Jak zwykle w takich sytuacjach pojawia się pytanie, czy przebieg ostatnich notowań jest sygnałem do zmiany długoterminowego trendu (rentowności rosną od marca 2020 r., czyli od dołka po panice związanej z wybuchem pandemii). I jak zwykle najpewniejszą odpowiedź da dopiero czas.
Polak Niemiec – dwa bratanki
Najważniejsze dla nas wydaje się zachowanie obligacji niemieckich, bo to do nich zachowanie polskich papierów jest dostrojone najlepiej. Na wieloletnim wykresie widać wyraźne przełamanie trendu spadkowego rentowności obligacji dziesięcioletnich (i zarazem trendu wzrostowego ceny tych papierów), do którego doszło już w 2017 r. (w Europie kończył się wówczas okres deflacji), ale dołki rentowności pojawiły się później – we wrześniu 2019 r. (już wtedy rynek przygotowywał się do zmiany trendu, wzrost inflacji zaczynał być widoczny), a w marcu 2020 r. rynek je potwierdził, choć oczywiście w tamtym momencie mało kto zakładał, że -0,8 proc. dla dziesięcioletnich obligacji jest doskonałą okazją do zajęcia krótkiej pozycji. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się to oczywiste, ale w okresie wprowadzania lockdownów nic nie było oczywiste. Do 2022 r. mieliśmy okres konsolidacji, samo wybicie przyszło późno, bo dopiero z początkiem 2022 r. – katalizatorem okazał się wybuch wojny. I właściwie od tego momentu możemy mówić o ostro nachylonym trendzie wzrostowym, w którym oczywiście zdarzały się okresy korekty.
Czytaj więcej
W okresie zwiększonej niepewności rośnie zapotrzebowanie inwestorów na przewidywalne inwestycje. Oto lista emitentów obligacji notowanych na Catalyst o najniższych wskaźnikach zadłużenia i najkrótszych terminach zapadalności.
Od roku na wykresie kształtuje się kanał wzrostowy, co może być jednak sygnałem ostrzegającym przed zmianą trendu, bo po ostrych wzrostach (przed ukształtowaniem kanału rentowność wzrosła z 0,8 do 2,4 proc.) korekta trendu przyjmuje – zgodnie z nazwą – kierunek przeciwny do głównego trendu. Jeśli ruch korekcyjny jest zgodny z ruchem trendu, świadczyć to może o dużej zgodności uczestników rynku, a stąd już tylko krok do ruchu w przeciwnym kierunku (skoro „wszyscy” sprzedali obligacje, podaż wyczerpuje swoje zasoby).
Teorię tę wspierają ostatnie dane, w tym spadek inflacji producentów w strefie euro o 12,4 proc. we wrześniu. Ta potężna zmiana zwiastuje spadek inflacji w strefie euro i prawdopodobnie również recesję. Warto też pamiętać, że niemieckie obligacje są największym rynkiem strefy euro, a same Niemcy są jednym z najmniej zadłużonych krajów spośród rozwiniętych gospodarek na świecie. Niemieckie obligacje mają więc sporo atutów, ale jak na razie nie doszło nawet do wybicia z owego kanału wzrostowego. Rynek jednak nigdy nie daje pewności co do przyszłego kierunku ruchu.