Dorota Sierakowska, DM BOŚ: Surowce z perspektywami na lepszy rok

Spodziewam się, że na rynku surowców i towarów w 2024 r. znów będzie się dużo działo, ale tym razem może się dziać dużo dobrego – uważa Dorota Sierakowska, analityk Domu Maklerskiego BOŚ.

Publikacja: 09.01.2024 18:09

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV była Dorota Sierakowska, analityk Domu Maklerskiego B

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV była Dorota Sierakowska, analityk Domu Maklerskiego BOŚ.

Foto: parkiet.tv

Przed 2023 r. wielu analityków twierdziło, że to może być rok surowców i towarów. Po tych 12 miesiącach chyba jednak ciężko stwierdzić, żeby faktycznie tak było?

To prawda. Mieliśmy do czynienia zarówno z surowcami i towarami, które bardzo dobrze sobie radziły, zyskiwały nawet kilkadziesiąt procent, ale też mieliśmy do czynienia z takimi surowcami, których notowania dramatycznie wręcz spadały. Mieliśmy więc rok skrajności, dynamika zmian była bardzo duża, utrzymywały się obawy związane z geopolityką i globalną gospodarką, co miało ogromne znaczenie dla wycen wielu surowców. Był to także rok skrajności pod względem pogodowym, co przekładało się na wyceny wielu towarów. Rok 2023 na pewno natomiast pozostawił nas z wieloma pytaniami.

Znajdziemy na nie odpowiedzi w 2024 r.?

To znów może być rok, w którym na rynku surowców i towarów będzie się działo naprawdę dużo. Spodziewam się natomiast, że będzie się działo dużo więcej dobrego niż w 2023 r. Dużo natomiast będzie zależało od amerykańskiego dolara. Jego notowania w tym momencie to dominujący czynnik, który determinuje zachowanie wielu surowców. Obecnie stoimy w obliczu tzw. pivotu w wykonaniu Fedu, a to sprawia, że notowania dolara raczej powinny iść w dół. Oczywiście dolar też w różnym stopniu przekłada się na notowania surowców. Najbardziej odczuwają to m.in. metale szlachetne, a nawet ropa naftowa, natomiast już na rynku towarów ten element może mieć dużo mniejsze znaczenie. Oczywiście trzeba mieć świadomość, że sytuacja nie będzie jednoznacznie optymistyczna. Oprócz bowiem czynnika walutowego istotną kwestią jest spowolnienie gospodarcze i sytuacja w globalnej gospodarce. Ona w tym momencie wskazuje na rozczarowujący popyt na wiele surowców koniunkturalnych, tj. ropę naftową czy surowce energetyczne, jak również wiele metali takich jak chociażby miedź. W pierwszych miesiącach 2024 r. to spowolnienie gospodarcze może więc istotnie wpływać na ceny.

Wspomniałaś o ropie naftowej. Ona w ubiegłym roku była blisko poziomu 100 USD za baryłkę, ale ostatecznie na koniec grudnia cena była wyraźnie niższa. Teraz jest możliwy powrót znów w okolice 100 USD?

Wydaje się, że na razie ten poziom będzie bardzo ciężko osiągnąć. Z fundamentalnego punktu widzenia więcej argumentów przemawia za niższymi notowaniami albo przynajmniej utrzymywaniem ich na obecnych poziomach. Mam tutaj na myśli m.in. wspomnianą koniunkturę gospodarczą. Widać już osłabienie popytu na ropę czy też paliwa w największych gospodarkach świata. To co ostatnio robi też Arabia Saudyjska, czyli obniża ceny sprzedaży ropy do konsumentów z Azji, pokazuje, że Saudyjczycy, którzy na ogół dobrze oceniają i prognozują sytuację na rynku ropy naftowej, spodziewają się, że popyt będzie mniejszy i trzeba będzie go wspomagać obniżeniem cen. Do tego jeszcze dokłada się dwugłos w kartelu OPEC. Arabia Saudyjska tnie produkcje i chce wspierać przez to ceny, ale mamy też producentów, którzy już zdecydowanie nie chcą ciąć produkcji. Ten fakt powoduje też, że sam kartel nie będzie aż tak mocno bronił cen. Z jednej strony są więc obawy o popyt, z drugiej dochodzą obawy o podaż, a na to nakładają się zadowalający poziom zapasów ropy naftowej na świecie. Na ten moment nie ma więc zbyt wielu kontrargumentów. Potencjalną szansą na odbicie jest geopolityka, która pozostaje najbardziej nieprzewidywalnym czynnikiem. Może ona generować krótkoterminowe ruchy na rynku. Wisienką na torcie jest oczywiście wspomniany już wcześniej dolar. Jeśli będzie się on osłabiał, to może to też prowadzić do odbicia notowań ropy.

Wspomniałaś o problemie z koniunkturą gospodarczą. To pewnie także problem dla miedzi? Wiadomo, że tutaj kluczową rolę odgrywają Chiny, ale one też mają swoje problemy.

Generalnie jestem optymistką, jeśli chodzi o miedź, ale o ten optymizm może być trudno w krótkim terminie. W długim terminie można spodziewać się zwiększonego popytu na miedź chociażby ze strony przemysłu nastawionego na transformację energetyczną. Ten popyt będzie rósł pewnie szybciej niż podaż, co w perspektywie kilku lat przemawia za wzrostami. Krótkoterminowo sytuacja zwłaszcza gospodarki chińskiej będzie jednak ciążyć miedzi. Ostatnie miesiące pokazały, że władze chińskie też nie decydują się na bardziej zdecydowane działanie stymulacyjne. Raczej są to niewielkie kroki. Spowolnienie w gospodarce Chin będzie powodowało presję na spadek notowań miedzi. Ciężko więc na ten moment spodziewać się jakichś bardzo istotnych impulsów, chyba że notowania zejdą do tak niskich poziomów, że Chiny będą chciały to wykorzystać i uzupełnić swoje zapasy. Mieliśmy już do czynienia z taką sytuacją kilka miesięcy temu.

Bohaterem ubiegłego roku były metale szlachetne, a przede wszystkim złoto, które ustanowiło nowy rekord. W tym roku powalczymy o kolejny szczyt?

Myślę, że złoto, a także szerzej metale szlachetne mają szansę na dobry rok, głównie za sprawą dolara. Tutaj na pierwszy plan faktycznie wysuwa się złoto, które traktowane jest przez rynek często inwestycyjnie. Jeśli więc faktycznie dolar będzie słabszy, bo Fed będzie obniżał stopy procentowe, to powinno to sprzyjać notowaniom złota. Mam też wrażenie, że w ostatnim czasie inwestorzy przyzwyczajają się do nowej normalności na rynku złota. Cenami bazowymi stały się wyższe poziomy. Mowa tutaj o wartościach 1900–2000 USD za uncję. Dla wielu inwestorów teraz to te poziomy stały się atrakcyjne, by kupować złoto.

Inwestycje
Daniel Kostecki, CMC Markets: Spadki na GPW nawet do końcówki 2025 r.
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Inwestycje
Sobiesław Kozłowski, Noble Securities: Rośnie ryzyko korekty na Wall Street
Inwestycje
Piotr Kuczyński, DI Xelion: W USA możliwy jest wzrost inflacji
Inwestycje
Janusz Jankowiak: Inwestorzy słyszą co innego niż wyborcy
Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander Bank: Bankowa hossa wróci. W II półroczu 2025 r.
Emerytura
Jak oszczędzać na kontach IKE i IKZE?