Koszty zakupu gazu ziemnego cały czas mają ogromny wpływ na konkurencyjność produktów oferowanych przez grupę Azoty, w tym w szczególności na sprzedaż nawozów. W zależności od ich rodzaju sięgają nawet 60 proc. kosztów wytworzenia danego produktu. Z tego też powodu koncern szczegółowo analizuje różne możliwości, jakie pojawiają się na rynku w zakresie dywersyfikacji dostaw błękitnego paliwa.
– Wynikiem tych analiz jest m.in. podpisany w ostatnim czasie list intencyjny z American Gas Partners w sprawie potencjalnej współpracy w zakresie dostaw gazu z USA. Realizujemy również zakupy alternatywne – dziś są to niewielkie ilości, ale celem jest poprawa pozycji kosztowej – informuje Monika Darnobyt, rzeczniczka Azotów. Dodaje, że dziś wiodącym dostawcą dla koncernu jest grupa Orlen.
Azoty ponoszą wysokie koszty produkcji amoniaku
Dla Azotów w kontekście kosztów zakupu gazu istotne znaczenie odgrywają też wydatki na produkcję amoniaku. To półprodukt, który powstaje w koncernie z użyciem błękitnego paliwa. Zamiast go wytwarzać, spółka coraz częściej myśli o imporcie. Do tego celu intensywnie wykorzystuje własną infrastrukturę portową.
– Z uwagi na coraz większe koszty produkcji amoniaku, związane z wysokimi cenami gazu (do wyprodukowania 1 tony amoniaku potrzeba co najmniej 950 m sześc. gazu ziemnego), producenci nawozów coraz częściej decydują się na jego import, co istotnie wpływa na obniżenie poziomu kosztów oraz emisyjności. Nasze polickie zakłady posiadają jedyny w Polsce terminal przeładunkowy amoniaku, który konsekwentnie dostosowujemy do realizowanych i planowanych dostaw – twierdzi Darnobyt.
Azoty rozbudują port morski w Policach
Kilka tygodni temu doszło do morskiej dostawy amoniaku z północnej Afryki do Polic. Azoty zapowiedziały też, że będą wykorzystywać aktywa portowe nie tylko do obniżki własnych kosztów, ale i w celu odgrywania ważnej roli w imporcie tego półproduktu do UE. Co więcej, zarząd widzi w tym zakresie możliwość rozwoju nowego obszaru działalności.