Jak długo jeszcze potrwa złota hossa?

Cena szlachetnego kruszcu bije rekordy. Zdaniem analityków nie oznacza to jednak, że mamy do czynienia z bańką spekulacyjną. „Najstarsza waluta świata” ma ciągle w długim terminie potencjał do zwyżek

Aktualizacja: 26.02.2017 19:08 Publikacja: 23.07.2011 03:18

Jak długo jeszcze potrwa złota hossa?

Foto: GG Parkiet

Ludzie kupują złoto jako zabezpieczenie przed poważnym długofalowym ryzykiem, przed bardzo, bardzo złymi zdarzeniami – twierdzi Ben Bernanke, szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej. W ostatnich tygodniach mieliśmy do czynienia z nasileniem obaw inwestorów przed tymi „bardzo, bardzo złymi” wydarzeniami. Powody do niepokoju dają strefa euro, Stany Zjednoczone i Japonia. Ożywienie gospodarcze nie zachwyca szybkością, a ryzyko geopolityczne (w postaci m.in. rewolucji w świecie arabskim) daje o sobie znać. To oznacza odpływ pieniędzy do inwestycyjnych „bezpiecznych przystani”. Złoto jest jedną z nich od 6 tys. lat, więc nikogo nie dziwi, że jego ceny biją rekordy. We wtorek płacono w Nowym Jorku za uncję tego kruszcu nawet 1610,10 USD. Złoto zyskało od początku roku około 12 proc., przez ostatnie dziesięć lat blisko 500 proc! W tym czasie indeks S&P 500 rósł odpowiednio o około 5 proc. oraz o blisko 1,5?proc. Jak bardzo cena złota może jeszcze pójść do góry? Czy mamy już do czynienia ze złotą bańką?

[srodtytul]Rok niebezpiecznego życia[/srodtytul]

Średnia prognoz analityków zebranych przez agencję Bloomberga nie jest zachęcająca. Mówi ona, że uncja złota będzie kosztowała na koniec trzeciego kwartału 1500 USD, czyli kruszec ten stanieje, by na koniec roku zdrożeć do zaledwie 1510 USD za uncję. Najbardziej bycza prognoza Deutsche Banku mówi, że na koniec września uncja złota będzie kosztowała 1630 USD, a na koniec roku 1750 USD (Erste Group spodziewa się wtedy aż 1843 USD za uncję, ale kwartał wcześniej zaledwie 1543 USD). Najbardziej ostrożni są analitycy National Australia Banku, którzy przewidują w końcówce 2011 r. jedynie 1350 USD za uncję.

– Przez ostatni miesiąc cena złota skoczyła z 1,5?tys. do 1,6 tys. USD za uncję. Wzrost był zbyt szybki i zbyt mocny (niedawne prognozy wyglądają więc teraz bardzo ostrożnie). Ale to nie oznacza, że analitycy są pesymistami co do złota. Po prostu metal ten drożeje szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał – przyznaje w rozmowie z „Parkietem” Eugen Weinberg, strateg surowcowy z Commerzbanku.

Jego bank na początku lipca prognozował, że uncja kruszcu będzie kosztowała na koniec roku 1600 USD, by wzrosnąć w 2012 r. nawet do 1700 USD.

Oczywiście rzeczywistość może się okazać znacznie ciekawsza od prognoz. Jeżeli sytuacja w strefie euro nadal będzie się wymykać spod kontroli, USA wystraszą rynki, przechodząc techniczne bankructwo, lub świat spotkają wstrząsy innego rodzaju, cena złota może poszybować w górę znacznie szybciej, niż mówią najśmielsze prognozy. Dużo będzie zależeć również od polityki pieniężnej po obu stronach Atlantyku. – Cena złota oraz wiara w politykę banku centralnego są negatywnie skorelowane. Spadające ceny złota związane byłyby więc z rosnącym albo przynajmniej stabilizującym się poziomem zaufania do banków centralnych. Naszym zdaniem zaufanie, które banki centralne straciły w ostatnich latach, szybko nie powróci, co oznacza, że złoto w tym czasie powinno zyskiwać – uważają analitycy Erste Group.

W zgodnej opinii ekspertów utrzymywanie przez Fed stóp procentowych na poziomie bliskim zera przez dłuższy czas tworzyć będzie dobre środowisko dla wzrostu cen złota. Jeśli Rezerwa Federalna zdecyduje się na trzecią rundę ilościowego rozluźniania polityki pieniężnej (tzw. QE3), będzie to dodatkowy, mocny impuls do wzrostu cen kruszcu. Badania przeprowadzone przez branżową organizację World Gold Council wskazują, że wzrost podaży pieniądza o 1?proc. powoduje pół roku później zwyżkę cen złota o średnio 0,9 proc. – Ucieczka inwestorów do złota przyspiesza z każdym dniem. Kolega z jednego z dużych amerykańskich banków przysłał mi SMS, że jeśli dojdzie do QE3, cena złota może sięgnąć 5 tys. USD za uncję – twierdzi Peter Hambro, szef spółki Petropavlovsk, brytyjskiego producenta złota. Oczywiście w jego słowach jest sporo przesady. W czasie Q1 złoto zyskało 35?proc., a podczas trwania Q2 już tylko 21 proc. Zakładając, że przy Q3 reakcja rynku byłaby podobna, cena uncji kruszcu mogłaby się zbliżyć do 2 tys. USD.

[srodtytul]Era wzrostu[/srodtytul]

Większość analityków zgadza się, że złoto ma wciąż duży potencjał, by zyskiwać w długim terminie. – Na korzyść złota będą działać zarówno problemy zadłużeniowe USA i państw strefy euro, jak i wzrost gospodarczy w Chinach oraz rosnące bogactwo Chińczyków. Kruszec będzie wykorzystywany jako zabezpieczenie przed inflacją. Ponadto banki centralne mogą zwiększyć swoje zakupy tego surowca, traktując go jako najlepszą rezerwę – mówi Weinberg.

– Produkcja złota będzie rosła przez następne kilka lat jedynie po 3,6 proc. rocznie. Będziemy więc mieli na rynku deficyt tego surowca. Spodziewam się, że cena uncji może sięgnąć w 2014?r. 2 tys. USD. Jest również szansa, że do 2020 r. zdrożeje do 5 tys. USD, gdy bogacić się będą ludzie w Indiach i Chinach – prognozuje Yan Chen, analityk z banku Standard & Chartered.

– Nasza prognoza sprzed trzech lat mówiąca o cenie złota wynoszącej w długim terminie 2,3?tys. USD za uncję może się okazać bardzo konserwatywna – wskazują analitycy Erste Banku. Ich zdaniem w nadchodzących latach kryzysy zadłużeniowe oraz dalszy spadek zaufania inwestorów do polityki banków centralnych i papierowych walut sprawi, że złoto będzie nadal zyskiwało. W większym niż dotychczas stopniu będą inwestować w ten kruszec fundusze oraz banki komercyjne i centralne. – W ostatnich miesiącach był widoczny wyraźny trend. Złoto jest w coraz większym stopniu postrzegane nie tyle jako surowiec, ale jako najczystsza forma pieniądza – piszą eksperci Erste.

[srodtytul]Odległe ryzyko[/srodtytul]

Szybkie zwyżki cen złota w ostatnich miesiącach powodują jednak, że część inwestorów ostrożnie podchodzi do lokowania pieniędzy w tym kruszcu. Dennis Gartman, rynkowy guru, wydawca biuletynu „Gartman Letter”, trafnie przewidział załamanie cen surowców w 2008 r. Teraz twierdzi, że ogranicza swoje inwestycje w złoto, gdyż zbyt wielu ludzi wkroczyło na ten rynek. Czy to oznacza, że mamy do czynienia z bańką spekulacyjną?

– To jeszcze nie bańka. W nadchodzących miesiącach jest możliwe, że na rynku dojdzie do korekty. Obecnie wszyscy mówią o inwestowaniu w złoto, my jesteśmy jednak nieco bardziej ostrożni. Lepiej się wstrzymać na jakiś czas – wskazuje Weinberg.

Dane zebrane przez berliński Uniwersytet Steinbeis sugerują, że u drobnych inwestorów wciąż daleko do gorączki złota. Według tych statystyk na jesieni 2010 r. na każdego Niemca średnio przypadały 52 gramy złotej biżuterii, 58 gramów złotych monet oraz 20 gramów tzw. papierowego złota, czyli pieniędzy włożonych w fundusze inwestujące w złoto lub ulokowanych w akcje producentów tego kruszcu. To oznacza, że każdy obywatel RFN ulokował w złocie średnio jedynie 2,8 proc. swojego majątku. Dane amerykańskiej mennicy (US?Mint) wskazują natomiast, że amerykańskie społeczeństwo również nie dostało obsesji na punkcie złota. W zeszłym roku sprzedano w USA mniej jednouncjowych złotych monet American Eagle niż w 1999 r., gdy wykupywano je w związku z paniką pluskwy milenijnej. Poziom państwowych i prywatnych rezerw złota w USA w stosunku do amerykańskiego PKB wynosi obecnie 2,44 proc., podczas gdy długoterminowa średnia to 2,4 proc. Podczas zwyżek w 1980?r. wskaźnik sięgał aż 6,6 proc. Jeśli weźmiemy pod uwagę dosyć ostrożne prognozy analityków, widzimy, że inwestorzy wciąż są dalecy od euforii na punkcie złota. To raczej wzrost cen tego surowca cały czas ich zaskakuje.

Guru inwestorów Marc Faber, autor newslettera „Gloom, Boom &?Doom Report”, zapewnia, że będzie nadal kupował złoto, choć spodziewa się, że jego cena spadnie w ciągu nadchodzących trzech miesięcy.

– Wierzymy, że złoto powinno być częścią każdego portfela inwestycyjnego w celu jego dywersyfikacji i zabezpieczenia się. To oznacza, że nie powinno się panikować w przypadku korekt. Ubezpieczenie na wypadek pożaru nie wygasa przecież, jeżeli dom się nie zapali – przekonują analitycy Erste.

[ramka][srodtytul]Standard może wrócić[/srodtytul]

– Powinniśmy rozważyć wykorzystanie złota jako międzynarodowego punktu odniesienia dotyczącego rynkowych oczekiwań inflacji, deflacji oraz przyszłych wartości walut.

Co prawda podręczniki mogą wskazywać złoto jako przestarzałą walutę, a rynki używają go dzisiaj jako alternatywy. Stworzenie systemu walutowego, który zastąpi obecnie istniejący, potrwa trochę czasu. Ale musimy zacząć to robić – twierdzi Robert Zoellick, szef Banku Światowego i zarazem wysokiej rangi urzędnik administracji prezydenta USA George’a W. Busha.

Takie słowa byłyby jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia. Ze święcą należy szukać wysokiej rangi amerykańskich polityków, którzy przez ostatnich 30 lat powiedzieli cokolwiek dobrego o standardzie złota. Jednak po wybuchu kryzysu głosy mówiące o konieczności oparcia międzynarodowego systemu walutowego na złocie powróciły. Thomas Hoenig, szef oddziału Rezerwy Federalnej w Kansas City, nazywa standard złota prawowitym systemem walutowym. Robert Mundell, ekonomista nazywany ojcem strefy euro, wzywa, aby wprowadzić system wymiany dolara i euro na złoto. Stan Utah zaczął akceptować złoto jako zapłatę podatków, a podobne inicjatywy są rozpatrywane przez wiele innych władz stanowych w Stanach Zjednoczonych. [/ramka]

Analizy rynkowe
Spółki z głębokimi stratami. Jakie będą ich dalsze losy?
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Analizy rynkowe
Lipiec zawsze udany dla krajowych obligacji. Dla akcji zwykle też
Analizy rynkowe
Efektowne stopy zwrotu z akcji tegorocznych liderów zwyżki
Analizy rynkowe
Kupować IT, unikać węgla? Sektorowy przegląd GPW
Analizy rynkowe
Hossa w Warszawie. Wspinaczka indeksów będzie coraz trudniejsza
Analizy rynkowe
Zagranica może marzyć o tak szerokiej hossie