Inwestorzy wypatrują pozytywnych informacji w sprawie ceł niczym kania dżdżu. Na rynkach wciąż panuje ogromna zmienność, choć poniedziałkowa sesja sugeruje, że przesilenie może być blisko.

Na światowych rynkach panuje w ostatnich dniach ogromny chaos wywołany polityką amerykańskiego prezydenta. Tydzień rozpoczął się od kontynuacji mocnych spadków akcji i zarazem umocnienia obligacji. Inwestorzy coraz mocniej rozgrywali recesję w amerykańskiej gospodarce, będącą następstwem polityki celnej. Z drugiej strony rynki wyczekują wszelkich pozytywnych informacji, ale chaos informacyjny jeszcze bardziej podkręca zmienność. Wyraźnie pokazuje to zachowanie amerykańskiego S&P 500, który po kiepskim otwarciu ruszył w poniedziałek do góry, rosnąc od dołka o około 8 proc. Impulsem do takiego ruchu były pogłoski o możliwym odłożeniu na 90 dni ceł (poza Chinami), wprowadzonych w zeszłym tygodniu przez USA. Wiadomość ta szybko jednak została zdementowana przez Biały Dom. Rynki z nadzieją jednak czekają właśnie na tego typu wiadomości, a impuls ten wystarczył jednak, by z nawiązką wymazać poranne umocnienie części rynków obligacji. W pierwszych godzinach handlu oprocentowanie niemieckich papierów skarbowych spadało nawet poniżej 2,5 proc., sięgając najniższych poziomów od miesiąca. Niemiecki rynek papierów skarbowych odrabiał tym samym przecenę, która nastąpiła po ogłoszeniu planów ogromnych wydatków zbrojeniowych. Podobnie zachował się francuski rynek obligacji skarbowych. Po południu jednak rentowność niemieckich bundów rosła nawet do 2,7 proc., niemal wracając do poziomów z końca marca.

Podobnie zachował się amerykański rynek. O poranku dochodowość tamtejszych papierów dziesięcioletnich sięgała nawet poniżej 3,9 proc., ale po południu rosła nawet powyżej 4,2 proc., czyli powyżej poziomu zamknięcia marca. Licząc od początku roku, dochodowość amerykańskich papierów dziesięcioletnich pozostaje jednak wyraźnie niżej. Na zamknięciu 2024 r. wskaźnik ten wynosił 4,576 proc.

Krajowy rynek obligacji reagował nieco bardziej ospale na zachowanie rynków bazowych na otwarciu tygodnia, choć druga połowa ubiegłego tygodnia również przyniosła wyraźne umocnienie wywołane zarówno globalną awersją do ryzyka, jak i zapowiedziami samego przewodniczącego Rady Polityki Pieniężnej. Dochodowość papierów dziesięcioletnich w poniedziałek ledwie przekraczała 5,3 proc. i była jeszcze sporo poniżej zamknięcia z czwartku. Przypomnijmy, że jeszcze pod koniec marca wspomniany wskaźnik sięgał blisko 5,8 proc., a w zeszłym miesiącu dochodził nawet w okolice 6 proc. Indeks polskich obligacji TBSP rósł w poniedziałek o 0,45 proc., powiększając tegoroczną zwyżkę do 4,5 proc. Poniedziałek był też siódmym dniem z kolei wzrostu wspomnianego indeksu. Przypomnijmy, że w całym ubiegłym roku TBSP wzrósł o ledwie 3,3 proc. Podobnie wygląda sytuacja sporej części funduszy obligacji skarbowych, zwłaszcza tych długoterminowych – w kilka dni wypracowały one prawdopodobnie (wyceny z dwudniowym opóźnieniem) około 3 proc. zysku wobec 6–7 proc. wzrostów w całym poprzednim roku.