W tym roku warunki zamiany zapadających serii (chodzi o 4 mld zł z obligacji rocznych i dwuletnich oraz kilkaset milionów zapadających w czerwcu papierów trzy-, cztero- i dziesięcioletnich) także są promocyjne, ale prawdziwym wabikiem są właśnie wyższe marże dla papierów indeksowanych inflacją.

Jednocześnie w czerwcu resort obniżył oprocentowanie obligacji rocznych, dwu- i trzyletnich, zaś utrzymał kupony dla obligacji cztero- i dziesięcioletnich. W czerwcu w nowe okresy odsetkowe wchodzą obligacje indeksowane inflacją warte 10 mld zł i resort walczy o to, aby mimo spodziewanych umorzeń inwestorzy nadal inwestowali w obligacje oszczędnościowe.

Dlaczego akurat te indeksowane inflacją? Ponieważ po jej odbiciu w najbliższych miesiącach zakładany jest jej spadek w 2025 i 2026 roku. Nawet jeśli resort będzie naliczał od nich 5 proc. odsetek, wciąż będzie to mniej niż od obligacji trzyletnich (6,2 proc. w aktualnej ofercie) o stałym oprocentowaniu. Nie wiadomo też, czy i kiedy RPP zdecyduje się na obniżki stóp. Jest więc szansa, że koszty odsetkowe najniższe będą właśnie w przypadku obligacji indeksowanych inflacją.

Jeśli nie obligacje indeksowane inflacją, to co?

Obligacje indeksowane inflacją oferują najwyższe oprocentowanie w pierwszym roku inwestycji, ale w kolejnych latach kupony będą zależały od zachowania wskaźnika CPI, a ten w ostatnich latach lubi wymykać się modelom prognostycznym. Skoro trzyletnie obligacje oferują 6,2 proc., łatwo policzyć, że za rok i dwa lata inflacja musiałaby wynosić średnio nie mniej niż 4,55 proc., aby czterolatki wypłaciły finalnie wyższe oprocentowanie. W przypadku dziesięciolatek inflacja nie mogłaby spaść poniżej 3,9 proc. Aż 2,5 pkt proc. marży płacą dwunastoletnie obligacje przeznaczone dla beneficjentów programu 800+, ale stanowią one jak dotąd margines sprzedaży.

Jeśli ktoś podziela opinie tych ekspertów, którzy sądzą, że inflacja spadnie do celu RPP (2,5 proc. plus minus 1 pkt proc.), może wybrać wspomniane już obligacje trzyletnie. Stałe oprocentowanie pozwala przewidzieć wynik inwestycji, co ma swoje dobre strony. Gorzej, że również w tym przypadku odsetki nie są wypłacane, lecz dopisywane do kapitału. Wypłata odsetek następuje przy wykupie lub przedterminowym umorzeniu.

Dla mniej cierpliwych inwestorów dobrą ofertą będą obligacje roczne i dwuletnie. W obydwu przypadkach odsetki wypłacane są co miesiąc, jest to zatem produkt rentierski i nie wymaga od inwestorów właściwie żadnego planowania. Oprocentowanie rocznych obligacji wynosi 5,95 proc. przez pierwszy miesiąc, a w kolejnych będzie ono równe stopie referencyjnej Narodowego Banku Polskiego, czyli aktualnie 5,75 proc. Oprocentowanie dwulatek startuje od 6,05 proc., a w kolejnych miesiącach będzie to stopa referencyjna plus 0,35 pkt proc. marży, czyli 6,1 proc. (do maja marża wynosiła 0,5 pkt proc.; gdyby została utrzymana, oprocentowanie dwulatek byłoby wyższe niż trzyletnich obligacji). Stopy procentowe przez najbliższe miesiące „są bezpieczne” – w RPP nie ma zwolenników ich obniżania, część członków Rady chętnie widziałaby stopy na wyższym niż obecnie poziomie.

Alternatywą mogą być obligacje skarbowe notowane na Catalyst. Trzylatki oferują 5,3 proc. rentowności i stałe oprocentowanie. Z kolei obligacje korporacyjne zapłacą wyższe odsetki, ale za cenę wyższego ryzyka kredytowego.

Parkiet PLUS
Polska ma dużo do zrobienia na rynku ładowarek
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Parkiet PLUS
Jaką strategię przyjąć na rynku długu?
Parkiet PLUS
Wzrost kosztów odsetkowych wywoływał recesję w USA
Parkiet PLUS
Nieruchomości: Sprzedający godzą się z rzeczywistością
Parkiet PLUS
W Polsce rośnie znaczenie piłki nożnej
Parkiet PLUS
Ruch Chorzów ponosi straty