Przed rokiem w analizie poświęconej rynkom obligacji skarbowych (szczególnie tych o stałym oprocentowaniu, których ceny są najbardziej wrażliwe na stopy procentowe) pisaliśmy, że po dwóch słabych latach ta klasa aktywów ma przed sobą więcej szans niż zagrożeń.
W ramach rozliczenia tej tezy sprzed roku można w dużym skrócie podsumować, że nasza diagnoza doskonale sprawdziła się w przypadku polskich „stałokuponówek”, których ceny poszły mocno w górę (a rentowności w dół) po zakończeniu cyklu podwyżek stóp przez RPP i dzięki normalizacji inflacji. W chwili pisania tego artykułu gromadzący je indeks TBSP jest 11 proc. na plusie od początku roku.
Uciekający „Fed pivot”…
Zaskoczył nas natomiast rozwój wydarzeń na tzw. rynkach bazowych. „Fed pivot”, czyli koniec podwyżek stóp w USA, na przestrzeni roku konsekwentnie odsuwał się w czasie. Najpierw oczekiwano go w marcu, potem w maju, czerwcu, a tymczasem jeszcze w lipcu Fed, po raz ostatni jak na razie, podniósł koszt pieniądza. I wcale nie jest pewne, czy na tym już koniec, bo z wcześniejszych projekcji banku centralnego wynikała co najmniej jeszcze jedna podwyżka do końca tego roku. Przed nami jeszcze grudniowe posiedzenie Fedu (w 2018 r. właśnie w grudniu bank pod wodzą Jerome’a Powella pokusił się o ostatnią, powszechnie wtedy skrytykowaną, podwyżkę).