Indeksy na wzrostowej ścieżce. Czy hossa zostanie z nami na dłużej?

Dobra tegoroczna passa indeksów warszawskiej giełdy zdaje się nie mieć końca. Na fali niesłabnącego popytu krajowe indeksy zostały wyniesione na nowe szczyty hossy. Czy poziom 100 tys. pkt jest w zasięgu WIG-u?

Publikacja: 17.03.2025 06:00

Indeksy na wzrostowej ścieżce. Czy hossa zostanie z nami na dłużej?

Foto: Bloomberg

W piątek WIG dotarł aż do poziomu 97 tys. pkt, ustanawiając nowy rekord wszech czasów warszawskiej giełdy. Z kolei WIG20 wspiął się na nowy szczyt trwającej hossy, pokonując z marszu poziom 2700 pkt i jest już najwyżej od 2011 roku. Gdzie jest sufit?

Kapitał zagraniczny płynie na GPW

Wśród głównych motorów hossy są największe spółki na czele z bankami, którym dotrzymać kroku próbują takie tuzy jak Orlen, Dino, Budimex, JSW czy PGE.

– Obecne wzrosty na warszawskiej giełdzie to głównie zasługa segmentu największych spółek, które napędzane są napływami ze strony inwestorów zagranicznych. Tym samym mamy do czynienia z odwróceniem negatywnego sentymentu względem WIG20 z drugiej połowy zeszłego roku. Wtedy obserwowaliśmy relatywną słabość blue chipów zarówno względem średnich i mniejszych podmiotów krajowych oraz rynków bazowych w Europie i USA – wyjaśnia Michał Krajczewski, szef zespołu doradztwa inwestycyjnego BM BNP Paribas BP.

Zmianie nastawienia do polskich akcji sprzyjają trwające negocjacje, zmierzające do zakończenia wojny w Ukrainie, które zaczęły nabierać coraz bardziej realnych kształtów wraz z przejęciem przez Donalda Trumpa władzy w USA. To przekłada się na spadek ryzyka geopolitycznego w naszym regionie, czego głównymi beneficjentami są największe spółki, wywodzące się przede wszystkim z indeksu WIG20. Od początku 2025 roku poszybował w górę o ponad 25 proc. Z kolei WIG zyskał ok. 21 proc. Jak wyjaśnia Krzysztof Kamiński, analityk Oanda TMS Brokers, inwestorzy zagraniczni coraz chętniej kierują swój kapitał na polski rynek, co wynika z rosnącego prawdopodobieństwa deeskalacji wojny w Ukrainie. – Perspektywa pokoju prowadzi do napływu środków do Europy Środkowo-Wschodniej, a Warszawa jest jednym z największych beneficjentów tego trendu. Obecna hossa to efekt „gry pod pokój”, w której kapitał zagraniczny koncentruje się na rynkach, które mogłyby najbardziej skorzystać na zakończeniu konfliktu. Dobre nastroje na GPW wspierają także solidne fundamenty polskich spółek. W efekcie szeroki indeks WIG może wkrótce osiągnąć poziom 100 tys. pkt – uważa ekspert.

Polski rynek akcji jest w tym roku jednym z najszybciej rosnących na świecie. To w dużej mierze właśnie efekt powrotu polskich akcji na radary inwestorów zagranicznych. – Krajowy rynek akcji zaskakuje zdecydowanie in plus w tym roku. WIG sięgnął po nowy rekord wszech czasów, mimo że w tym samym momencie amerykański S&P 500 wkroczył w obszar większej korekty – zauważa Tomasz Hońdo, starszy ekonomista Quercus TFI.

Jakie czynniki stanowią o sile krajowego rynku akcji? – Po pierwsze, otoczenie globalne – ostatnia fala osłabienia dolara przypominająca początek poprzedniej kadencji Trumpa oraz renesans ogólnie pojętych rynków europejskich. Po drugie, nadzieje na zakończenie wojny w Ukrainie, której wybuch doprowadził do głębokiego dyskonta w wycenach polskich akcji. Wydaje się, że za silną zwyżką na GPW stoi przede wszystkim kapitał zagraniczny, który był silnie niedoważony w końcówce ubiegłego roku – wskazuje ekspert. Zdaniem Hońdy szeroki rynek jest na dobrej drodze do pokonania poziomu 100 tys. pkt, do czego brakuje mu raptem ok. 4-proc. zwyżki. – Poziom 100 tys. pkt wydaje się być w zasięgu ręki, choć martwić może techniczne wykupienie polskich akcji – uważa.

Czytaj więcej

WIG zmierza do 100 tys. pkt, WIG20 najwyżej od 2011 r.

GPW nie ogląda się już na USA

Tegoroczne zwyżki indeksów w Warszawie wpisują się w optymistyczne nastroje na większości pozostałych europejskich rynkach akcji, które w większości nie miały większych problemów z kontynuacją zeszłorocznych wzrostów, zupełnie nie zważając na to, że w odwrotnym kierunku od pewnego czasu podąża amerykański rynek akcji. Od lutego indeksy za oceanem są w korekcie, która w przypadku S&P 500 od szczytu z początku tego roku zabrała już ok. 10 proc. Jak zauważają eksperci, miejsce euforii związanej w wygraną Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich zajęły narastające obawy przed recesją, a przynajmniej głębszym spowolnieniem amerykańskiej gospodarki. Z kolei inwestorzy handlujący na europejskich giełdach dostali mocny impuls do zakupów akcji w postaci zwiększenia wydatków na zbrojenia w Europie, co dało nadzieję na rozruszanie niemrawych europejskich gospodarek.

– Polski rynek akcyjny, podobnie jak niemiecki, wspiera nadzieja na deeskalacje działań wojennych w Ukrainie. Dodatkowo zwiększenie wydatków na zbrojenia oraz poluzowanie polityki fiskalnej będzie wspierało koniunkturę na Starym Kontynencie. Rozmowy przybliżające zawieszenie broni w Ukrainie powinny jeszcze zwiększać popyt na ryzyko. W sytuacji ich załamania należy liczyć się z korektą – uważa Rafał Sadoch, analityk BM mBanku. – Uwzględniając dynamikę ostatnich ruchów, perspektywa osiągnięcia okrągłego poziomu 100 tys. pkt na WIG nie jest odległa – dodaje.

Co mogłoby zagrozić kontynuacji hossy na krajowym rynku? – Mimo silnego optymizmu inwestorzy powinni zachować ostrożność, ponieważ wzrosty na GPW opierają się w dużej mierze na oczekiwaniach dotyczących pokoju w Ukrainie. Jeśli negocjacje się przedłużą lub nie przyniosą oczekiwanych rezultatów, może dojść do gwałtownej realizacji zysków – zauważa Kamiński. Dodatkowym czynnikiem ryzyka jest w jego ocenie kondycja globalnej gospodarki. – Ewentualna recesja w USA mogłaby wpłynąć na odpływ kapitału z rynków wschodzących, w tym z Polski. Z drugiej strony, jeśli amerykańska Rezerwa Federalna zacznie obniżać stopy procentowe w drugiej połowie roku, mogłoby to wesprzeć dalsze wzrosty na giełdach, w tym na warszawskiej, co rodzi nadzieję, że hossa dłużej u nas zagości – podsumowuje ekspert.

Opinie

Hossa na polskiej giełdzie ma solidne podstawy

Bartłomiej Zalewski, dyrektor ds. inwestycyjnych, BM Alior Banku

Ostatnie wzrosty na GPW napędzane są przez największe polskie spółki, a sektorem, który wyróżnia się najbardziej, są banki. Stara prawidłowość na polskim rynku, mówiąca, że nie ma hossy bez banków, aktualnie sprawdza się idealnie. Bardzo dobre wyniki za poprzedni rok dają perspektywę wysokich dywidend, co inwestorzy zaczynają dyskontować. Ponadto ostatnie posiedzenia RPP nie dają nadziei na szybsze obniżki stóp procentowych, a to przekłada się cały czas na wysoką rentowność sektora bankowego.

Z drugiej strony scenariusz zakończenia konfliktu za wschodnią granicą i spadek ryzyka geopolitycznego przyciągają zagraniczny kapitał, co widać po umacniającym się złotym. Na tle rynków zagranicznych wyglądamy w tym roku imponująco, pomimo obecnej korekty na rynku amerykańskim. Taka postawa naszego parkietu wraz z solidnymi perspektywami gospodarczymi na tle Unii Europejskiej daje nadzieję na kontynuację wzrostów. Dzięki napływom do PPK mamy stabilną sytuację płynnościową, a zapowiadane zmiany zarówno w tym systemie, jak i w podatku od zysków kapitałowych mogą w większym stopniu przyciągnąć inwestorów indywidualnych i wynieść w tym roku indeks WIG na poziom 100 tys. pkt.

Rynek dyskontuje scenariusz przyspieszenia gospodarki

Daniel Kostecki, analityk, CMC Markets

Polska gospodarka w 2025 r. ma przeżywać boom zarówno konsumpcyjny, jak i inwestycyjny. W rezultacie w okolicach III/IV kwartału powinniśmy zobaczyć maksymalne tempo wzrostu gospodarki, co giełda próbuje dyskontować już teraz. Najsilniejszy zwrot na rynku obserwowaliśmy w grudniu, gdy ruszył Orlen, ale także za granicą rosły akcje BP, Total czy rosyjskiego Novateku. To z kolei pokłosie rozmów o zniesieniu sankcji na Rosję i tamtejszy gaz, co zdawało się nadawać ton inwestycjom w akcje tych spółek. Dziś też nie możemy wykluczyć, że kapitał rozgrywa otwarcie się gospodarki Rosji na współpracę z Europą czy USA. Stąd napływ na nasz rynek, ale także rosyjski, kapitału zagranicznego. Natomiast niewykluczone, że rodzimy kapitał, który szukał wysokich stóp zwrotu za granicą w 2024 r., wrócił także na nasz parkiet, skuszony niskimi wycenami i dobrymi perspektywami. Zagrożeniem może być przedłużająca się niepewność w USA i ewentualne rozlanie się problemu amerykańskiego na resztę świata. Na tę chwilę można mieć wrażenie, że dzięki słabości w USA inne giełdy wręcz zyskują. Natomiast z punktu widzenia polskiej gospodarki, gdyby trzymać się prognoz, to 2026 i 2027 r. może oznaczać zdecydowany spadek aktywności gospodarczej. To by oznaczało możliwość wyhamowania dynamiki wzrostów na GPW być może w okolicach wakacji, gdy zbliżymy się do horyzontu osiągnięcia maksymalnego tempa rozwoju w III bądź IV kwartale 2025 r.

Analizy rynkowe
WIG zmierza do 100 tys. pkt, WIG20 najwyżej od 2011 r.
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Giełdy kontynuują korektę, złoto bije rekordy
Analizy rynkowe
Niedowartościowane czarne konie. Czyli na kogo postawić wiosną
Analizy rynkowe
Pozytywne zaskoczenia sezonu. Spółki, które przekonały wynikami
Analizy rynkowe
Wyniki europejskich spółek jednak cały czas pod presją
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Giełdowy roller coaster