Sposobów reagowania na zawieruchę rynkową taką jak w ostatnich tygodniach jest sporo, jedne są mniej, inne bardziej przemyślane. Najmniej doświadczeni inwestorzy mogą w takich warunkach łatwo poddać się emocjom, zwłaszcza jeśli nie zdołali wypracować strategii, która jest dobra nie tylko w sprzyjających czasach, ale i wtedy, gdy na parkiet wkracza gorsza koniunktura.
Podążanie za trendem albo kontrarianizm
Ogólnie racjonalne strategie podejmowania decyzji można podzielić na dwa rodzaje: podążanie za trendem oraz strategie kontrariańskie. To pierwsze podejście (często prezentowane na łamach „Parkietu") zakłada, że wraz z przebiciem przez kursy odpowiednich poziomów wsparcia należy sprzedać akcje, bo najważniejszym przykazaniem jest ochrona kapitału w oczekiwaniu na powrót lepszych czasów. Takie podejście najczęściej odwołuje się do analizy technicznej.
Zupełnie inna jest filozofia kontrariańska. W najbardziej ogólnym sensie jest to postępowanie wbrew powszechnie panującym opiniom i nastrojom oparte na obserwacji, że wtedy, kiedy zdecydowana większość uczestników rynku wierzy w jakiś scenariusz, skokowo rosną szanse na scenariusz zupełnie odwrotny.
Cykl koniunkturalny wskazówką
Oczywiście metod na skonkretyzowanie takiego ogólnego podejścia jest mnóstwo. Zajmijmy się tylko jedną z nich, bazującą na prawidłowościach dotyczących cyklu koniunkturalnego w gospodarce. Okazuje się, że – przynajmniej w przeszłości – można było osiągać przyzwoite, pozbawione dużego ryzyka wyniki inwestycyjne, kierując się wskazówkami płynącymi z polskiego przemysłu.
Pierwszy raz tego typu strategię dokładnie opisałem 16 lutego 2009 roku: „Gdyby stosować się do reguł omawianego modelu, należałoby w ciągu pół roku wypełnić portfel walorami w oczekiwaniu na odwrócenie cyklu koniunkturalnego". Nawet wtedy nie przypuszczałem, że dzień po ukazaniu się tego artykułu WIG20 ustanowi ostateczne twarde dno bessy, po którym nadejdzie trwała poprawa nastrojów.