„Helikopterowy Ben” rozpoczyna ostatni kurs

Zmiana prezesa Fedu z początkiem lutego 2014 r. może mieć niewielkie znaczenie. Bo z drogi, na którą tę instytucję wprowadził Bernanke, nie ma łatwego odwrotu.

Aktualizacja: 11.02.2017 02:35 Publikacja: 25.06.2013 06:00

Ben Bernanke, zwany „helikopterowym”, zrewolucjonizował Fed zarówno jeśli chodzi o otwartość tej ins

Ben Bernanke, zwany „helikopterowym”, zrewolucjonizował Fed zarówno jeśli chodzi o otwartość tej instytucji, jak i agresywność polityki pieniężnej.

Foto: Archiwum

Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC), organ Fedu decydujący o polityce pieniężnej w USA, liczy 12 członków z prawem głosu. Mimo to, o jego decyzjach mówi się często tak, jakby podejmował je sam przewodniczący Ben Bernanke. Tak było też w ostatnich tygodniach, gdy spekulacje na temat końca ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE) pociągnęły w dół indeksy giełdowe. Ta personifikacja Fedu ma jednak solidne podstawy: wpływ Bernankego na kierunek polityki pieniężnej w USA oraz na funkcjonowanie Fedu trudno przecenić.

Orędownik otwartości

Alan Greenspan, poprzednik Bernankego, był postacią bardzo wyrazistą, ale zarazem tajemniczą. Inwestorzy nie mieli okazji oglądać i słuchać go tak często, jak jego następcy. Jeszcze rzadziej go rozumieli. „Maestro", jak go nazywano, biegle władał bowiem „fedomową": żargonem, będącym jednym z narzędzi kreowania „konstruktywnej wieloznaczności". Tak Greenspan określał nieprzewidywalność Fedu, która generowała wyższe obroty na rynku papierów skarbowych, ułatwiając prowadzenie polityki pieniężnej. Już pod okiem Greenspana, który kierował Fedem przez ponad 18 lat od sierpnia 1987 r., instytucja ta stopniowo stawała się coraz bardziej otwarta. Ale dopiero z początkiem lutego 2006 r., gdy szefem Fedu został Bernanke, w tej dziedzinie nastąpił prawdziwy przełom.

Jako zwolennik większej transparentności polityki pieniężnej, w pierwszych miesiącach Bernanke zaliczył kilka wpadek. Starając się mówić zrozumiale, odwoływał się do optymalnego poziomu inflacji, choć Fed nie miał wtedy oficjalnego celu inflacyjnego. Ostatecznie jednak dopiął swego. Na początku ub.r. Fed przyjął cel inflacyjny i zaczął publikować oczekiwaną ścieżkę stóp procentowych. Pod koniec ub.r. poszedł jeszcze dalej i określił, w jakich warunkach zamierza dokonać pierwszej podwyżki stóp. Tak daleko nie poszedł żaden bank centralny. A to przecież nie wszystko. Regularne konferencje prasowe Bernankego są dziś jednym z najbardziej wyczekiwanych wydarzeń na rynkach. Trudno sobie wyobrazić, że odbywają się dopiero od dwóch lat.

Odwrót będzie trudny

Bernanke zostanie jednak zapamiętany przede wszystkim jako autor najagresywniejszego w 100-letniej historii tej instytucji luzowania polityki pieniężnej. Zdecydowana reakcja Fedu mogła być podyktowana wyłącznie głębią kryzysu, z którą musiał się on w ostatnich latach zmierzyć, ale wydaje się, że niebagatelne znaczenie miały charakter i wiedza przewodniczącego. Bernanke, uchodzący za wybitnego znawcę historii polityki pieniężnej, okazał się właściwą osobą we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Już w wystąpieniu z okazji 90. urodzin Miltona Friedmana Bernanke, wtedy niższej rangi urzędnik Fedu, przyznał jubilatowi rację, że błędy tej instytucji pogłębiły wielki kryzys z lat 30. XX w. Zapewnił, że więcej się to nie powtórzy. Większość ekonomistów jest zdania, że z deklaracji się wywiązał, choć niektórzy sądzą, że tylko odsunął kryzys w czasie.

W kontekście kryzysów, w 2002 r. Bernanke zauważył, że Fed dysponuje doskonałym narzędziem zapobiegania deflacji: prasą drukarską. Żartował, że w ostateczności bank centralny może rozrzucać gotówkę z helikoptera. Stąd wziął się jego przydomek „helikopterowy Ben", szczególnie chętnie używany przez komentatorów od czasu, gdy pod koniec 2008 r. Fed rozpoczął ilościowe łagodzenie polityki pieniężnej.

Zdecydowana postawa Bernankego w obliczu kryzysu sprawiła, że w 2010 r. Barack Obama nie zdecydował się wymienić przewodniczącego, którego na pierwszą kadencję mianował republikanin George W. Bush. Wypowiedź Obamy z minionego tygodnia sugeruje jednak, że drugiej okazji nie przepuści. Ale w przeciwieństwie do Bernankego, jego następca – najczęściej ekonomiści wymieniają obecną wiceprzewodniczącą Janet Yellen – Fedu nie zrewolucjonizuje. Bo z drogi, na którą wprowadził go„helikopterowy Ben", nie ma łatwego odwrotu. Zarówno jeśli chodzi o otwartość Fedu, jak i rozbudowany portfel aktywów.

[email protected]

Ben Bernanke nie jest urodzonym gołębiem

Ben Bernanke uchodzi za gołębia, ale jego postawa jest podyktowana czasami, w jakich przyszło mu sprawować urząd przewodniczącego Fedu. Mało kto dziś pamięta, że pierwszą decyzją FOMC – decyzyjnego organu Fedu – pod wodzą Bernankego była podwyżka stóp procentowych w marcu 2006 r. z 4,5 do 4,75 proc. W kolejnych trzech miesiącach FOMC podnosił koszt pieniądza jeszcze dwukrotnie. Później, broniąc się przed zarzutami, że nie zdołał zapanować nad bańką na rynku nieruchomości, Bernanke wskazywał, że rynkowe stopy procentowe nie reagowały na decyzje Fedu w związku z napływem kapitału z Azji.

Gdy bańka pękła, Bernanke sięgnął po lekcje, jakie wyciągnął z wielkiego kryzysu z lat 30. Pierwsza obniżka stóp z całego cyklu, który sprowadził je niemal do zera, od razu sięgnęła 0,5 pkt proc. To było tylko preludium ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE) – skupu aktywów za wykreowane pieniądze – które Fed stosuje z przerwami od jesieni 2008 r. do dziś.

Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu
Parkiet PLUS
Niepewność na rynku miedzi nie pomaga notowaniom KGHM
Parkiet PLUS
GPW i Wall Street. Kiedy znikną te męczące analogie?
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Parkiet PLUS
Debata Parkietu. Co wybory w USA oznaczają dla świata i rynków?
Parkiet PLUS
Efekt Halloween. Anomalia, która istnieć nie powinna, ale istnieje