Dolar w ostatnich tygodniach znów złapał wiatr w żagle. Przed nami natomiast Jackson Hole. Sympozjum to w przeszłości potrafiło sporo namieszać na rynku. Teraz może być podobnie?
Za nami pięć wzrostowych tygodni dolara. Teraz zobaczymy, na ile Jackson Hole będzie w stanie coś zmienić, a do czynienia mamy z naprawdę ciekawą sytuacją. Jak popatrzymy sobie na rynek długu, nie tylko zresztą amerykański, to widać wzrost rentowności obligacji. W przypadku amerykańskich dziesięcioletnich papierów naruszony został poziom 4,3 proc., czyli niewidziany od 16 lat. Rentowności są wysokie, ponieważ inwestorzy dochodzą do wniosku, że polityka banków centralnych się zmieniła. Wysokie stopy procentowe zostaną z nami na dłużej, a mamy także do czynienia ze wzrostem zadłużenia, co też jest pozostałością po pandemii. To wszystko składa się na to, że rentowności będą wysokie. Dla szefa Rezerwy Federalnej jest to ciekawy przypadek. Rynek przed Jackson Hole chętnie widziałby gołębie sygnały i przyznanie mu racji, jeśli chodzi o kształtowanie polityki pieniężnej. Ostatnio pojawiły się nieco bardziej stonowane wypowiedzi przedstawicieli Fedu wskazujące na możliwość obniżek stóp w przyszłym roku. Kluczowe jest to, czy Jerome Powell w piątek wpisze się w tę narrację. Jeśli tak, oznaczałoby to osłabienie dolara. Już jednak od piątkowego popołudnia widać ruch osłabiający dolara. Wygląda więc na to, że rynek chce to rozegrać jeszcze przed piątkiem. Wydaje mi się jednak, że przynajmniej na razie to nie jest odwrócenie trendu na dolarze. Może się on umocnić w pierwszej połowie września. Inwestorów zaczyna bowiem niepokoić nieco mocniejsze, niż się wydawało, spowolnienie gospodarki globalnej. Chodzi głównie o Chiny, które zaczynają być kulą u nogi, również z perspektywy Europy.
To może skomplikować życie też dla EBC? Nie tak dawno mówiono otwarcie o kolejnych podwyżkach stóp procentowych w strefie euro, ale przy słabszych danych plan ten być może trzeba będzie modyfikować.
EBC generalnie spóźnił się z podwyżkami stóp, więc jego działania są przesunięte w czasie. Obecnie rynek oczekuje, że faktycznie tych podwyżek za bardzo nie będzie, chociaż oficjalnego potwierdzenia końca cyklu jeszcze nie ma. Patrząc natomiast na dane makro, widać, że gospodarka europejska słabnie. W Niemczech już się zaczęła albo zaraz się zacznie recesja. To oczywiście ma znaczenie. Dokładając do tego tematy chińskie i zakładając to, że EBC faktycznie nie zdecyduje się już na podwyżki stóp, euro nie musi być już takie silne, jak do tej pory. Para EUR/USD wygląda więc bardzo ciekawie. W perspektywie półrocznej wydaje się, że główna para walutowa będzie obecnie niżej niż obecnie, chociaż sam dolar niekoniecznie musi być silny.