Według szacunków JLL w I połowie 2023 r. deweloperzy działający w sześciu największych aglomeracjach sprzedali prawie 27 tys. mieszkań – o 37 proc. więcej niż rok wcześniej, ale do oferty wprowadzili tylko 17 tys. lokali.

– Różnica rzędu 10 tys. mieszkań oznacza, że wróciliśmy do sytuacji, którą obserwowaliśmy w 2021 r. Brak równowagi popytowo-podażowej może zatem powodować kolejny wyraźny wzrost cen lokali w następnych miesiącach – mówi Aleksandra Gawrońska, dyrektorka i szefowa działu badań rynku mieszkaniowego w JLL. We wszystkich aglomeracjach poza Łodzią sprzedaż wyraźnie przewyższyła podaż. Największy spadek oferty widoczny był w Krakowie i Warszawie, gdzie na koniec czerwca do wzięcia było odpowiednio 5,5 tys. i 10,4 tys. lokali. Łącznie na sześciu rynkach oferta skurczyła się do 40,6 tys. mieszkań.

Na koniec I półrocza średnie ceny mieszkań w ofercie ustanowiły rekordy na każdym z rynków, rosnąc przeciętnie o 4–5 proc. kwartał do kwartału. W stolicy było to 14,7 tys. zł za mkw., Łodzi już niewiele brakuje, by przestać być ostatnim miastem z „wielkiej szóstki” z czterocyfrową ceną: na koniec czerwca było to 9,6 tys. zł za mkw. Jednocześnie wzrosła rozpiętość między średnimi cenami lokali sprzedanych a średnimi cenami lokali, które pozostały w ofercie na koniec kwartału. W Warszawie i Krakowie było to 1,6 tys. zł za mkw., we Wrocławiu 1,5 tys.

– Kiedy oferta się kurczy, a mieszkania szybko się sprzedają, na poziom cen wpływają przede wszystkim następujące zjawiska: wyprzedaż tańszych lokali, wyższe ceny lokali wprowadzanych na rynek i podwyżki cen lokali, które znajdowały się w ofercie na początku kwartału. Potwierdzają to dane: rozpiętość pomiędzy średnimi cenami mieszkań sprzedanych a średnimi cenami lokali, które pozostały w ofercie na koniec kwartału, zaczęła rosnąć – mówi Kazimierz Kirejczyk, doradca strategiczny ds. rynku mieszkaniowego w JLL. – Pewien wpływ na to zjawisko może mieć także wzrost oferty droższych lokali adresowanych do zamożniejszych nabywców poprawiających swoje warunki mieszkaniowe. Załamanie sprzedaży wspieranej kredytami spowodowało, zwłaszcza w II połowie ub.r., przesunięcie uwagi deweloperów na ten produkt. Ich sprzedaż jednak z reguły przebiega wolniej. Dziś część tych jednostek nadal pozostaje w ofercie, zwłaszcza na takich rynkach jak Wrocław czy Poznań – dodaje.

Z kolei eksperci CBRE przyznają, że wejście w życie programu „Bezpieczny kredyt” nie przekłada się na dużo wyższą aktywność deweloperów. Firmy czekają bowiem z uruchamianiem inwestycji, chcąc przekonać się, na ile trwały okaże się zwiększony w lipcu popyt. W realiach wysokiego popytu i ograniczonej oferty ceny mieszkań dalej będą rosły.