W I połowie 2020 r. 19 deweloperów z rynku kapitałowego sprzedało łącznie 10,3 tys. mieszkań, o 16,8 proc. mniej rok do roku i o 22,3 proc. mniej wobec takiego samego okresu 2018 r. Przekazywane przez spółki dane są jednak niespójne, część deweloperów raportuje liczbę zawartych w tym czasie umów przedwstępnych i deweloperskich, część koryguje ten wynik o liczbę umów w danym okresie anulowanych. Niektórzy deweloperzy jako sprzedaż zaliczają również łatwe do zerwania płatne umowy rezerwacyjne. Wszystko to utrudnia inwestorom porównania wprost i powoduje, że wszelkie zestawienia sprzedaży są czysto umowne.
Sprzedaż pokazuje bieżące tendencje, ale dla wyników finansowych firm kluczowe są przekazania mieszkań, co następuje mniej więcej dwa lata po sprzedaży (przytłaczająca większość lokali na rynku pierwotnym nabywana jest na etapie dziury w ziemi).
Spółki nie wyrażają zainteresowania ujednoliceniem prezentowania danych o sprzedaży. Pytana o to Komisja Nadzoru Finansowego (od pewnego czasu deweloperzy publikują informacje w formie raportów bieżących) wskazała, że nie ma przepisów, które regulowałyby zakres prezentowania danych o sprzedaży – leży to w gestii samych emitentów.
W poniedziałek zaskakujący raport opublikował przejęty niedawno przez węgierską Cordię Polnord. Spółka podała, że w I połowie 2020 r. zawarła 99 umów przedwstępnych i rezerwacyjnych netto (54 umowy zostały anulowane) wobec 89 rok wcześniej. Deweloper podkreślił, że... w przyszłości nie będzie podawać podobnych danych w formie raportów bieżących.
Raport o sprzedaży wypuścił też ostatni związany z rynkiem kapitałowym duży deweloper, notowany na Catalyst Robyg. Firma sprzedała w I półroczu 795 mieszkań, o 26 proc. mniej rok do roku. – Wyraźnie widać trend powrotu do zakupów mieszkań pod koniec II kwartału, najwyższą sprzedaż zanotowano w czerwcu – komentuje Eyal Keltsh, wiceprezes Robyga. – Covid-19 będzie obecny w naszym życiu jeszcze długo, rynek nieruchomości mieszkaniowych prawdopodobnie nie będzie dotknięty tak negatywnie jak inne branże. Można jednak zakładać takie problemy, jak brak gruntów w głównych miastach, dłuższe procedury wydawania pozwoleń przez lokalne władze, niższa podaż mieszkań niż przed pandemią, jak również niskie oprocentowanie wprowadzane przez bank centralny. Naszym zdaniem ewentualne przesunięcie decyzji zakupowych będzie krótkoterminowe. Może być wręcz impulsem do realizacji inwestycji mieszkaniowych – zwłaszcza w związku z sytuacją na rynkach kapitałowych i finansowych wiele osób może inwestować w nieruchomości – dodaje. ar