Będą nowe oferty dla frankowiczów

Krzysztof Pietraszkiewicz, z prezesem Związku Banków Polskich rozmawia Maciej Rudke.

Publikacja: 04.05.2017 11:27

Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich

Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Jak ocenia pan dokonania i kondycję polskiego sektora bankowego w ostatnich latach?

Polska bankowość zdecydowanie pozytywnie wyróżnia się na europejskim tle, ale stabilność nie jest dana raz na zawsze. Niepokoić może fakt, że w ostatnich latach polski sektor bankowy musiał sprostać licznym dodatkowym obciążeniom, ograniczeniom i wymaganiom regulacyjnym, co nie pozostawało bez wpływu na kondycję banków, a pośrednio na możliwość kredytowania gospodarki. Chodzi o koszty restrukturyzacji SKOK, dodatkowe opodatkowanie banków, konieczność kapitalizowania Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. O zmianie potencjału krajowej bankowości świadczą chociażby obniżające się wskaźniki rentowności, przykładowo poziom ROE z 11,8 proc. w 2015 r. dziś jest jedynie dobrym wspomnieniem i w ciągu zaledwie dwóch lat spadł do 8,7 proc. w lutym bieżącego roku. W tym okresie niektóre polskie banki musiały zmierzyć się również z problemem kredytów frankowych, który niejednokrotnie w sposób tendencyjny był i jest prezentowany w przestrzeni publicznej.

Prezes NBP Adam Glapiński mówił niedawno, że mieszkaniowe kredyty we frankach szwajcarskich są jedynym problemem dla będącego w dobrej kondycji polskiego sektora bankowego. Podziela pan ten pogląd?

Jestem przekonany, że nie ma powodów prawnych i makroekonomicznych do rozległej interwencji (w sprawie tych kredytów – red). Jest natomiast uzasadnienie dla ukierunkowanego wsparcia pewnej grupy osób, które ze względu na perturbacje na światowych rynkach finansowych znalazły się na skutek zmian kursów walutowych w trudniejszej sytuacji. Szczególnie mam na myśli osoby, które zaciągały walutowe kredyty mieszkaniowe w kilku kwartałach w latach 2007 i 2008. Z drugiej strony należy pamiętać i głośno o tym przypominać, że wtedy były szeroko dostępne informacje na temat ryzyka kursowego.

Mówi pan, że istnieje możliwość i potrzeba rozwiązania, które zapewni takim kredytobiorcom nie tylko utrzymanie dachu nad głową, ale też możliwości budowania własnego kapitału. Co ma pan na myśli?

Polacy mają prawo do realizacji swoich marzeń o budowie kapitału na przyszłość w postaci nieruchomości. Powinno być to czynione jednak w taki sposób, aby nie nie budziło to wątpliwości podatników i kredytobiorców oraz oszczędzających i wykonujących transakcje w bankach. Według naszej wiedzy nie ma powszechnej zgody na to, aby uprzywilejowywać szczególnie jedną z grup klientów. Cieszy mnie to, że w 2016 r. w ramach tzw. sześciopaku udało się zrestrukturyzować i osiągnąć porozumienia dotyczące blisko 3,4 tys. mieszkaniowych kredytobiorców walutowych. Dobrze również, że z naszej inicjatywy powstał Fundusz Wsparcia Kredytobiorców zasilony kwotą 600 mln zł, choć jego wykorzystanie wciąż jest niskie i wskazane jest uelastycznienie oraz rozszerzenie wsparcia z niego. Mam nadzieję, że rekomendacje, które pojawią się niebawem z Komitetu Stabilności Finansowej, będą dojrzałymi rozwiązaniami, pozwalającymi na wprowadzenie kolejnych ułatwień dla kredytobiorców walutowych, ale jednocześnie nie doprowadzą do groźby międzynarodowych sporów między inwestorami a naszym krajem oraz między klientami a bankami. Podstawową zasadą rozwiązywania takich problemów powinny być dobrowolne porozumienia. Banki przy przyjęciu wyważonego i stabilnego rozwiązania będą na to otwarte.

Obecnie mieszkaniowe kredyty walutowe spłacane są równie dobrze jak złotowe. Może więc problem jest wyolbrzymiony?

Biorąc pod uwagę napięcia w Unii Europejskiej, ryzyko geopolityczne i gospodarcze, trzeba mieć na uwadze także ryzyko walutowe dotyczące kredytów hipotecznych. Należy te produkty stale monitorować i analizować portfel. W zakresie działań pomocowych na obecnym etapie skierowanie wsparcia i sprofilowanie grupy realnie potrzebującej jest bardziej odpowiedzialne, sprawiedliwe i co najważniejsze skuteczne niż rozpętywanie burzy nad względnie spokojną wodą sektora bankowego w Polsce – a takie byłyby konsekwencje zbyt szerokiego potraktowania tematu kredytów walutowych. Jeśli wspólnie sobie poradzimy z jasno zdefiniowanym, ugruntowanym w faktach i danych problemem, wiarygodność naszego kraju w oczach inwestorów zagranicznych i krajowych wzrośnie.

Z naszych informacji wynikało, że banki mają niebawem wspólnie przedstawić pomysł na osiąganie porozumień z klientami i konwersję kredytów walutowych. Do tej pory tak się nie stało, a z własną propozycją ruszy PKO BP. Będzie wspólny projekt banków dotyczący przewalutowania?

Analizowaliśmy bardzo dokładnie sugestie i zalecenia KSF. Nie jest też zresztą tajemnicą, że poszczególne banki były indywidualnie badane, zarówno przez Komitet, jak i KNF. Spodziewamy się, że w oparciu o tę wymianę poglądów i dodatkowe analizy zostaną wydane niebawem pewne rekomendacje i sugestie wskazujące, w jaki sposób powinno dochodzić do skutecznych porozumień między bankami a klientami. Chodzi o rozwiązania, które nie będą destabilizowały systemu finansowego i nie będą generowały międzynarodowych sporów prawnych oraz które wyjdą naprzeciw kredytobiorcom będącym w najtrudniejszej sytuacji ekonomicznej i najbardziej potrzebującym wsparcia. Może to dotyczyć rodzin wielodzietnych czy osób, których rata kredytowa pochłania znaczną część dochodów. Trzeba do tego podejść odpowiedzialnie, tym bardziej że zdecydowana większość posiadaczy walutowych kredytów mieszkaniowych jest w lepszej sytuacji, ma mniejsze skumulowane obciążenia lub jest w sytuacji podobnej do kredytobiorców złotowych, choć z pewnością są też sytuacje wyjątkowo trudne i o nich rozmawiajmy. Czekamy na przedstawienie rozwiązań przez regulatora.

Propozycja PKO BP, której szczegółów jeszcze nie znamy, ma być skierowana do najbardziej potrzebujących klientów, wybranych m.in. na podstawie wskaźników LTV (loan to value – stosunek wartości kredytu do wartości nieruchomości) oraz DTI (debt to income – współczynnik porównujący wysokość rat do dochodu). Przy niezmienionej wysokości raty oraz okresu spłaty może skutkować około 20-proc. redukcją ich długu. Spodziewa się pan dużego odzewu klientów na tę propozycję?

Redukcja części zadłużenia według ściśle określonych reguł oraz wyeliminowanie ryzyka kursu walutowego to już sporo. Banki rozpatrują wnioski klientów dotyczące przewalutowania, aby rata kredytu nie wzrosła, co można też osiągnąć poprzez wydłużenie okresu spłaty kredytu o kilka lat. Kluczowe jest odpowiednie ustalenie wysokości raty miesięcznej, tak aby nie obciążała zbytnio bieżącej konsumpcji, co obniżałoby znacząco poziom życia. Bardzo ważny jest zatem wskaźnik DTI. Moim zdaniem trzeba uświadomić sobie, że może czasami dochodzić do sytuacji, w której kredyt mieszkaniowy zostanie w 70–80 proc. spłacony przez pierwotnych klientów, a pozostałą część przyjdzie spłacać osobom dziedziczącym nieruchomość. Taka sytuacja następuje również w przypadku kredytów udzielonych w polskiej walucie i jest to często stosowane rozwiązanie także w innych krajach.

Jest jednak inny problem – klienci po przewalutowaniu zostaliby narażeni na inne ryzyko – wzrostu stóp procentowych w Polsce, które są teraz na historycznie najniższych poziomach. Niektórzy eksperci twierdzą, że jest to większe zagrożenie dla sektora niż same kredyty frankowe.

Tu ważną rolę odgrywają czynniki nie tylko ekonomiczne, ale też psychologiczne. Przez ostatnie lata konsumenci i przedsiębiorcy przyzwyczaili się do spadających stóp procentowych. Odwrócenie tego trendu, w zależności od tempa, może być pewnym zaskoczeniem, tak samo jak inflacja, która zmniejsza tempo wzrostu realnych dochodów. Wierzę, że władzom uda się uniknąć błędów w polityce pieniężnej czy – patrząc szerzej – polityce gospodarczej i regulacyjnej. Z drugiej strony w żadnym wypadku nie możemy pozwolić sobie na osłabienie dyscypliny płatniczej w gospodarce, gdyż nie pozostawałoby to bez wpływu na bezpieczeństwo depozytów. W pierwszej kolejności musimy pamiętać, że klienci zgromadzili spore, sięgające 1,1 bln zł oszczędności w bankach, dodatkowo mają około 110–120 mld zł oszczędności nieznajdujących się na kontach bankowych.

A może banki powinny już teraz oferować klientom mającym złotowe kredyty mieszkaniowe przejście na stałą stopę procentową?

Należy podjąć solidne przygotowania, dokonać dogłębnych analiz i wdrożyć najlepsze rozwiązania. Wiemy o tym, że stałoprocentowe kredyty niosą pewne ryzyko dla klientów i banków, dlatego banki i klienci muszą być bardzo dobrze przygotowani do wprowadzenia takich produktów. W kredytach o stałym oprocentowaniu, zwykle po pięciu–dziesięciu latach, przychodzi moment aktualizacji oprocentowania. Doświadczenia innych krajów pokazują, że klienci bywają wtedy zaskoczeni i przeciwstawiają się podwyżce oprocentowania, gdy koszt pieniądza na rynku wzrósł. To może być analogiczna sytuacja jak w przypadku klientów kredytów hipotecznych. Niektórzy teraz nie pamiętają, że podpisywali oświadczenie o ryzyku związanym z wahaniami kursów walutowych i że oferowano im najpierw kredyt złotowy. Klienci, regulatorzy i banki muszą dobrze rozumieć konstrukcję oraz zasady udzielania i rozliczania kredytów stałoprocentowych oraz zachowywać się z należytą rozwagą i ostrożnością.

Jak postrzega pan tzw. ustawę spreadową, która ma zostać niebawem przyjęta i może kosztować sektor 9 mld zł?

To ogromna kwota, trudna do udźwignięcia dla wielu banków. Projekt tej ustawy, zakładającej zwrot klientom przez banki spreadów, nie rozwiązuje głównego problemu, czyli ryzyka zmienności kursów walut wynikającego z kredytów walutowych, ale dodatkowo różnicuje klientów i generuje zasadnicze wątpliwości natury prawnej. Wymaga to gruntownych zmian lub przekształceń w inny program pomocowy. Banki nie mają gotowej propozycji zmian tego projektu, ale są gotowe do rozmów na temat dobrego, sprawiedliwego wykorzystania przewidywanych w uzasadnieniu do tego projektu kwot (3–3,5 mld zł) na wsparcie słabszych ekonomicznie rodzin.

Co z sześciopakiem?

Został przedłużony do połowy roku. Spodziewamy się, że do tego czasu pojawią się rekomendacje Komitetu Stabilności Finansowej i propozycje zmiany ustawy o Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Jeśli okazałoby się, że z powodu nowych rozwiązań nie ma potrzeby utrzymywania sześciopaku, wtedy zakończyłby funkcjonowanie. Jeśli jednak utrzymanie tego programu byłoby wskazane procesem uzgodnień nowych rozwiązań, wtedy jako zarząd ZBP będziemy występować do banków o jego przedłużenie, przynajmniej częściowe. Na pewno pozostanie elastyczność dotycząca zabezpieczeń czy uznawanie przez banki ujemnych stóp procentowych. Chciałbym bardzo mocno podkreślić, że tzw. sześciopak jest przykładem istotnego zaangażowania banków ukierunkowanego na stabilizację sytuacji kredytobiorców walutowych. Ten pakiet pomocowy skierowany do klientów posiadających kredyty we frankach szwajcarskich był bardzo szybką odpowiedzią na niestabilność kursu szwajcarskiej waluty. W samych tylko pierwszych 12 miesiącach banki na realizację tego projektu przeznaczyły około 1 mld zł – to jednoznacznie pokazuje zaangażowanie i odpowiedzialną postawę naszych banków.

CV

Krzysztof Pietraszkiewicz prezesem ZBP jest od 2003 r. (właśnie został wybrany na kolejną trzyletnią kadencję). Wcześniej był dyrektorem biura i dyrektorem generalnym ZBP. Z bankowością związany od 1991 r. Absolwent Wydziału Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Wrocławskiego i Podyplomowych Studiów SGH w zakresie Finansów i Bankowości.

Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy
Parkiet PLUS
Pokojowa bańka, czyli nadzieje i realia końca wojny o Ukrainę