Choć liczący ledwie 5,4 mln mieszkańców skandynawski kraj należy do największych na świecie eksporterów ropy i gazu, to na wysokich cenach surowców energetycznych nie skorzystała norweska waluta. W 2022 r. korona straciła do dolara 10 proc., plasując się wśród jednej trzeciej najsłabszych z ważniejszych walut na świecie. Jej słaba passa trwa nie od wczoraj, bo w ciągu ostatnich 10 lat straciła do dolara 44 proc. wartości – jeszcze gorsze wyniki odnotowały jedynie waluty niektórych mało stabilnych rynków wschodzących.
Jeśli jednak wierzyć ekspertom, to teraz korona staje przed szansą na przełamanie fatalnej passy. Zdaniem specjalistów Danske Banku i BofA dotychczasowa przecena oraz zyski z eksportu paliw kopalnych stwarzają okazję do tanich zakupów korony. Deutsche Bank nazwał ją najtańszą walutą świata, a Morgan Stanley zapowiada na ten rok jej 15-proc. umocnienie do dolara, co oznaczałoby największy potencjał wśród dziesięciu głównych walut.
sięgnęła w ostatniej dekadzie skala osłabienia korony do dolara, co plasowało ją wśród najsłabszych walut świata.
Do obstawiania umocnienia korony zachęca fakt, że Norwegia stała się największym dostawcą gazu ziemnego do krajów UE, choć jeszcze do niedawna hegemonem w tej roli była Rosja. Eksport węglowodorów z ojczyzny wikingów zwiększył się w ciągu roku o 130 proc. i stanowi już ponad połowę całkowitego krajowego eksportu. Za sprawą wysokich cen ropy i gazu spektakularną poprawę (zwłaszcza z okresem tuż po wybuchu pandemii, kiedy surowce były tanie) odnotowały warunki wymiany międzynarodowej Norwegii (czyli stosunek cen eksportu do cen importu).