Wall Street i geopolityka kluczowe dla GPW

Na rynku amerykańskim fundamentalne czynniki wzrostu się nie zmieniły. W Polsce wciąż zaś czynniki ryzyka przyćmiewają potencjalne szanse, których jednak nie brakuje – mówią Radosław Cholewiński ze Skarbiec TFI oraz Kamil Stolarski z Santander BM.

Publikacja: 04.12.2024 07:42

Gośćmi Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV byli (od lewej): Radosław Cholewiński, członek zarządu

Gośćmi Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV byli (od lewej): Radosław Cholewiński, członek zarządu Skarbiec TFI, oraz Kamil Stolarski, kierownik zespołu analiz giełdowych w Santander BM. Fot. mat. prasowe

Mówiąc dzisiaj o prognozach dla światowej gospodarki, trzeba oczywiście zacząć od Stanów Zjednoczonych i Donalda Trumpa. Ekonomiści mówią wprost, że jego polityka może doprowadzić do powrotu wyższej inflacji w USA. Zgadzacie się z tym?

Radosław Cholewiński (R.Ch.): Nie do końca. Cła, o których tyle się mówi, nie powodują, że ludzie zaczynają wydawać więcej pieniędzy. One nie powodują też, że rynki pracy stają się ciaśniejsze, a wynagrodzenia rosną. W związku z tym w długim okresie wpływ ceł na gospodarkę ma charakter hamujący i recesyjny. To nie jest zaś coś, co zmienia trend, jeśli chodzi o inflację. Cła mają bowiem też wtórne efekty, czyli przede wszystkim szkodzą wzrostowi gospodarczemu.

Temat inflacji jest o tyle istotny, gdyż będzie miał wpływ na postawę Rezerwy Federalnej. Może ona wyhamować z obniżkami stóp procentowych? Pojawiły się nawet głosy, że w przyszłym roku Fed może wrócić do podwyżek stóp. To jest realny scenariusz?

Kamil Stolarski (K.S.): Na pewno nie jest to coś, co my obecnie zakładamy w naszych analizach. Zgadzam się, że idziemy w dłuższym terminie w kierunku niższej inflacji. Trump trade i wszystko, co z nim związane, jest pewnego rodzaju szokiem, który ma różne następstwa. Rozumiem więc Fed, który po tak ważnym wydarzeniu może się teraz zastanawiać, ile i jakie cięcia stóp przeprowadzić. Nie spodziewam się jednak, abyśmy za rok byli w środowisku wyższych krótkoterminowych stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych.

R.Ch.: Trzeba też oddzielić perspektywę cykliczną od zmian strukturalnych. Cyklicznie amerykańska gospodarka jest w okresie spowolnienia. Mieliśmy okres podwyżek stóp procentowych i to zaczęło się już przekładać na rynek nieruchomości. Od początku roku rośnie też bezrobocie. Fed nie robi więc nic kontrowersyjnego, obniżając stopy procentowe. Oczekiwania, że dojdzie do kolejnych obniżek, są dobrze ugruntowane. Skala obniżek oczywiście może być mniejsza, ale to wycenił już rynek w ostatnich miesiącach, co widać chociażby po wzroście rentowności amerykańskich obligacji skarbowych. Uważamy, że w perspektywie kilku lat stopy procentowe nadal będą obniżane, chociaż może nie tak mocno, jak można było się spodziewać wcześniej. Z perspektywy strukturalnej można z kolei zastanawiać się, czy Trump odwróci bieg historii i sprowadzi przemysł do USA. Mam wątpliwości, czy będzie to możliwe i czy z punktu widzenia wzrostu gospodarczego faktycznie będzie to korzystne. Zmiana lokalizacji przemysłu z miejsca, gdzie są niższe koszty siły roboczej, na miejsce, gdzie te koszty są wyższe, nie jest działaniem prowzrostowym i w dłuższym okresie nie wspiera wymiany międzynarodowej. Była mowa o Rezerwie Federalnej… pamiętajmy, że mówimy nie tylko o banku centralnym Stanów Zjednoczonych, ale generalnie też całego świata. Sygnały płynące z gospodarki światowej też przez Fed nie mogą być lekceważone.

Wspomniałeś o rentownościach obligacji. Ten rynek przypadkiem nie przereagował właśnie, oczekując na powrót wyższej inflacji?

R.Ch.: Po czasie oczywiście łatwiej jest wytłumaczyć pewne ruchy rynkowe. Dość często zwracam jednak uwagę na kierunek zaskoczeń w danych makroekonomicznych. Latem mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której rynek zaczął się przyzwyczajać do słabych odczytów. Oczekiwania dotyczące przyszłych danych były już na tyle niskie, że średnie odczyty powodowały pozytywne zaskoczenia. Jeśli spojrzymy na syntetyczne mierniki tych zaskoczeń, to wydaje się, że one w ostatnich dwóch tygodniach osiągają lokalne maksima i zaczynają powoli zawracać. Może to jest wytłumaczenie tego, co dzieje się na światowym rynku obligacji skarbowych, w tym oczywiście też na rynku amerykańskim. To też nie jest sprzeczne z twierdzeniem, że Trump trade może zacząć się wyczerpywać.

Trump trade się faktycznie wyczerpuje?

K.S.: Muszę przyznać, że liczyłem na to, że on już jest mocno rozegrany przed wyborami, i to, co działo się po wyborach na wielu rynkach, było dla mnie zaskoczeniem. Obecnie przede wszystkim czekamy na to, ile z obietnic wyborczych faktycznie zostanie wprowadzonych w życie. Myślę jednak, że jest jeszcze trochę rzeczy do rozegrania.

Zakończenie Trump trade będzie oznaczało wyhamowanie hossy na Wall Street, a rentowności amerykańskich obligacji spadną?

R.Ch.: W przypadku rentowności amerykańskich obligacji chyba łatwiej jest mówić o tym, co może się wydarzyć. Jeśli Trump trade faktycznie miałby się zakończyć i wrócimy do analizy tego, co się dzieje z fundamentami, to myślę, że rentowności amerykańskich obligacji skarbowych w horyzoncie trzech czy też sześciu miesięcy mają szansę być niżej. Jeśli chodzi o rynek akcji, to zwróciłbym uwagę, że on ma za sobą bardzo dobre miesiące. To oczywiście stwarza ryzyko jakiejś krótkoterminowej korekty. Jeśli jednak spojrzymy na czynniki fundamentalne, które w tym roku napędzały wzrosty, to, jakie spółki rosły, w szczególności na amerykańskim rynku, to wielkiej zmiany jednak nie ma. Te czynniki nie przestały oddziaływać. Pozostaję więc umiarkowanie optymistycznie nastawiony do tej klasy aktywów w perspektywie kilkumiesięcznej.

Kamilu, czy ty również jesteś optymistą?

K.S.: W ostatnim czasie mam więcej kontaktów z Koreańczykami i okazuje się, że inwestorzy z Korei, zarówno instytucjonalni, jak i indywidualni, coraz więcej inwestują w Stanach Zjednoczonych. To samo widzimy przecież na naszym rynku. Trudno mi więc sobie obecnie wyobrazić moment, w którym rynek amerykański będzie słabszy od innych rynków. Przed końcem roku też dochodzą kwestie podatkowe więc inwestorzy raczej nie będą skłonni sprzedawać akcji, na których osiągnęli zyski, przez co można liczyć na mocny grudzień.

Donald Trump to nie tylko wątek samych Stanów Zjednoczonych, ale też Europy. Z jednej strony mowa jest znów o cłach, ale nie brakuje też opinii, że polityka prowadzona przez Trumpa zmobilizuje Europę do odważniejszych działań. Jest na to szansa?

K.S.: Lubię konkurencję, bo z niej rodzą się raczej lepsze niż gorsze rzeczy. Zakładam, że jeśli ruchy ze strony Donalda Trumpa faktycznie będą znaczące, to będzie też dostosowanie w Europie. Przywoływany Trump trade to oczywiście wiele różnych elementów, w tym m.in. wątek związany z deregulacją. Myślę, że jeśli Europa skupiłaby się tylko na tym aspekcie, byłby to już spory krok naprzód.

R.Ch.: W przyszłym roku może dojść w Niemczech do dużej zmiany politycznej. Z racji pozycji Niemiec od tej zmiany zależy też, jaka będzie odpowiedź na politykę Trumpa. Zgadzam się, że rozsądnym podejściem jest konkurencja, a nie podejmowanie walki, w której wynik z góry jest przesądzony. Unia Europejska ma głęboki problem związany z brakiem konkurencyjności czy też transferem technologii. Mamy recesję w europejskim przemyśle, narastającą frustrację coraz większej liczby społeczeństw i napięcia na tle politycznym. Mam więc nadzieję, że Europa podejmie działania i te zmiany będą pozytywne.

Patrząc przez pryzmat rynkowy, też otrzymujemy niejednoznaczny obraz. W Europie mamy relatywnie mocny niemiecki DAX, ale z drugiej strony słabszy chociażby rynek francuski, nie mówiąc już o polskim. Gdzie dzisiaj widzicie potencjał do wzrostu?

K.S.: Większy potencjał związany m.in. z przepływami kapitału widzę jednak w Stanach Zjednoczonych. Widzimy bowiem wpływ Trump trade, ale także geopolityki na zainteresowanie akcjami przede wszystkim na GPW. Ono na ten moment wyparowało. Oczywiście to jest kwestia wyborów, ale też tego, co się dzieje w Ukrainie. Jest kapitał amerykański, który jest wrażliwy na informacje, które ostatnio się pojawiały w kontekście trwającej wojny, i on ucieka, kiedy dzieje się coś niepokojącego. Też w Polsce mamy dyskusję o budżecie, rentownościach obligacji, co powoduje, że w najbliższych miesiącach jestem lekko sceptyczny, jeśli chodzi o polski rynek. Fundamentalnie nadal zaś jesteśmy atrakcyjnym rynkiem.

R.Ch.: Jesteśmy wciąż w takim momencie, w którym więcej nie wiadomo, niż wiadomo. Trump nie objął jeszcze władzy, a deklaracje składać jest bardzo łatwo, kiedy nie jest się z nich rozliczanym. W momencie wdrażania konkretnych pomysłów ta niepewność ustąpi, a przecież dla rynku niepewność jest gorsza niż złe informacje. W I kwartale 2025 r. ten poziom niepewności się więc zmniejszy, co oczywiście nie oznacza, że efekt rozwiązań Trumpa będzie dla nas pozytywny. Myślę, że również czynniki lokalne, które ciążą nad polskim rynkiem, mają szansę w ciągu kilku miesięcy się wyjaśnić. Cały 2024 r. był okresem oczekiwania na KPO i projekty związane z tym planem. One wcześniej czy później będą realizowane. To przełoży się też na wyniki całej gospodarki i poszczególne spółki. Czynników, które mogą w przyszłym roku bardziej sprzyjać rynkowi polskiemu, trochę jest. Zaliczyć można do nich też obniżki stóp procentowych.

Dzisiaj więc, mówiąc o rynku polskim, widzicie więcej szans czy zagrożeń?

K.S.: Obecnie jesteśmy w momencie, gdzie trochę jesteśmy przytłoczeni czynnikami ryzyka. Czekamy na to, aby szanse zaczęły się materializować. Jednym z kluczowych czynników pozostaje geopolityka, a także to, co będzie się działo w USA. Kursy największych polskich spółek uzależnione są od międzynarodowego kapitału. Inwestorzy nie wybierają jednak rynków między USA a Polską. Jest to bardziej wybór między tym, czy pieniądze zostają w USA, czy rozlewają się po świecie. To jest dla nas szansa.

R.Ch.: Dużo łatwiej wyobrazić mi sobie hossę w Polsce przy jednoczesnej hossie w USA niż hossę w Polsce przy bessie w USA. Trzymam więc kciuki za hossę na obu tych rynkach.

Inwestycje
Rynki akcji rozgrzane u progu końca roku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Złoto i srebro pod presją dolara, chociaż wiara w nie nadal nie gaśnie
Emerytura
Jak oszczędzać na kontach IKE i IKZE?
Inwestycje
Szum informacyjny odbija się na notowaniach ropy naftowej
Inwestycje
Główny indeks giełdy francuskiej z perspektywami na wyższe poziomy