Ropa gatunku Brent staniała natomiast poniżej 80 USD za baryłkę. Jej cena spadła do poziomu ze stycznia. Ropa naftowa jest więc obecnie tańsza niż przed rosyjskim atakiem na Ukrainę. Jak dotąd nie spełniły się czarne scenariusze mówiące, że ograniczenie przez Rosję dostaw surowca do Europy będzie skutkowało skokiem cen ropy powyżej 100 USD za baryłkę.
Przecena na rynku naftowym nastąpiła również pomimo tego, że OPEC+ nadal utrzymuje ograniczenia w wydobyciu, mające na celu podtrzymanie wysokich cen. Ten kartel, na ostatnim posiedzeniu ministrów ds. naftowych, nie zdecydował się jednak na obniżenie produkcji. W ostatnich tygodniach nad obawami dotyczącymi podaży ropy (związanymi choćby z Rosją) wyraźnie przeważał na rynku niepokój dotyczący przyszłego popytu na surowiec. Prognozy dotyczące wejścia USA i strefy euro w recesję, a także spowolnienie gospodarcze w Chinach sugerują bowiem, że zapotrzebowanie na ropę może się w nadchodzących miesiącach zmniejszyć.
Ceny ropy mogą jednak znów znacząco pójść w górę, jeśli Chiny będą znosiły restrykcje pandemiczne szybciej, niż oczekiwano, a z USA i Europy Zachodniej będą napływały zaskakująco dobre dane gospodarcze. Na sytuację rynkową będzie miało wpływ również to, że Stany Zjednoczone będą dużo mniej skłonne do kierowania na rynek ropy z rezerw strategicznych. Po szeregu interwencji muszą znów zapełnić składy naftowe. HK