Trudno byłoby złotemu kontynuować aprecjację w sytuacji, gdy na znaczeniu ponownie zaczęły zyskiwać informacje, które nie sprzyjają wycenie walut emerging markets. Pierwszą kwestią jest proces normalizacji polityki pieniężnej na świecie widoczny w stopniowym odejściu największych banków centralnych od łagodnej polityki pieniężnej. Drugą rzeczą jest nieznaczny wzrost ryzyka geopolitycznego utożsamianego z sytuacją w Korei Północnej i Iranie. Za krajowy czynnik uznać należy wczorajsze nieco słabsze od oczekiwań dane o inflacji CPI. W rezultacie kurs EUR/PLN zawrócił do poziomu 4,28, a rentowność 10-letniego benchmarku oscylowała wokół 4-tygodniowego maksimum na poziomie 3,22 proc. Co ciekawe, wczoraj przecenie nie poddał się węgierski forint, który pozytywnie wyróżniał się na tle walut tej części Europy. Sprzyjały temu informacje z tamtejszej gospodarki, w tym ta, iż jeden z koncernów samochodowych zamierza zainwestować 1 mld euro w stworzenie fabryki samochodów na Węgrzech.

Polskie aktywa pozostaną pod dominującym wpływem nastroju zewnętrznego. Ten uzależniony będzie od wymowy posiedzeń Fedu oraz Banku Anglii. Wysokie prawdopodobieństwo przypisujemy jastrzębiej retoryce posiedzenia Fed – zapowiedź podwyżki stóp procentowych na kolejnym posiedzeniu – oraz BoE – podwyżka kosztu pieniądza w sierpniu. Z tego powodu liczymy się z niewielkim pogorszeniem apetytu na ryzyko. W takim scenariuszu kurs EUR/PLN powinien testować poziom 4,30. ¶