Michał Fidelus, BM Pekao: Bankom należy się odreagowanie

Wyniki III kwartału w sektorze bankowym mogą być najgorsze w historii, ale w dużej mierze będzie to efekt zdarzeń jednorazowych.
Bez nich wyniki nadal byłyby dobre – zwraca uwagę Michał Fidelus, analityk BM Pekao.

Publikacja: 31.10.2022 09:24

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Michał Fidelus, analityk BM Pekao.

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Michał Fidelus, analityk BM Pekao.

Foto: parkiet.com

XTB znowu pokazało bardzo dobre wyniki. Czy to są takie osiągnięcia, w stosunku do których ciężko się o cokolwiek przyczepić?

Faktycznie, wyniki były bardzo dobre już trzeci kwartał z rzędu. My natomiast jakoś mocno zaskoczeni nimi nie jesteśmy. W naszych publikacjach i w rozmowach z klientami wskazywaliśmy bowiem, że te wyniki mogą być dobre, a nawet bardzo dobre. Lepszy, niż zakładaliśmy, okazał się m.in. wolumen obrotu instrumentami CFD. Drugi element to nieznacznie wyższe przychody finansowe ze względu na słabego złotego. Wydawało się, że I kwartał, gdzie była duża zmienność, jest nie do powtórzenia. II kwartał z kolei był niewiele gorszy, zaś III kwartał też był bardzo dobry. My od dłuższego czasu zalecamy natomiast kupowanie akcji XTB głównie ze względu na sprzyjające otoczenie. Do tego trzeba dodać perspektywę atrakcyjnej dywidendy. Według naszych założeń stopa dywidendy może sięgnąć ponad 20 proc.

Czy te pozytywne aspekty są już w cenach akcji? Te przecież od pewnego czasu wyraźnie idą do góry.

Jeśli spojrzymy na to, jak mogą wyglądać wyniki spółki w całym roku, a jeszcze jak uwzględnimy utrzymującą się dużą zmienność, to może się okazać, że XTB w 2022 r. może zarobić 800–900 mln zł, a może nawet i 1 mld zł. Jeśli porównamy kapitalizację spółki do jej wyników, to wskaźnik cena do zysku kształtuje się w okolicach 3,00. Na tle zagranicznych spółek tego typu jest to więc niska wycena. Oczywiście otwartym pytaniem jest to, na ile te wyniki osiągane przez XTB są do powtórzenia. Nie da się ukryć, że jest to trudno przewidywalna spółka, a nie wiemy też, co będzie się działo na rynkach za rok czy też dwa. Sama firma jednak dużo robi po swojej stronie i wydaje się, że przynajmniej najbliższe dwa kwartały będą jej sprzyjać.

Na drugim biegunie w branży finansowej są banki, które chyba w III kwartale nie za bardzo będą miały się czym pochwalić?

Zgadza się. My zakładamy, że z dziewięciu największych giełdowych banków siedem pokaże stratę na poziomie netto w III kwartale. Jedyne dwa to Bank Handlowy i Santander Bank. Oczywiście trzeba pamiętać, że ta strata wynika głównie z „dodatkowych” czynników. Głównym elementem są oczywiście wakacje kredytowe. Dochodzą do tego też inne składowe, chociaż w mniejszej skali, jak Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, zwrot ubezpieczenia pomostowego czy też dodatkowa składka na ochronę banków komercyjnych. Pod względem wyników może być to więc nawet najsłabszy kwartał w historii sektora. Jeśli jednak wyniki skorygujemy o elementy jednorazowe, to okazuje się, że trendy w sektorze cały czas są niezłe. Wynik odsetkowy cały czas rośnie, pomimo presji ze strony depozytowej. Wynik prowizyjny też notuje wysoki, jednocyfrowy wzrost. Koszty rosną w tempie inflacyjnym, rezerwy są wyższe, ale wynik netto skorygowany o wydarzenia jednorazowe nadal jednak pozostaje dobry.

Czy jest więc szansa na jakieś mocniejsze odbicie sektora na warszawskiej giełdzie?

Indeks WIG-banki należy w tym roku do jednych z najsłabszych na naszym rynku. Na to składa się wiele elementów, a słabość sektora zaczęła się jeszcze przed wybuchem wojny, kiedy mieliśmy jeden z najbardziej spektakularnych cykli podwyżek stóp procentowych w Polsce, który rodził obawy o spowolnienie gospodarcze. Później doszła do tego geopolityka plus wspomniane już dodatkowe obciążenia dla sektora. Wydaje się natomiast, że duża część tego, co się wydarzyło, jest już w cenach. Dzisiaj bankom należy się odreagowanie, szczególnie po tak słabym zachowaniu i dołku w księgowych wynikach.

Na horyzoncie jest jednak jeszcze potencjalny wyrok TSUE w sprawie kredytów walutowych. To jest realne zagrożenie? KNF ostrzega, że niekorzystna decyzja może kosztować sektor nawet 100 mld zł.

Na pewno jest to jakieś zagrożenie. Z dostępnych informacji wynika, że wyrok ma być w przyszłym roku, natomiast czy on faktycznie będzie, to jest odrębna kwestia. My mamy wrażenie, że prawdopodobnym scenariuszem jest to, że owszem wyrok się pojawi, ale niewiele on zmieni i przeniesie ostateczne decyzje do sądów lokalnych. Warto też zwrócić uwagę na wspomnianą postawę KNF, która zdecydowanie wypowiedziała się w tej kwestii. Z punktu widzenia banków, jeśli wyrok będzie pozytywny, to oczywiście sektor na tym skorzysta, natomiast też mam wrażenie, że ryzyko w tym zakresie też jest niesymetryczne. W przypadku negatywnego rozstrzygnięcia potencjalna strata będzie mniejsza niż potencjalne zyski przy pozytywnym rozstrzygnięciu. Zwróciłbym natomiast uwagę, że temat kredytów walutowych i franka cały czas się przewija i pewnie tak też zostanie. Potencjalne odbicie obejmie cały sektor czy raczej trzeba patrzeć punktowo? Myślę, że bardziej całemu sektorowi należy się odreagowanie. Pytanie, jak duże ono będzie i jak długo potrwa. Są pozytywne elementy, jak chociażby historycznie niskie wyceny, ale też jeszcze pozostaje dużo czynników ryzyka.

Inwestycje
Rok lepiej zacząć z obligacjami, a później na GPW
Inwestycje
Michał Krajczewski, BM BNP Paribas: Wyceny na GPW są atrakcyjne, ale to za mało. WIG20 wejdzie w trend boczny
Inwestycje
Konrad Ryczko, DM BOŚ: Można być umiarkowanym optymistą
Inwestycje
Inwestycje, których warto unikać przy podejmowaniu decyzji w 2025 r.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448408;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Dominika Nawrocka, edukatorka finansowa: Jak znaleźć finanse osobiste do inwestycji
Inwestycje
Marcin Materna, BM Banku Millennium: Hossa nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa