– Do końca 2024 r. inflacja będzie się poruszać blisko 5 proc. r./r. Zaś z początkiem 2025 r. zakładamy dalszy skokowy wzrost inflacji (do ok. 6 proc. w I kwartale), m.in. ze względu na dalsze odmrażanie cen energii oraz ponownie niską bazę odniesienia. Przy tym coraz więcej słyszymy głosów z rządu mówiących o chęci dalszego mrożenia cen energii z początkiem 2025 r. Jednakże, nawet jeżeli te zapowiedzi się ziszczą, to efekt niskiej bazy będzie tak silny, że nie uciekniemy od zbliżenia się inflacji w I kwartale do blisko 6 proc. r./r. Od drugiego półrocza przyszłego roku zaliczymy przez efekty bazowe z kolei tąpnięcie w dół w okolice 4–4,5 proc. Do przedziału dopuszczalnych wahań od celu NBP nie wrócimy szybko – w naszej opinii będzie to możliwe dopiero w 2026 r. – przewidują.
Stopy pójdą w dół
Według analityków Portu utrzymywanie się inflacji powyżej celu NBP wynika przede wszystkim z presji płacowej oraz uporczywego wzrostu cen usług. Czynniki te, wraz z silnym popytem konsumenckim i podwyższonymi kosztami produkcji, utrudniają szybki powrót inflacji do poziomu docelowego. – Z tego powodu uważamy, że Rada Polityki Pieniężnej prawdopodobnie utrzyma restrykcyjne nastawienie, nie decydując się na szybkie obniżki stóp procentowych – uważają specjaliści.
Natomiast ekonomiści PKO BP przypominają słowa członka Rady Polityki Pieniężnej Henryka Wnorowskiego, który powiedział, że obniżka stóp procentowych może nastąpić w II kwartale 2025 r., zwłaszcza jeśli pojawią się dodatkowe argumenty ze strony największych banków centralnych. W jego ocenie RPP wstrzyma się z decyzjami przynajmniej do marcowej projekcji inflacji i dodał, że jeśli skala luzowania polityki pieniężnej w USA i strefie euro stanie się „znacząca”, to może to przyspieszyć decyzje RPP o obniżkach stóp. H. Wnorowski ocenił, że pierwsza obniżka stóp w Polsce będzie najprawdopodobniej w skali 25 pb., „ale im później nastąpi obniżka, tym większe prawdopodobieństwo, że może być ona większa”, i nie wykluczył, że łącznie w 2025 r. referencyjna stopa procentowa może zostać obniżona o 100 pb. Tempo łagodzenia polityki pieniężnej może natomiast być ograniczane przez plan wydatków zawarty w budżecie na 2025 r., który „będzie miał konsekwencje” dla inflacji.
77,4 proc. Polaków w wieku 18–35 lat ma odłożone pieniądze
Według raportu „Jak młodzi Polacy oszczędzają na czarną godzinę?” autorstwa Uce Research i Syno Poland, który powstał na podstawie specjalnego sondażu przeprowadzonego wśród Polaków w wieku 18–35 lat, aż 77,4 proc. z nich twierdzi, że ma odłożone jakieś pieniądze na tzw. czarną godzinę. 12,3 proc. ankietowanych nic w tym celu nie zaoszczędziło, a 10,4 proc. nie pamięta, czy w ogóle posiada takie zasoby.
Straty nie do uniknięcia
Brakiem obniżek stóp RPP może nie tyle ratuje deponentów, ile zmniejsza ich ból. Inflacja na poziomie 5–6 proc. oznacza, że znakomita większość depozytów (z wyjątkiem najlepszych, promocyjnych) przyniesie realne straty. Najwyższe średnie oprocentowanie w lipcu dotyczyło depozytów powyżej trzech miesięcy do sześciu miesięcy włącznie – czyli de facto półrocznych – i wynosiło 4,4 proc. Zakładając teraz lokatę, ma się według prognoz niewielkie szanse na uniknięcie strat. Bo nawet kiedy odpuści inflacja, to zacznie się cykl luzowania polityki pieniężnej, a banki będą kontynuowały (a nawet przyspieszą) obniżanie oprocentowania depozytów. Rok temu 12-miesięczna lokata oprocentowana była średnio w wysokości 5,75 proc., obecnie jest to 4,28 proc. z tendencja zniżkową. A może ktoś chciałby przeczekać zawirowania, zakładając dłuższy depozyt? Marne szanse. Średnie oprocentowanie lokat powyżej roku wynosiło w lipcu 2,77 proc. W tych warunkach nawet próba ulokowania większej sumy i negocjowanie oprocentowania dużo nie da. Strata będzie po prostu niższa.