Od czasu wrześniowej obniżki stóp procentowych w USA rentowności tamtejszych obligacji skarbowych wyraźnie wzrosły (ceny spadły) mimo oczekiwanych kolejnych cięć. Skąd taka słabość obligacji?
Rzeczywiście, w ubiegłym roku rentowność obligacji amerykańskich była najniższa akurat wtedy, gdy Fed zaczął obniżać stopy. Pierwszy ruch banku centralnego okazał się mocniejszy, niż oczekiwano, ale później z perspektywy inwestorów było już tylko gorzej. Przypomnijmy, że wzrost gospodarczy sięgnął w ostatnim kwartale 2024 r. 2,3 proc., z kolei inflacja niespecjalnie ma ochotę się obniżać – w pierwszym miesiącu tego roku wyniosła 3,0 proc., więcej, niż się spodziewano. Zasadniczo gospodarka amerykańska znajduje się w lepszej kondycji, niż oczekiwano jeszcze we wrześniu. Jeżeli uwzględnimy ponadto zmianę władzy w USA i związaną z tym niepewność co do polityki ekonomicznej w najbliższych latach, można dojść do wniosku, iż inwestowanie w obligacje tego państwa stało się nieco bardziej ryzykowne. Prezydent Trump wydaje się uważać wzrost gospodarczy za jeden ze swoich priorytetów, a jednocześnie często wyraża życzenie, aby dolar był słabszy. Czy tak się stanie, przekonamy się za jakiś czas. Dla inwestujących w obligacje ważne jest, iż polityka nowej amerykańskiej administracji może prowadzić do kontynuacji sporych deficytów budżetowych, m.in. w wyniku przedłużenia ulg podatkowych wprowadzonych jeszcze w 2017 roku czy też nowych obniżek podatków. Z kolei podnoszenie ceł może i jest w krótkim terminie dobre dla niektórych sektorów gospodarki, ale im dłużej taka polityka miałaby być prowadzona, tym trudniej wykazać jej pozytywne skutki. Jeśli uwzględnimy spore prawdopodobieństwo symetrycznych działań ze strony UE czy Chin, to można się spodziewać, że ostatecznie nie będzie to dobre dla wzrostu. Z punktu widzenia inwestora na rynku długu kluczowe jednak jest, iż taka polityka handlowa zwiększa ryzyko, że w krótszej perspektywie inflacja obniżać się będzie wolniej, niż oczekiwano. Nie pomagają również zapowiedzi zmian w polityce migracyjnej, których wynikiem może być zarówno niższy wzrost, jak i wyższa inflacja.
Czy obniżki stóp w USA w tym roku stoją pod znakiem zapytania?
Szanse na obniżki stóp procentowych zmalały, a możliwe nawet, że w ogóle ich w tym roku nie będzie. W związku z tym słabsze zachowanie amerykańskich obligacji jest uzasadnione. Przypomnijmy, że we wrześniu zeszłego roku rynek dyskontował obniżkę podstawowej stopy w USA do okolic 3 proc. na koniec 2025 r. Teraz oczekiwania przesunęły się bliżej 4 proc., a może się okazać, że główna stopa Fedu pozostanie niezmieniona, na poziomie 4,5 proc. Mamy zatem powody, aby obawiać się słabszego zachowania obligacji amerykańskich. Niepokojąco wyglądają też prognozy co do długu publicznego, który na koniec tego roku w USA ma sięgnąć około 100 proc. PKB, a w perspektywie dziesięciu lat znacznie ten poziom przekroczy. Kolejne lata zapowiadają się w tym kontekście bardzo interesująco. Nie przesadzajmy jednak z pesymizmem: rentowność obligacji jest na tyle wysoka, że nawet jej umiarkowany wzrost nie musi sprowadzić rocznej stopy zwrotu poniżej zera.
Czytaj więcej
Rentowności obligacji, szczególnie tych długoterminowych, są obecnie dość wysoko. Punkt startowy dla inwestycji jest więc dobry – uważa Jarosław Karpiński, zarządzający w Pekao TFI.
Na ile sytuacja polskiego i europejskiego rynku obligacji różni się od amerykańskiego?
Rynek amerykański potężnie oddziałuje na inne rynki i bardzo często dużą część zmian cen obligacji polskich czy europejskich można wyjaśnić tym, co dzieje się w USA. Sytuacja w Europie jest jednak obecnie nieco inna. Strefa euro radzi sobie gospodarczo znacznie gorzej: w czwartym kwartale ubiegłego roku wzrost gospodarczy okazał się kilkakrotnie niższy niż po drugiej stronie Atlantyku. Istnieje duża szansa, iż w perspektywie roku na obligacjach europejskich będzie można sporo zarobić. Z kolei w Polsce mamy dużo lepsze prognozy wzrostu, ale również dosyć wysoką rentowność obligacji, być może nawet za wysoką. Z perspektywy czasu, mimo różnego rodzaju pesymistycznych ocen i oczekiwań, dzisiejsze poziomy cenowe mogą okazać się atrakcyjne. Sporo uwagi przykuwa obecnie polityka międzynarodowa, a w komentarzach dziennikarzy i publicystów wydaje się dominować pesymistyczne spojrzenie na przyszłość regionu. W tym kontekście warto zwrócić uwagę, że rynek wycenia pewne ryzyka niekiedy zupełnie inaczej. Przykładowo spread obligacji krajów bałtyckich wobec niemieckich bundów osiągnął bardzo niski poziom już w tym roku, kiedy było przesądzone, że Donald Trump przejmie władzę i dyskusje o trudnej sytuacji geopolitycznej zaczęły regularnie gościć w programach informacyjnych i na pierwszych stronach gazet.
Rentowności obligacji w pierwszych tygodniach tego roku rosły, ale ostatnio już zniżkują. Jak może rysować się reszta roku?
Czeka na nas bardzo dużo zmienności w tym roku. Ocenę sytuacji komplikować będą różne wypowiedzi i działania przedstawicieli amerykańskiej administracji. Uderzające jest to, że USA starają się zamrozić za wszelką cenę konflikt w Europie, tak jakby politycznym priorytetem dla Amerykanów miał być region Azji i Pacyfiku, jak również Bliski Wschód. Przede wszystkim jednak retoryka prezydenta Trumpa, która nieraz Europejczyków zaskakuje, wydaje się być funkcją amerykańskiej polityki wewnątrzkrajowej. Nawiązując do tytułu znanej książki Zbigniewa Brzezińskiego: obecny prezydent USA gra na „wielkiej szachownicy” zupełnie inaczej niż jego poprzednicy i możemy czasem czuć się z tego powodu nieco zagubieni. Napięcia geopolityczne nie powinny jednak w tym momencie w przesadny sposób wpływać na postrzeganie obligacji polskich i europejskich, aczkolwiek trudno zapominać o pewnych problemach. Rynki powoli zaczynają godzić się z tym, że wydatki militarne w Europie będą musiały wzrosnąć, a deficyty budżetowe pozostaną z nami na dłużej i w większej skali, niż wcześniej oczekiwaliśmy. A to wszystko dzieje się w sytuacji, gdy Europejski Bank Centralny – mimo obniżek stóp procentowych – kontynuuje politykę zmniejszania swojego bilansu, a rentowność dziesięcioletnich obligacji niemieckich w listopadzie przekroczyła po raz pierwszy w historii stawki swapów odsetkowych.