Zielone światło dla polskiego Krajowego Planu Odbudowy zdaje się właśnie zapalać. Jak sygnalizuje grupa komisarzy z Brukseli, najnowsza propozycja zmian w ustawach dotyczących sądownictwa może zostać uznana jako spełnianie kamieni milowych w zakresie praworządności, co umożliwiłoby wypłatę środków z unijnego Funduszu Odbudowy dla Polski. Pierwsze płatności, jak wynika z nieoficjalnych jeszcze doniesień, mogłyby popłynąć do Polski już w I kwartale 2023 roku.
Wyzwania KPO
Nasze KPO to łącznie do 2026 r. ok. 35,4 mld euro (czyli ok. 158 mld zł), z czego 23,9 mld euro to bezzwrotne granty, a 11,5 mld zł – pożyczki (które będą musieli zwrócić do Brukseli albo sami beneficjenci, albo polski budżet w ich imieniu).
Przeznaczone mają być na inwestycje publiczne i prywatne, z czego większość trafić ma na projekty związane z transformacją energetyczną (w tym np. budowę farm wiatrowych na morzu i sieci przesyłowych), elektromobilność (np. rozwój transportu szynowego czy zakupy autobusów zeroemisyjnych) czy transformację cyfrową.
Dla porównania warto dodać, że pieniądze z Funduszu Odbudowy stanowią niemal połowę „zwykłego” unijnego budżetu na lata 2021–2027 r. dla Polski, więc niewątpliwie stanowią dodatkowe wsparcie dla gospodarki. Sam rząd szacuje w KPO, że po pięciu latach jego realizacji nasze PKB wzrośnie o 1,3 proc., a zatrudnienie o 0,4 proc., po 20 zaś latach – odpowiednio o 1,9 oraz 1,3 proc.
Pomoc dla gospodarki
Jeśli chodzi o wpływ uruchomienia KPO na gospodarkę w 2023 r., wszystko zależy od tego, jakie kwoty rzeczywiście do nas napłyną i jak szybko znajdą odzwierciedlenie w realizowanych projektach. Tego do końca nie wiadomo, jedynie wiceminister finansów Artur Soboń mówił ostatnio, że pierwszy wniosek będzie opiewał na 4,2 mld euro.