- Na razie nie podjęto żadnej decyzji. Jednak firma musi zredukować swój dług. W związku z tym oddzielenie działu produkcji energii i biznesu, który zaopatruje klientów w energię, jest możliwe – powiedział Guenther w wywiadzie dla Bloomberga . Dodał jednak, że powody przemawiające za tym, żeby tego nie robić, mogą wkrótce się zmienić.
Dział zajmujący się w grupie RWE produkcją energii od 2013 r. funkcjonuje jako osobna spółka, co może ułatwić podział.
Taki obrót spraw oznaczałby, że RWE idzie śladem także niemieckiego koncernu E.ON. Pod koniec ubiegłego roku spółka ta poinformowała o planach podziału swoich aktywów, co uzasadniła potrzebą dostosowania swojego biznesu do efektów niemieckiej transformacji energetycznej.
E.ON zamierza wydzielić swoje działy, które zajmują się wytwarzaniem energii w tradycyjnych elektrowniach, poszukiwaniami i wydobyciem paliw kopalnych. Nowa spółka ma wejść na giełdę w 2016 r. Koncern chce zaś skupić na źródłach odnawialnych, dystrybucji i oferowaniu produktów dla odbiorców końcowych.
Także RWE w efekcie niemieckiej transformacji energetycznej i rosnącego udziału OZE w niemieckim miksie energetycznym oraz dużych spadków cen energii traci miliardy euro na wytwarzaniu w konwencjonalnych elektrowniach, które dominują w jego wytwórczym portfolio.