Pandemia koronawirusa stała się katalizatorem dodatkowo napędzającym ten proces. Tym bardziej że wpłynęła również na zyski i rentowność banków (niskie stopy procentowe i wzrost kosztów ryzyka), które szukają różnych sposobów, aby bronić zyskowności.
Na koniec czerwca w polskim sektorze bankowym było łącznie 11,7 tys. oddziałów (w tym także filii, przedstawicielstw i innych). To o ponad 3,5 tys. mniej (prawie 25 proc.) niż na koniec 2012 r., gdy KNF zmieniła metodologię liczenia placówek. Tylko przez ostatni rok ubyło 861 oddziałów, czyli sieć skurczyła się o blisko 7 proc. W ślad za kurczącą się siecią tradycyjnych placówek maleje liczba zatrudnionych. Na koniec czerwca w sektorze było 153,5 tys. etatów, to o 23,4 tys. mniej (ponad 13 proc.) niż na koniec 2010 r. (w szczytowym momencie w połowie 2011 r. było 178 tys. etatów). Tylko przez rok w polskiej bankowości ubyło 6,4 tys. miejsc pracy, czyli liczba zatrudnionych zmalała w tym czasie o 4 proc.
Oprócz malejącej liczby etatów widoczne jest jeszcze inne zjawisko – zmienia się struktura zatrudnienia, bo przybywa zatrudnionych w centralach banków i spada w oddziałach, co wyraźnie pokazuje, że za redukcję etatów w sektorze odpowiada głównie zamykanie oddziałów. Banki wskazują, że ich klienci jeszcze chętniej korzystają z bankowości internetowej i mobilnej, za pomocą których można wykonywać już niemal wszystkie operacje i wnioskować o kredyty. Pandemia jeszcze przyśpieszyła cyfryzację banków i zwiększyła wykorzystanie elektronicznej bankowości przez klientów.
– Spodziewam się dalszej redukcji kosztów i powolnego zmniejszania liczby oddziałów – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM, wskazując, że w ten sposób sektor próbuje choćby częściowo zneutralizować spadek zysków i rentowności. Na przykład PKO BP, który ma 1100 oddziałów, zapowiedział, że mógłby do końca roku zamknąć około 100 placówek najmniej uczęszczanych przez klientów. Takie oszczędności zapowiedział także Millennium. Restrukturyzacja sieci widoczna jest nie tylko w spadającej liczbie placówek, ale też zmianie ich formy: oddziały są zmniejszane, działają krócej niż dotychczas i ze zredukowaną obsadą, co także przynosi pewne oszczędności. Gra jest warta świeczki, bo koszty wynagrodzeń stanowią połowę wydatków operacyjnych banków, a czynsze niecałe 4 proc. W 2019 r. ta pierwsza kategoria pochłonęła 17,7 mld zł, druga zaś niecałe 1,3 mld zł.