Warto jednak zauważyć, że trzyletnie stopy zwrotu wypracowane przez fundusze nie różnią się istotnie od 12-miesięcznych, co oznacza, że pasywna postawa w tym czasie nie pozwoliła nawet na pokonanie inflacji (skumulowana inflacja z trzech lat to prawie 35 proc.). Zła wiadomość jest więc taka, że również w przypadku inwestycji w obligacje odpowiedni timing jest kluczem do sukcesu. Sama cierpliwość może nie wystarczyć.
Jak na złość
Paradoksalnie to korporacyjne obligacje mają w sobie więcej z prawdziwie pasywnej inwestycji. Oprocentowanie zależne od WIBOR podąża za decyzjami RPP i nawet jeśli Rada notorycznie spóźnia się z podwyżkami stóp, to dotychczasowa praktyka wskazuje, że również obniżki będą opóźnione względem inflacji. Zaś nominalnie wysokie oprocentowanie w znacznym stopniu amortyzuje inwestorom realne straty, jeśli inflacja rośnie naprawdę bez kontroli.
Czy inflacja da zarobić?
Obligacje oszczędnościowe indeksowane inflacją przez ostatnie lata znosiły złote jaja. Wciąż naliczane są odsetki do serii wypłacających prawie 20 proc. Czy jeszcze warto stawiać na te papiery dłużne?
W zestawieniu obok umieściłem zysk odsetkowy z obligacji oprocentowanych na WIBOR plus 4 pkt proc., ale jeśli ktoś upolował obligacje np. średniej wielkości deweloperów (w zestawieniu papiery Lokum Deweloper), mógł zarobić nawet ponad dwa razy więcej.
Timing okazał się kluczowy dla amatorów obligacji indeksowanych inflacją. Kupione dwa lata temu przyniosły potężną stratę realną w pierwszym roku inwestycji (odsetki 1,3 proc. wobec inflacji 16,6 proc.), w drugim część strat udało się odrobić. Obligacje kupione na inflacyjnym szczycie zachowują się nieco lepiej i gdyby nie podatek od zysków, pozwoliłyby osiągnąć realny zysk już w pierwszym roku inwestycji. Z podatkiem realna strata wyniosła 1 proc., ale być może zostanie odrobiona w kolejnym roku inwestycji.
Jakie będą przyszłoroczne wyniki?
Pytanie o przyszłoroczne stopy zwrotu to pytanie o zachowanie cen obligacji skarbowych, a więc także o przebieg inflacji. Odpowiedź przypomina rozwiązanie równania z wieloma niewiadomymi, przy czym co jakiś czas do równania wstawiane są nowe zmienne.
W ostatnich dniach pojawiły się prognozy spadku inflacji nawet do górnej granicy celu RPP. Ale miałby to być efekt jedynie krótkotrwały, po jego osiągnięciu inflacja miałaby zacząć ponownie rosnąć. Warto pamiętać o efekcie bazy – w 2023 r. to właśnie w lutym inflacja osiągnęła apogeum (18,4 proc.). W kolejnych miesiącach efekt bazy nie będzie już tak widoczny, co ma szczególnie istotne znaczenie dla wyniku inwestycji liczonego na koniec przyszłego roku. Może się bowiem okazać, że inflacja pod koniec przyszłego roku wcale nie będzie tak mocno odbiegać od obecnej.
Poprzedni rząd zdążył przedłużyć obowiązywanie obniżonego VAT na żywność do końca marca, nowy parlament zgodził się na przedłużenie obowiązywania obniżonych cen energii przez kolejne półrocze. Jak zachowa się inflacja, kiedy osłony zostaną zdjęte? Trzeba też pamiętać o planowanym silnym wzroście wynagrodzeń, także w sferze budżetowej i edukacji.
Załóżmy jednak, że inflacja faktycznie spadnie do 3,5 proc. i utrzyma się na tym poziomie. Wówczas stopa referencyjna „powinna” zostać obniżona o ok. 100 pkt, a rentowność obligacji powinna wynosić ok. 5,2 proc. – takie prawidłowości przynosi obserwacja historycznych zależności między wysokością inflacji, stóp procentowych i rentowności obligacji z lat, kiedy realne stopy procentowe były jeszcze dodatnie. Sęk w tym, że już obecnie rentowność dziesięcioletnich obligacji wynosi 5,3 proc., więc potencjału do wzrostu cen zbyt dużego już nie ma, a pamiętajmy, że aktualne wyniki fundusze dłużne zawdzięczają spadkowi rentowności o ok. 1,1 pkt proc. w 12 miesięcy.
Wyniki obligacji indeksowanych inflacją wypadłyby w takich warunkach bardzo dobrze, zarówno tych, które już zależne są od inflacji, jak i tych, które obowiązuje stałe oprocentowanie z pierwszego roku (7–6,85 proc.).
Realnie wysokie odsetki mogą wciąż naliczać obligacje oparte na WIBOR. Jeśli stawki referencyjne spadłyby o kolejnych 100 pkt baz., wówczas marża plus 4 pkt oferowałaby prawie 9 proc. odsetek przy inflacji 3,5 proc.
A mówimy o scenariuszu skrajnie optymistycznym. Gdyby inflacja jednak odbiła od dołka i do obniżek stóp by nie doszło, tylko wysokie nominalnie oprocentowanie pozwoli uniknąć realnych strat.